niedziela, 14 września 2014

CHAPTER 9: If we could only have this life for one more day... If we could only turn back time...

-Cześć, kochani...- stanęłam przy grobie rodziców i położyłam na nich olbrzymi bukiet kwiatów, na który szarpnęłam się z kieszonkowego. "Zasługują na to..."- Wiecie... Nigdy nie myślałam, że to się tak potoczy. Że na Wszystkich Świętych będę przychodziła na wasz grób. Spokojnie, Jim też będzie, tylko skończy odprawiać mszę... Ja modliłam się w kościele wcześniej i od razu przyszłam do was.- pociągnęłam nosem i otuliłam się mocniej szalikiem. Po wczorajszym wieczorze spędzonym przed szkołą w cienkiej sukience czułam się trochę niewyraźnie. "Ale za to jakie miałam towarzystwo..."- Wiecie co? Chciałabym cofnąć czas. Zmusiłabym was, żebyście nigdzie nie jechali. Miałabym rodziców na miejscu. A tak... Każda myśl o was sprawia mi ból. Że nie ma was przy mnie, w tych najtrudniejszych momentach życia. Szkoła... Myślicie, że jest fajnie? Że jak się uśmiecham, to wszystko jest w porządku?! Wcale nie! Jest gorzej niż mogłam sobie wyobrazić! Jasne, mam przyjaciół, ale na przykład taki Zayn mnie nie cierpi i nie wiem, za co! Mam tyły z matmy i fizyki, grożą mi pały i egzamin klasyfikacyjny na koniec semestru! A na dodatek wczoraj całowałam się z jakimś zabójczo przystojnym kolesiem i nawet nie mam pojęcia, kim on jest! Ja jestem jakaś nienormalna!- złapałam się za głowę i usiadłam na ławeczce przed grobem.- Tak bardzo bym chciała, żebyście tu byli. Żebyście mnie przytulili i powiedzieli, że będzie dobrze. Nawet, jeśli mam poczucie winy jak stąd do nieskończoności. Nie powinnam była się z nim całować... A jeśli on ma dziewczynę i ją zdradził ze mną? A jeśli okaże się, że będzie chciał czegoś więcej? Chociaż z drugiej strony... To był najbardziej niesamowity pocałunek na świecie...- mimowolnie się uśmiechnęłam sama do siebie. "I wylazła z ciebie hipokrytka..." Odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam w niebo. Jak przystało na deszczową Anglię, nade mną zbierały się ciemne chmury. "Jak nic, zaraz lunie... A ja znów nie mam parasolki." pomyślałam, spuszczając wzrok na nagrobek rodziców.
-Jennifer?- usłyszałam za plecami znajomy głos i odwróciłam się. Na ścieżce prowadzącej do cmentarnej bramy stała Eleanor i patrzyła się na mnie zdziwiona.- Przechodziłam koło ogrodzenia i zobaczyłam cię... Co tu robisz?- niepewnie podeszła bliżej i stanęła obok mnie. Przesunęłam się, robiąc jej trochę miejsca na ławeczce.
-Odwiedzam rodziców.- wytarłam nos w chusteczkę. Els popatrzyła na grób i zwróciła się w moją stronę.
-Tak strasznie mi przykro... Kiedy zmarli?
-Cztery miesiące temu.- mruknęłam.
-O rany... Faktycznie, sorry, nie spojrzałam na datę śmierci... Zmarli śmiercią tragiczną...- przeczytała.- Co się stało?
-Wypadek samochodowy. Ostry zakręt, motor z naprzeciwka, poślizg, zderzenie...- opowiedziałam skrótowo. Nie miałam siły na dłuższą relację.- Sprawca nawiał z miejsca wypadku i go nie znaleźli. Przez to nawet nie potrafili dokładnie odtworzyć przebiegu zdarzenia.- przez chwilę siedziałyśmy cicho. "Milczenie pomaga w cierpieniu... W ciszy najlepiej regeneruje się dusza." Tak mój brat mi wytłumaczył, dlaczego tak lubi przebywać w kościele. I chyba faktycznie coś w tym było. Automatycznie się uspokajałam.
-Wiesz co?- Eleanor nie umiała jednak długo milczeć.- Podziwiam cię. Ja na twoim miejscu już bym chyba umierała pogrążona w depresji... A ty? Śmiejesz się, wygłupiasz, normalnie funkcjonujesz, kolorowo się ubierasz, nawet byłaś wczoraj na tym balu... Jesteś naprawdę silna psychicznie.
-Zamartwianie się nic mi nie pomoże... Nie cofnę czasu.- odparłam odgarniając włosy z czoła. Wiatr znowu bawił się moimi kosmykami.- Rodzice zawsze powtarzali, że najważniejsze to się uśmiechać i iść przez życie z podniesioną głową. Jak mieszkaliśmy w Londynie, to nasz dom był chyba najweselszym w okolicy. Pamiętam...- przerwał mi dzwonek telefonu. Wyciągnęłam komórkę. Jim, a jakżeby inaczej.
-Jenny? Gdzie jesteś?- usłyszałam w słuchawce głos brata.
-Na cmentarzu, przecież wiedziałeś, gdzie idę.- odpowiedziałam zerkając na Eleanor, która w zamyśleniu obracała w palcach pasek torebki.
-Wróć na obiad, okej? Niedługo będzie gotowy. Siedzisz tam już trzy godziny.
-Już idę. A ty przyjdziesz dzisiaj do rodziców?
-Spokojnie, przyjdę. Ale po obiedzie, żeby mi się od nich nie dostało, że cię nie karmię.- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Dobra. Za piętnaście minut będę.- rozłączyłam się i wstałam z ławki. Wyjęłam z torby niewielki żółty znicz, zapaliłam zapałkę i przytknęłam do knota. Ogień zasyczał cicho i za chwilę lampka paliła się jasnym delikatnie drgającym płomieniem. Przesunęłam ją ostrożnie na środek płyty.
-Idziesz?- zwróciłam się do El chowając do torby zapałki. Dziewczyna skinęła głową i ruszyłyśmy powoli cmentarną alejką w stronę bramy. Skręciłyśmy w ulicę prowadzącą do kościoła.
-Ale się wczoraj porobiło, co?- zagadnęła El przerywając kolejną porcję ciszy. Zmarszczyłam brwi. "A co się porobiło? Coś mnie ominęło?"
-Co masz na myśli?- spytałam niepewnie. Els obrzuciła mnie zdumionym spojrzeniem.
-Nie wiesz? Przecież byłaś na balu.
-Wyszłam w połowie, musiałam do domu przed pierwszą.- wytłumaczyłam szybko.- Co się stało?
-Już ci mówię.- dziewczyna od razu przeszła do konkretów. "No tak, przecież ploteczki to jej żywioł."- Koło pierwszej, chyba tuż po twoim wyjściu, ktoś rozpylił w całej sali gaz łzawiący, potem oblał czerwoną farbą gościa od matmy, facetkę od geografii i francuskiego. Przymierzali się też do Hollinsa, ale ten kto miał to zrobić, został złapany. Próbowali też odciąć prąd w całej szkole, ale dwóch chłopaków przyłapano na grzebaniu w przewodach. Mówię ci, panika na sali, zamieszanie, a połowa uczniów przecież była podchmielona i dodatkowo nie kontaktowała, żeby nad nimi zapanować, trzeba było mieć jakieś nadludzkie zdolności. I zgadnij, kto zorganizował nam te wszystkie atrakcje?- wzruszyłam ramionami. "A skąd ja mam to wiedzieć? Jasnowidzem jeszcze nie jestem."
-Nie mam pojęcia.- oznajmiłam zgodnie z prawdą, poprawiając zsuwający się szalik. Eli posłała mi triumfalne spojrzenie z kategorii "Ha! A ja wiem!"
-Nasza wielka trójca. Zayn Malik, Harry Styles i Niall Horan.- powiedziała dobitnie. Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem. "Serio? Po Harrym bym się tego spodziewała... No, po Zaynie też, ale Niall?"
-Jesteś pewna?- spytałam zatrzymując się przy swojej bramie.
-Widziałam na własne oczy. Zobaczysz, jeszcze w szkole o tym usłyszymy. Nauczyciele już planują dla nich mega karę, bo zawieszenie nic nie da. Mówię ci, pojutrze cała szkoła będzie o tym huczała.- zakończyła zadowolona z siebie Eleanor i zerknęła na zegarek.- O cholera. Spóźnię się na obiad, a potem jeszcze idę z Lou do kina. Trzymaj się, Jen! Do poniedziałku!- pocałowała mnie w policzek na pożegnanie i szybkim krokiem ruszyła w stronę swojego domu, zostawiając mnie z głową pełną kotłujących się myśli. "No, to El miała rację. Faktycznie się porobiło..." pomyślałam wchodząc do domu.




Staliśmy przed nauczycielami na środku pokoju nauczycielskiego. Harry miał obojętną minę, jakby w ogóle go nic nie obchodziło. Niall udawał, że bardzo żałuje swojego postępowania, ale tak naprawdę w środku aż skakał z radości, że udało nam się wywinąć taki numer. "W sumie... Ja chyba też nie żałuję. Widok tych wszystkich ludzi z rozmazanymi od łez makijażami, profesora Gordona miotającego się po sali, oblanego krwistoczerwoną farbą... Bezcenny." Dyrektor Walter przechadzał się w tę i z powrotem po pomieszczeniu przysłuchując się dyskusjom nauczycieli. O rany, dajcie już nam tę karę i nas wypuśćcie! Bezmyślnym wzrokiem przebiegałem po ścianach. Moje spojrzenie zatrzymało się na jakimś obrazie przedstawiającym ciemnowłosą dziewczynę czytającą książkę. "Podobna do mojego Anioła..." stwierdziłem w myślach i od razu wróciły do mnie wspomnienia piątkowej nocy. "Dlaczego uciekła? Przestraszyła się czegoś? Rozpoznała mnie? Albo ma chłopaka..." pomyślałem z goryczą. Była piękna. I inteligentna. Dało się z nią porozmawiać, pożartować... Patrząc na to z perspektywy czasu, to chyba dawno się nie zachowywałem tak, jak wtedy w jej obecności. "Malik, debilu, ty się zakochałeś!!!" Co?! Nie, nie ma bata. Nie zakochałem się. "A może jednak..."
-No, to postanowione!- głos dyrektorka wyrwał mnie z zamyślenia. Zwróciłem się w stronę Waltera.- Wasz durny wybryk powinien skutkować zawieszeniem, ale doskonale wiemy, że na was to nie podziała. Ponieważ wiemy, że profesor Hollins miał być waszym kolejnym celem...- zawiesił głos wprowadzając niepotrzebne napięcie. "Wszystko jedno, jaką karę dostaniemy. Odbębni się ją, a potem wyskoczy z czymś gorszym. Jak zwykle..."-... to on wymyślił wam karę. Andrew?- staruszek wstał z fotela. "Normalnie wali piorunami z oczu." zakpiłem patrząc na rozzłoszczonego profesorka.
-Skoro tak bardzo lubicie się zabawiać... To w ramach odszkodowania dołączycie do karnej grupy teatralnej.- wytrzeszczyłem oczy, podobnie jak Niall. Harry wybuchnął drwiącym śmiechem.
-Kółko teatralne?- zakpił wciskając ręce w kieszenie.- Przykro mi, nie mam czasu na cyrki na estradzie.
-Ależ nikt się o to pana nie pyta.- Hollins założył ręce na piersi przeszywając nas ostrym spojrzeniem.- To bez znaczenia, macie czas czy nie. Po piątkowych lekcjach zostajecie w szkole, w auli.
-W piątek?!- wykrzyknął Nialler. Ja też trochę się wkurzyłem. W piątek najprościej było zarobić na dragach, więcej kasy szło do szefa, a co za tym idzie, skracał się czas naszej męczarni. "Głównie mojej."
-Tak, dobrze pan usłyszał, panie Horan. W piątek. Zbierzemy grupę zainteresowanych, a raczej ukaranych i zaczniemy przygotowania do szkolnego przedstawienia na koniec roku.
-Świetnie.- mruknąłem pod nosem. Nie dość, że mamy zwalony weekend, to jeszcze zbłaźnimy się przed całą szkołą. "Żyć, nie umierać."
-Coś chce pan dodać, panie Malik?- zapytał ironicznie Hollins. Z trudem powstrzymałem się od przywalenia mu w nos. "Dobra, wrzuć na luz, nie bij go, w końcu to staruszek, mógłby być twoim dziadkiem..."
-Nie pojawicie się choćby na jednych tych zajęciach, a zostaniecie wyrzuceni ze szkoły.- nic nie odpowiedzieliśmy. Doskonale wiedzieliśmy, że bez liceum nie będzie potem normalnej pracy, a wyjazd do szkoły do innego miasta nie wchodził w grę. Gregory w umowie wyraźnie zaznaczył, że obchodzi go sprzedaż na terenie Bradford. "Czyli utknęliśmy. Cholera jasna!"- Możecie iść na lekcje.- poszliśmy do wyjścia z pokoju. Harry, który wychodził ostatni, głośno trzasnął drzwiami, huk rozniósł się po korytarzu.
-Ja pierdolę, nie mogli nas zawiesić?!- wrzasnął waląc ręką w parapet.- Już gorszego gówna nie wymyślili, żeby nam dowalić.
-Przecież, jak nas, cholera, wywalą, to Gregory nam wszystkim przypierdoli!- pieklił się Nialler.
-Dobra, dajcie spokój. Nic nie zrobimy. Najlepiej jak najszybciej odbębnić ten idiotyzm.
-Jak najszybciej?! Czy ty siebie słyszysz, Malik?! To przecież będzie do końca pieprzonego roku!- krzyknął Harry.
-A pierwszy raz cię ukarali?- zapytałem retorycznie. Nie odezwał się.- No właśnie, więc skończ. Wrzaski tu nie pomogą, jeszcze dołożą ci sprzątanie szkoły za zakłócanie ciszy przed lekcjami.- wywróciłem oczami. Podeszliśmy do naszych szafek. Zerknąłem na plan zajęć i aż jęknąłem na myśl o kolejnej lekcji. "Angielski z Hollinsem i upierdliwą Jen w ławce. A nie mógłbym tak przypadkiem spotkać tego Anioła z imprezy?" pomyślałem z rezygnacją, wyciągając z szafki zeszyt i lekturę. Popatrzyłem z odrazą na okładkę. "Wieczna miłość Tristana i Izoldy. Normalnie wielki bełt. Rzygam tęczą." Trzasnąłem drzwiczkami szafki i odwróciłem się do chłopaków gadających o nowej dostawie, ale ku mojemu zaskoczeniu (i wkurzeniu!) stanąłem oko w oko z panną Jennifer.
-Czego chcesz?- burknąłem. Uniosła brwi i lekko się uśmiechnęła. "Dlaczego jej uśmiech coś mi przypomina?"
-Jak na razie chcę się dostać do swojej szafki, panie Malik.- zmrużyłem oczy, uważnie przyglądając się dziewczynie. "Co jest...?"- Zayn, przepuścisz mnie? Zayn, rusz się, do jasnej ciasnej!- zniecierpliwiona odsunęła mnie od szafki i otworzyła swoją. Szybko wsadziła tam kurtkę, szalik i rękawiczki, głośno kichnęła, wydmuchała nos, wymieniła kilka książek i zaczęła coś majstrować przy telefonie.
-Cześć, Jen!- Niall przysunął się bliżej dziewczyny. Podniosła głowę i odwzajemniła blondynowi uśmiech. Znowu coś mi on przypominał.- Byłaś na imprezie w piątek?
-Tak, byłam. Scarlett mnie wyciągnęła.- skinęła głową.- Ale wyszłyśmy wcześniej, brat chciał, żebym była w domu przed pierwszą.- Nialler parsknął śmiechem. Zauważyłem, że Harry zacisnął mocno pięści, jakby chciał coś rozwalić.
-Troskliwy twój braciszek. A rodzice?- Jennifer przełknęła ślinę i przez chwilę nie odpowiadała. "Po coś się o to zapytał, głupku? Nie widzisz, że jej smutno!" wydarłem się w myślach na Horana. Nie. Nie wierzę, że to pomyślałem!
-Moi rodzice nie żyją, Niall.- odparła cicho spuszczając głowę. Hazz zmarszczył brwi i popatrzył na nią... ze współczuciem? Z czułością? "Co, do diabła?"
-O kurwa... Znaczy, sorry, nie wiedziałem...- Niall zaczerwienił się i po chwili wahania ostrożnie ją przytulił. Harry znowu się spiął. Zacisnął szczękę tak mocno, że wydawało się, że za chwilę jego zęby nie wytrzymają siły nacisku i wystrzelą na wszystkie strony. "To by był ciekawy widok..." omal nie roześmiałem się na głos na wyobrażenie fontanny zębów Stylesa.
-Nie szkodzi, rozumiem.- Jen odwzajemniła uścisk i po chwili się odsunęła.- Muszę lecieć na angielski. Hollins chyba nie w humorze po tym, co wywinęliście.- puściła do nas oczko.
-Zaraz mówiłaś, że nie zostałaś do końca.- powiedział zdezorientowany Niall.
-Mam dobrych informatorów.- zaśmiała się i odwróciła w moją stronę.- Zayn, idziesz?- Harry upuścił jakiś gruby podręcznik i zaklął na cały głos. Wzruszyłem ramionami.
-Nom, idę.- nagle Styles zatrzasnął mocno drzwiczki swojej szafki i popychając stojących mu na drodze uczniów rzucił się w stronę wyjścia ze szkoły. Popatrzyliśmy na siebie z Horanem.
-Nie mam pojęcia, co mu się stało.- wymamrotał niepewnie Nialler w odpowiedzi na moje nieme pytanie. "Coś mu nagle wypadło? Obraził się o coś? Co, kurwa...?"- Dobra, mam francuski. To istna zmora.- powiedział przedrzeźniając francuski akcent. Jen wybuchnęła śmiechem, nawet ja uśmiechnąłem się pod nosem. Horan pomachał nam i zniknął za zakrętem korytarza.
Jen w milczeniu ruszyła po schodach na górę. Chcąc, nie chcąc, poszedłem za nią. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać, mijając całą masę dziewczyn na korytarzu zastanawiałem się, która z nich to mój Anioł. "Ty się na bank zabujałeś! Myślisz tylko o niej!" Dlaczego to drugie "ja" jest takie wkurwiające? Dobra, laska mi się spodobała, ale to nie znaczy, że od razu się w niej zakochałem! Po prostu... chciałem z nią jeszcze pogadać. Wydawało mi się, że była jedyną osobą, która mogłaby mnie zrozumieć. A ten pocałunek... Delikatny, słodki, tak bardzo do niej pasujący. A jej usta... Jakby zrobione na miarę do moich. Nawet nie zauważyłem, jak dogoniłem Jennifer i maszerowałem obok niej korytarzem. W drzwiach do sali ustąpiłem jej miejsca i po chwili usiedliśmy koło siebie w ławce. Nagle dotarło do mnie, co przed chwilą zrobiłem. "Czy ja właśnie byłem dla niej miły?! Przepuściłem ją w drzwiach?!!!"




-Okej, to się zaczyna robić męczące.- Scarlett postawiła tacę na naszym stoliku w kafeterii. Podniosłam zmęczone oczy znad podręcznika matmy. Nie rozumiałam tych dziwacznych całek, czy jak to się tam nazywało, ni w ząb, z całych sił próbowałam przyswoić sobie choć słówko, chociaż jeden maleńki fragmencik przykładowego równania... Na próżno. "Jesteś tępa, Jen, zrozum to wreszcie!" przekonywałam samą siebie. Scarlett wzięła talerzyk z frytkami i podsunęła mi pod nos.- Wsuwaj. Marnie wyglądasz, a przecież za parę godzin trening. Jadłaś śniadanie?
-Taaa...- ziewnęłam, zasłaniając usta ręką.- Jeśli przypaloną przez Jima jajecznicę nazwiemy śniadaniem. Spieszył się na mszę i nie zdążył zrobić zakupów, zostały tylko jajka. A gdy się człowiek cieszy, to się diabeł spieszy. Znaczy, na odwrót!- poprawiłam się. "Matematyka przeżarła mi mózg..."- Człowiek się spieszy, a diabeł cieszy. Chyba. A co zaczyna się robić męczące?- przypomniałam sobie pierwsze słowa dziewczyny.
-A to, że minął już tydzień z hakiem od balu, a ja dalej nie mogę znaleźć swojego przystojniaka w wampirzym przebraniu.- westchnęła.- A jak z tobą? Poszukiwania diabełka zakończone?
-Nie szukam diabełka.- powiedziałam bez przekonania. Wiedziałam, że Scarlett i tak będzie się upierała przy swoim. "I masz rację..."
-Aha,  jasne! No, dawaj, kto to może być?- zaczęła się rozglądać po sali.- Może Andy z drużyny footballowej? Albo ten! Nie, raczej ten!- wskazała na jakiegoś chłopaka, którego w ogóle nie kojarzyłam. Szybko złapałam jej rękę i ją opuściłam, zanim zaczęłaby pokazywać na kolejnych ludzi. I tak już niektórzy się na nas oglądali.
-Przestań!- syknęłam.- Nie muszę go znaleźć. Poza tym, tamten koleś jest za niski.- dodałam, dokładnie przypatrując się chłopakowi.
-Musisz go odszukać!- jęknęła kładąc głowę bokiem na stoliku.- To sprawa życia i śmierci! Zaraz po poszukiwaniu mojego wampira.
-Hej!- do stolika przysiadła się Danielle.- O jakim wampirze mowa? Czytacie "Zmierzch" u Hollinsa?
-Daj spokój, ten facet jest taki zacofany, że nie wie, że istnieje coś takiego jak komputer. Zatrzymał się w średniowieczu i tak stoi.- prychnęła Scarlett.- Wampir to mój partner z imprezy. Zajebisty facet, znaczy taki się wydaje, bo miał maskę. Muszę go znaleźć, żeby sprawdzić, czy to, jak całował to prawda czy jakieś złudzenie.
-To urządź konkurs, jak w "Kopciuszku".- zaśmiała się Dani.- Całuj każdego, kto się zgłosi i znajdziesz tego, kto cię tak wspaniale pocałował.
-Ty, to jest myśl!- ożywiła się Scarlett. Walnęłam się z całej siły dłonią w czoło i aż jęknęłam, wyobrażając sobie kolejkę chętnych do lizania się z moją przyjaciółką. "Ja się też ustawię w kolejce... Ale do zresetowania mózgu. Albo tego, co z niego pozostało po tej matematyce." pomyślałam i kichnęłam. Wyciągnęłam chusteczkę, żeby wydmuchać nos.
-Ej, to jest genialne!- zamarłam w pół gestu i podniosłam wzrok znad chusteczki.- Masz katar?- wolno skinęłam głową. Faktycznie, od Wszystkich Świętych męczył mnie katar. Przeziębiłam się albo na imprezie, albo stercząc na cmentarzu przez bite trzy godziny.- No! To sprawdźmy, którego z facetów zaraziłaś katarem!- wytrzeszczyłam oczy w nadziei, że Scarlett żartuje, ale ona znów zaczęła się wiercić, lustrując wzrokiem każdy kąt kafejki. Danielle ryknęła śmiechem.- O, ten smarka! Ten też... I ten. I tamten. Cholera, Jen, ilu ty gości całowałaś?- Dan autentycznie popłakała się ze śmiechu. Westchnęłam ze zrezygnowaniem i schowałam podręcznik do torby.
-Idę stąd.- oświadczyłam dobitnie i ruszyłam w kierunku wyjścia.
-Jenny! Zaczekaj!- odwróciłam się powoli i spojrzałam na próbującą się uspokoić Dani.- Jak chcesz znaleźć tego faceta, to pogadaj z El. Wiesz, że ona orientuje się we wszystkim odnośnie szkoły.- skinęłam głową i wyszłam ze stołówki, ale poszłam na poszukiwania panny Calder. "Muszę odetchnąć świeżym powietrzem..." pomyślałam. Stanęłam przed szafką i wyjęłam z niej kurtkę i szalik. Okręciłam mocno szyję, żeby znowu mnie nie owiało i wyszłam przed szkołę. Do chemii zostało mi jeszcze pół godziny. W sam raz, żeby w spokoju przemyśleć parę spraw. "Między innymi problem z tajemniczym Diabłem..." Nie będę ukrywać, oczarował mnie. Spodobał mi się. Byłoby faj...
-Cześć, Jen!- koło mnie stanął Liam.- Co słychać?
-A nic ciekawego.- podniosłam torbę i patrzyłam, jak chłopak nurkuje w swojej szafce i wyciąga z niej stos podręczników.
-Widziałaś gdzieś Danielle?
-Jest na stołówce i próbuje mi pomóc odgadnąć tożsamość Diabła na balu.- mruknęłam, wycierając nos.
-Diabła?- wymamrotał znad przeglądanych papierów.- W sensie przebrania?
-Tak.
-Chyba Zayn był tak przebrany.- odpowiedział nieuważnie, patrząc na zegarek.- Cholera jasna! Muszę lecieć!
Stałam zszokowana pod ścianą i patrzyłam za znikającym w tłumie uczniów chłopakiem. "Że. Niby. Co?! Zayn Malik był przebrany za Diabła?! Nie, nie, nie, nie, nie! Liam musiał się pomylić!" myślałam rozpaczliwie. Pobiegłam w stronę wyjścia ze szkoły. Jak tylko przeszłam przez próg, owionęło mnie chłodne powietrze. Przynajmniej trochę się uspokoiłam. To jest niemożliwe, totalnie porąbane, tamten facet był całkiem inny! Miły, z poczuciem humoru, nawet może... troskliwy. Zayn nie umie się tak zachowywać. To do niego nie pasuje. Przecież on by mnie od razu wykpił, zwymyślał... "Ale on nie wiedział, że to ja. Przecież też miałam maskę." uświadomiłam sobie nagle. Stanęłam przed rzędem wierzb płaczących. Prawie nie miały już liści, ale gałązki dalej stanowiły szczelną powłokę chroniącą malutki kącik pod murem. Przesunęłam się między nimi i nagle coś mi się przypomniało. "O cholera..."
-Przecież ja się z nim całowałam!- powiedziałam na głos, łapiąc się za głowę. Upuściłam torbę na ziemię i gwałtownie kichnęłam. Cztery razy.
-Z kim się całowałaś?- usłyszałam drwiący głos.- Z katarem?- poderwałam głowę. "Czemu on?!" jęknęłam w duchu, patrząc prosto w czujne brązowe oczy. "Dokładnie takie same jak w tamtej masce, pamiętasz?" podpowiedziała nieoceniona, niezawodna podświadomość.
-Z nikim.- odparłam szybko i niepewnie się uśmiechnęłam. Malik zaciągnął się papierosem i powoli wypuścił dym przez usta. "Te cudownie całujące, delikatne ust... Nie wierzę, że to pomyślałam!!!"
-Gdzieś ty się tak załatwiła? Smarkasz od tygodnia.- stwierdził sarkastycznie. "To nie mógł być on. On by się tak nie zachował... chyba. Zaraz, czy on mnie obserwuje od tygodnia?!"
-Interesuje cię to, jak się pochorowałam?- spytałam. Oparłam się o murek i poprawiłam sobie szalik.
-Masz rację, nie.- wzruszył ramionami i zgasił papierosa. Złapał za swój plecak.
-Nie wyganiasz mnie stąd?- zdziwiłam się. Dzisiaj, jak nigdy, Zayn nie kazał mi się wynosić z jego "oazy spokoju".
-Po co, skoro i tak stąd idę?- zapytał retorycznie. Odtrącił kilka gałązek wierzby, które pacnęły go po twarzy.
-Zayn?- zatrzymałam go na chwilę. Westchnął ciężko i odwrócił się z powrotem w moją stronę. "Zapytam go teraz. Muszę mieć pewność."- Za... za kogo byłeś przebrany? No wiesz, na tym balu?- uniósł brwi i uśmiechnął się złośliwie.
-Zgadnij. Według plotek, kogo ci najbardziej przypominam?- nie czekając na moją reakcję, przeszedł pod wierzbami i skręcił za róg szkoły. "Uraziłam go? Zaraz... Czy mnie to w ogóle obchodzi?" Wzięłam swoją torbę i wyjęłam chusteczki. "No właśnie w tym problem, że obchodzi. I to bardzo. Bo to chyba on. Chyba."
Ze zrezygnowaniem powlokłam się z powrotem do szkoły. Schowałam kurtkę i szalik do szafki i poczłapałam pod salę chemiczną. Zauważyłam siedzącego na podłodze koło drzwi Nialla. "A gdyby tak... dla pewności... spytać jego najlepszego przyjaciela?" Podeszłam do chłopaka i klapnęłam na podłogę obok.
-Cześć, Niall.- uśmiechnął się, ale nie podniósł głowy znad książki.- Czy ja dobrze widzę, czy nauka chemii cię wciągnęła?- zażartowałam. Horan westchnął i odchylił głowę do tyłu. Oparł się wygodniej o ścianę i przymknął oczy.
-Nie.- odpowiedział.- Po prostu mam popieprzony dzień.
-To znaczy?- wyjęłam z torby zeszyt. Wypadałoby coś powtórzyć przed lekcją, której się nie lubiło.
-To znaczy, że jest piątek, a zamiast pójść gdzieś z kumplami, będę musiał zapierdzielać do auli na karne zajęcia teatralne Hollinsa za to, co zrobiliśmy na balu. Oprócz tego, moja dziewczyna na tym samym balu mnie zdradziła. W sumie... To nawet nie jest tragedia, bo jest bardzo prawdopodobne, że byłem z nią tylko dla seksu, ale mimo wszystko... Była dla mnie ważna. No i ja też nie jestem bez winy, bo na tym samym balu całowałem się z tak zarąbistą laską, że aż szkoda gadać.- znowu westchnął i spojrzał na mnie.- Najgorsze jest to, że nie mogę wyrzucić tej dziewczyny z głowy. To musi być jakaś ostra sztuka, wyglądała zajebiście w tym czarnym obcisłym kostiumie i z tymi kocimi uszami... I chyba jest blondynką, bo spod maski wystawał jej jasny kosmyk włosów. A mówiłem ci, że lubię blond.
-To dlatego farbujesz włosy?- zaśmiałam się czochrając go po grzywce. Nagle coś mnie tknęło. "Chwila, moment... Czarny obcisły kostium? Kocie uszy? Jasny kosmyk pod maską? O ja nie mogę..."- Niall, za kogo była przebrana ta dziewczyna?- zapytałam szybko. Zmarszczył brwi.
-No, za Kobietę Kota, przecież mówię.- wstrzymałam oddech. "Nikt inny nie miał takiego przebrania! Scarlett, nie musisz organizować konkursu z całowaniem..." Muszę ją szybko znaleźć. Wstałam energicznie.
-Popilnujesz mi torby? Jakby przyszedł nauczyciel, to wnieś mi ją do sali, i tak razem siedzimy.- skinął głową. Popędziłam korytarzem w stronę stołówki. "Scarlett, bądź tam, gdzie cię zostawiłam!" błagałam ją telepatycznie. Chyba mi się udało, bo wpadłam na nią przed drzwiami kafeterii.
-Jen!- złapała równowagę po zderzeniu.- Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.- powiedziała niepewnie.
-Scar... wiem... kto... jest... twoim wampirem...- wydyszałam, opierając ręce na kolanach.
-Naprawdę?- ucieszyła się dziewczyna.- Skąd wiesz? Ciacho? Rozmawiałaś z nim? Też się we mnie zakochał?- uniosłam dłoń, żeby przerwać jej słowotok.
-Po pierwsze. Też? Zakochałaś się?- Scarlett wzruszyła ramionami. Machnęłam ręką.- Mniejsza o to. Po drugie, ciacho, i to niezłe. Po trzecie, tak rozmawiałam z nim. Opisał dokładnie ciebie. Po... któreś tam, to jest...- wzięłam głęboki wdech.-... Niall Horan.
Scarlett najpierw się uśmiechała, słuchając mojego opisu jej wampira. Gdy wymieniłam imię Nialla, otworzyła szeroko usta ze zdumienia. Nagle zbladła.
-Chcesz powiedzieć, że tańczyłam, gadałam, żartowałam i CAŁOWAŁAM SIĘ z Horanem?! Jaja sobie robisz?!- wydawała się być załamana. Nie rozumiałam jej reakcji.
-Ale... Scarlett...- dziewczyna odsunęła się ode mnie, kręcąc głową.
-To jest niemożliwe, rozumiesz! Masz mu nie mówić, że to ja! To nie może być prawda!- krzyknęła rozpaczliwie i szybkim krokiem skierowała się do łazienki. Zmarszczyłam brwi, próbując sobie to poukładać. Reakcja mojej przyjaciółki była co najmniej dziwna. "Co się stało? Dlaczego prawie się rozpłakała? Między nimi musiało coś być... kiedyś." Wolnym krokiem zawróciłam do sali chemicznej. Stanęłam pod nią akurat, gdy zadzwonił dzwonek. Niall podniósł się z podłogi i podał mi moją torbę.
-Gdzieś ty uciekła?- zapytał, zarzucając plecak na ramię.
-Musiałam coś załatwić.- odpowiedziałam wymijająco. Przypomniałam sobie, o co miałam go zapytać.- Niall?
-Co tam?- szukał zawzięcie czegoś między kartkami podręcznika.
-Wiesz może, kto był przebrany za Diabła na imprezie?- spytałam niby obojętnie. Zerknął na mnie kątem oka.
-Zayn. Sam mu doradzałem. A co?- przypatrywał mi się podejrzliwie.
-Nic.- wzruszyłam ramionami. Próbowałam udawać niewzruszoną, ale w środku wszystko się we mnie kotłowało. "A jednak, a jednak..."- Mignął mi ktoś tak przebrany w tłumie. Ciekawy pomysł.
-Oryginalny.- zaśmiał się Niall. "Mnie jest nie bardzo do śmiechu..."- Chyba nie było nikogo tak przebranego. Mi się nie chciało nic takiego wymyślać. Wampirek starczył.- na horyzoncie pojawiła się facetka od chemii i po otwarciu drzwi przez nauczyciela weszliśmy do klasy. Miałam istny mętlik w głowie. "Jak to możliwe, że spędziłam miły, podkreślam MIŁY, wieczór z Zaynem Malikiem, tańczyłam z nim i na dodatek go pocałowałam? To po prostu jakaś paranoja."




-Witam piękne panie!- uśmiechnąłem się do Jess i Caitlyn, stojących pod szkołą i popalających papierosy.
-Cześć, Hazz.- Jessica wypuściła dym prosto na mnie.- Co chcesz?
-Ciebie, złotko.- objąłem ją ramieniem i sięgnąłem po jej papierosa. Odepchnęła mnie łokciem i wsadziła peta między zęby.
-Bez jaj.- wywróciła oczami.- Harry Styles jeszcze się nie znudził po ostrej jeździe w toalecie podczas balu? Zwykle jeden raz ci wystarczył, żeby olać jakąś laskę.
-Jakoś tak wyszło, że się nie znudziłaś.- wyjąłem paczkę papierosów z kieszeni i podpaliłem jednego. "Od razu lepiej..." Zaciągnąłem się dymem i wypuściłem go do góry.- Słyszałem, że Horan z tobą zerwał.
-Jakoś tak wyszło.- przedrzeźniała mnie.- Może to i lepiej. Mam już inne ciacho na oku.
-Kogo?- zaśmiałem się pod nosem. "Szybka jest."
-Taki Gabe, informatyk. Warto by go sprawdzić.- puściła mi oczko.
-A ty, Caitlyn? Co tak nic nie mówisz?- trąciłem dziewczynę łokciem. Posłała mi mordercze spojrzenie.- Wow, spokojnie. Nie zabijaj.- odsunąłem się od niej.- Ty z kolei cierpisz z powodu faceta, tak?
-Malik mi za to zapłaci.- warknęła.- Potraktował mnie jak totalnego śmiecia, jak zabawkę, którą można odstawić na półkę, jak się znudzi. Gnojek jebany.- syknęła i gwałtownym ruchem zgasiła papierosa.
-Chcesz się na nim zemścić?- skinęła głową, nie patrząc w moim kierunku.- A nie wolisz załatwić laski, która mu się spodobała?- rzuciła mi badawcze spojrzenie.
-Zayn się zabujał w jakiejś dziewczynie?- przytaknąłem dmuchając dymem w jej twarz. Niecierpliwym gestem odgoniła szarą chmurkę.
-Kim ona jest?
-Kimś, kogo w życiu nie uda mi się przelecieć. A szkoda.- westchnąłem z udanym żalem. Zgasiłem peta.- Pomożesz mi ich pogrążyć?- zapytałem poważnym tonem. Caitlyn wymieniła spojrzenia z Jessicą i skinęła głową z zadowoleniem.
-Kiedy?
-Za jakiś czas. Najpierw musimy się przygotować.- uśmiechnąłem się krzywo. "Aniołek i Diabełek staną się pośmiewiskiem całej szkoły. Zero życia w grupie. I o to właśnie chodzi."



______________________________________________
I mamy kolejny rozdział :) jesteście happy? ;D

Pisało mi się go strasznie opornie, jakoś słaba wena... Potrzebuję doładowania. M&M'sy orzechowe, strzeżcie się! xD następnego spodziewajcie się w kolejną niedzielę ^^

Dziękuję za komentarze i obserwacje :* zapraszam też na "Everything's gonna be all right...", gdzie 18 września ukaże się epilog... szkoda, łezka w oku się kręci ;(

Pozdrawia was zmęczona, ale zadowolona, że się wyrobiła...
Roxanne xD

32 komentarze:

  1. PIERWSZA! <3 Idę czytać. ;** To przeznaczenie jakieś, cały dzień czekałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale masz farta, ostatnio zawsze jesteś pierwsza :D

      Usuń
  2. Woow! Super! Zemsta Stylesa jest ojrutna xD Ale wtedy Jen i Malik byc moze sie zejda i bd niezla akcja xdd Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, zobaczymy, co Harry Mistrz Zemsty Styles wymyśli ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Ale się uśmiałam,kurcze coraz ciekawiej jest.Już się nie mogę doczekać co ten cały nie znośny Harry z twojego opowiadania wymyśli z tymi dziewczynami.Pośmiewisko to słowo wystarczyło by mnie na maksa zaciekawić.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wciągam się w tą historię coraz bardziej

    Hope

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie Jen jest strasznie silną dziewczyną i mimo straty rodziców nie popadła w depresję.
    Niezłą karę wymyślili chłopakom, tego to się chyba nie spodziewali. Liczyli na zawieszenie, a tu proszę kółko teatralne. Narozrabiali to teraz niech ponoszą konsekwencję, zachciało im się farbą bawić hehe.
    Jestem ciekawa dlaczego Scarlett tak zareagowała na wieść, że tym wampirem, którego szukała jest Niall. Może ich coś wcześniej łączyło ?
    Jenny dowiedziała się, że to właśnie Zayn był tym boskim diabełkiem, z którym się całowała, a on się zabujał w aniołku tylko jeszcze nie wie, że była nim Jen. Na pewno będzie w ogromnym szoku jak to odkryje, ale coś czuję, że nie tak prędko to nastąpi bo Styles do tego nie dopuści.
    Oho Harry i Caitlyn szykują zemstę czyli będzie się działo. Ciekawe co takiego wymyślą aby pogrążyć diabełka i aniołka. Jak twierdzi Styles mają się stać pośmiewiskiem szkoły więc będą musieli nieźle im uprzykrzyć życie.
    Myślę, że ta cała zemsta może przynieść nieoczekiwane dla Harrego i Caitlyn skutki, a dla Jenny i Zayna same korzyści :D.
    Czekam na kolejny rozdział.
    ~Caroline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Jen jest silną osobą i przez to może się wydawać podobna do Nattie...
      A wszystko dlatego, że po prostu wolę pisać o takich osobach, sama chciałabym taka być :) nie ma nic do ludzi, którzy silnie coś przeżywają, szukają dziury w całym czy nie radzą sobie w jakichś sytuacjach, ale czasami ich nie rozumiem.
      Tak, ciekawe, co ta zemsta im przyniesie... Ja nic nie powiem :D dowiecie się w rozdziałach :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  6. no, robi się ciekawie:)
    Jen już wie, teraz kolej na Zayna... Chociaż znając Ciebie to chwilę to jeszcze potrwa, zanim się ogarnie. No, chyba że znów postanowisz zaskoczyć:)
    Zajęcia teatralne? Przypomina mi się "A walk to remember".:) mam jednak nadzieję że Twój scenariusz różni się nieco od tamtego;)
    już się boję co Styles wymyśli... nie dajcie się!!!
    Przepraszam za chaotyczny kom, niestety umiejętność przelewania myśli na papier jest mi obca:) dość rzadko komentuję, postaram się częściej, ale wiedz, że za każdym razem, kiedy ma się pojawić rozdział tu lub na "Everything's..." siedzę i co 10 sekund odświeżam stronę:D podziwiam to, jak często wstawiasz rozdziały i to, jak ogromne one są. Blogi długości tego, który teraz kończysz powstają przez parę lat, jeśli w ogóle. To jest raczej książka, nie fanfiction:) Rozdziały mają długość oddzielnych opowiadań, a ty dodawałaś je 2-3 razy w tygodniu. Miałaś w ogóle czas robić coś poza pisaniem/?:D
    Podziwiam (i czekam z utęsknieniem na nowe rozdziały. Czasem mam wrażenie, że żyję od jednego do następnego:P).

    Lucy<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to może przypominać "A walk to remember", ale obiecuję, że akcja potoczy się inaczej :) a przynajmniej się postaram :P
      O rany... naprawdę aż tak ci się to podoba? ^^ Hah, powiem szczerze, że często siedziałam przed kompem dłużej niż powinnam i niektóre rzeczy olewałam, ale spokojnie :D jak udało mi się zdać maturę pisząc "Everything's...", to chyba jednak trochę tego wolnego czasu było xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  7. Reakcja Jen na Zayna.... Zabójcza. <3 Co ten Harold wymyślił sobie w swojej główce? xD
    Nie martw się, rozdział był bardzo fajny. Zobaczysz nawet się nie obejrzysz, a wena sama przyjdzie do Ciebi. ;* Czekam z niecierpliwością na nastepny rozdział. :* (@Tyska1993)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://i.imgur.com/Kue52z5.png
    na dobry początek :3
    Iiiii...
    ZACZYNAMY!
    Zayn mnie nie cierpi i nie wiem, za co
    ten przecinek jest zbędny

    i ją zdradził ze mną
    dziwna ta konstrukcja. Powinno być raczej : i zdradził ją ze mną albo i ją ze mną zdradził

    A jeśli okaże się, że będzie chciał czegoś więcej? Chociaż z drugiej strony...
    W tym momencie na chwilę straciłam wiarę w główną bohaterkę ;___;

    Przechodziłam koło ogrodzenia i zobaczyłam cię
    chyba powinno być: "i cię zobaczyłam"

    -Wypadek samochodowy. Ostry zakręt, motor z naprzeciwka, poślizg, zderzenie...- opowiedziałam skrótowo. Nie miałam siły na dłuższą relację.- Sprawca nawiał z miejsca wypadku i go nie znaleźli.
    Wait, wait, złotko. Chcesz powiedzieć, że osobówka zderzyła się z motocyklem...
    Zakładając, że jechali z prędkością 60 km/h...
    Dobra, nie chce mi się tego liczyć.
    Ale w każdym razie : osobówka przywaliła w motor, jej pasażerowie zginęli na miejscu, a motocyklista przeżył, i to w takim stanie, że radośnie zwiał z miejsca wypadku?
    Chyba, że to był pancerny ruski separatysta...
    Ale samochód - kupa metalu, szkła i innego paskudztwa wali w odsłoniętego faceta (bądź kobitę), i tak, że dwoje dorosłych ludzi umiera, a motocykliście nic się nie staje?
    Btw mam wrażenie, że ten "motocykl" albo z czymś pomyliłaś, albo miałaś w tym jakiś ukryty cel, hę? Bo Zayn chyba "organizował nielegalne wyścigi motocyklowe", prawda? Czy coś tam...
    'kay, jedziemy z tym koxem dalej.

    Tak mój brat mi wytłumaczył, dlaczego tak lubi przebywać w kościele
    dziwne zdanie

    -Zaraz mówiłaś, że nie zostałaś do końca.- powiedział zdezorientowany Niall.
    Nie ma przecinka, a przez to zmienia się kontekst zdania.

    Całuj każdego, kto się zgłosi i znajdziesz tego, kto cię tak wspaniale pocałował.
    Powtórzenie. Całuj - całował

    - Masz katar?- wolno skinęłam głową. Faktycznie, od Wszystkich Świętych męczył mnie katar.
    znów

    Chcąc, nie chcąc,
    Ten przecinek... Nie w tym wyrażeniu.
    No, na razie to tyle, może znowu coś po tygodniu znajdę o.O
    Ogólnie rozdział był... fajny. Może bez jakichś szczególnych fajerwerków, ale czytało się go przyjemnie, z uśmiechem na twarzy... I o to chodzi =D
    Cytując Magika z Paktofoniki:
    Jesteś bogiem, uświadom to sobie, sobie :*

    Nigdy nie zgadniesz, kto <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, wiedziałam, że jeszcze się pojawisz z listą błędów :P ja cię chyba na serio zatrudnię :D
      Wiem, że to słabe wytłumaczenie, ale rozdział powstawał w większości w niedzielę, strasznie chciałam się wyrobić w terminie i sprawdzałam po łebkach.
      Za niektóre te błędy mam ochotę się pochlastać, ale wytłumaczę sprawę wypadku:
      ostry zakręt, motor wyjechał naprzeciwko samochodu, chcieli wyminąć, słaba widoczność, bo noc, zderzenie z drzewem (chyba gdzieś o tym wspominałam... tak mi się wydaje). I tak to sobie wyobrażałam. Separatystów nie planuję :P
      Jak skończę "Everything's..." to będę miała wreszcie więcej czasu na przemyślenie tych wypocin xD
      No, wyobraź sobie, że zgadłam, kto napisał :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. To jest zajebiste! Nie interesuje mnie ile błędów zrobiłas, tylko treść która jest nie di opisania! Czytam ponad 40 ff (wiem, to duzo) a Twój jest zdecydowanie w pierwszej 3.
    Jesteś niesamowita!
    :* <3

    OdpowiedzUsuń
  10. You and me, and all our friends, I don't care how much we spent, baby, this is what the night is fooo-ooo-ooo-ooo-or!
    Zacytuję sobie mój ulubiony fragment ze wszystkich piosenek One Direction (najfajniej wykonany, I meant).
    Nie wiem, po co, tak z d**y
    Forever trusting who we are, and nothing else matters...
    Zacytuję fragment piosenki Metalliki.
    Mam wrażenie, że mój wredny komentarz kogoś tu uraził...
    Treść jest zacna, biorąc pod uwagę styl, te wszystkie epitety itd., ale fabuła... no, nie powala. Nie mówię, broń Boże, że jest słaba, ale jest coś, co mnie tu irytuje... Tak w czeluściach umysłu Anon o Bardzo Małym Rozumku fruwa pełna niedająca się odpędzić myśl, że postać Harry'ego jest jak najbardziej kreatywna i przemyślana, ale to jego podejście i wieczny ce l: wyrwać najlepszą dupę są straszne... Poza tym... Wszystkie wulgaryzmy są tu jak najbardziej na miejscu i pasują, ale... Chyba jest ich trochę za dużo.
    Btw kobieto, jak ty to robisz, że masz tyle pomysłów?!
    Też tak chcę...
    Pozdro,
    ~Anon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie uraził, spokojnie... :D
      Jak to robię? Nie wiem. Domyślam się, że fabuła nie powala, w końcu 1D z serii Bad Boy to jeden z najbardziej oklepanych pomysłów w tych fanfictionach, zaraz po: przeprowadziłam się do Londynu, poszłam na koncert, on spojrzał mi w oczy i BUM! miłość all inclusive and exclusive, forever and ever ^^ ale niestety nic innego mi nie pasowało...
      No nic, zobaczymy, jak to się potoczy :P miejmy nadzieję, że jakoś doczłapiemy do epilogu, nawet jeśli później totalnie nie będzie się dało tego czytać xD

      Usuń
    2. Roxanne, złotko, nie zapominasz przypadkiem o jednej rzeczy?
      Everything's gonna be all right! :D
      :*

      Usuń
    3. I can't remember to forget it :*

      Usuń
  11. Ale... Jest coś, co mnie zastanawia - czy zawsze najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki musi mieć coś wspólnego z Horanem? o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że dopiero teraz to zauważyłam? :P Jezu. Rox, potrzebujesz wymiany mózgu :-X

      Usuń
    2. Nie zmieniaj, bo skilla stracisz :D

      Usuń
  12. Ostatnio bardzo często zastanawiałam się, w jaki sposób chciałabym umrzeć. Śmierć u boku ukochanego z pewnością była by dobrą śmiercią. Ale z jego powodu? Odpowiedź na to pytanie zostawię do późniejszego namysłu...
    Do Bradford przyjeżdżałam co roku na dwa tygodnie wakacji. Nie lubiłam tego miejsca. Z jakiegoś powodu coś mnie od niego odrzucało. Los sprawił, że zdecydowałam o zamieszkaniu tu na dłuższy czas. Muszę opuścić wiecznie słoneczne, tłumne i tętniące życiem Los Angeles, ponieważ ostatnio coraz częściej dochodziło do sporów między mną a mamą. Nie chciałam dłużej jej denerwować więc podjęłam decyzje - Wyjeżdżam do ojca. Nie wiem jak dalej wszystko się potoczy. Zmiana otoczenia. Nowi znajomi, szkoła. A nawet wielka, toksyczna miłość. Kto by się tego spodziewał?

    twilight-with-zaynmalik.blogspot.com

    Zapraszam :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten blog jest równie dobry co "Everything's...". Fabuła nawet wciągająca i nieco tajemnicza czyli to co uwielbiam najbardziej. Cieszę się, że nie zrobiłaś z głównej bohaterki typowej ofiary losu z depresją, która po stracie bliskich zamyka się w sobie tylko przedstawiłaś tu Jenny, silną dziewczynę, która idzie do przodu i stara się nie załamywać. Po prostu lubię jak główne bohaterki są silne i zdecydowane.
    Zayn myślę, że jego charakterek zmienia się wraz z towarzystwem w jakim się obraca bo do każdego ma inne podejście. Udaje zimnego drania, a tak naprawdę to bardzo czuły i po prostu trochę zamknięty w sobie chłopak.
    Harry coś kombinuje czyli nie będzie już tak fajnie. Widać, że ma chęć na aniołka i to nie małą, a o jego brudnych myślach to już nie wspomnę. Skoro on jej nie może mieć to nikt inny również... o matko co za desperat. Przeczuwam, że zemsta jego i Caitlyn tylko zbliży Zayna i Jen bardziej do siebie, ale czy miałam rację okaże się później.
    Ciekawi mnie również sprawa Scarlett i Horana. Może kiedyś byli razem czy coś w tym stylu, ale w każdym bądź razie reakcja Scarlett, gdy dowiedziała się, że to z Niallem obściskiwała się na balu była co najmniej dziwna.
    Jenny już wie, że diabeł, z którym się całowała to Zayn. Teraz tylko Malik musi się dowiedzieć, że tym aniołkiem z balu była Jen i pewnie będzie zszokowany tym faktem. Chociaż zanim to nastąpi Styles zdąży nieźle namieszać z pomocą Caitlyn.
    Czekam na następny :D.
    Agnieszka :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że też ci się spodobał :D
      Też lubię silne i zdecydowane bohaterki, może dlatego takie tworzę ;)
      Następny już dziś :*
      Dziękuję <3

      Usuń