niedziela, 29 marca 2015

CHAPTER 23: I'm half the man, at best with half an arrow in my chest. I miss everything we do, I'm a half a heart without you...

Jak to dobrze, że poszłam do tej biblioteki... A właściwie, że w tym momencie z niej wracałam. Minutę później on już by go zastrzelił.
-Na co czekasz?
Widziałam, że był zdenerwowany. Patrzył na mnie błagalnie, chciał, żebym się odsunęła. Nie ma mowy. Nie skrzywdzisz Louisa.
-Jen... Proszę.
-Nie.
Zasłoniłam sobą przyjaciela, który powoli podnosił się na nogi. Zerknęłam kątem oka na Nialla. "Gdyby mi ktoś powiedział... Gdyby ktoś mi chciał wmówić, że Niall kogoś pobił, w życiu bym nie uwierzyła. Ale ja to widziałam."
-Jenny...
-Miałeś mnie tak nie nazywać.- Wycedziłam.- Nie jestem już dla ciebie Jenny. Jestem Jennifer. A ty nie jesteś wart tego, żebym z tobą rozmawiała. Strzelaj.
Bolało mnie, gdy wypowiadałam te słowa. Nie chciałam... W głębi serca nie miałam zamiaru go ranić, ale to, co zrobił... Chęć zemsty, choćby słownej, była silniejsza ode mnie. Chciałam, żeby cierpiał jak ja. Zasłużył sobie na to. Całkowicie. "Jesteś tego pewna? Może przemyśl słowa Jima..." Tak, jestem pewna!
Zaczęła mu drżeć ręka. Pistolet wycelowany w moją stronę upadł na ziemię.
-Idźcie stąd.- Wyszeptał, opierając ręce na kolanach. Schylił nisko głowę.- Idźcie, bo ktoś mógł to zobaczyć!
-Zayn.- Niall podszedł do niego.- Stary, musimy iść. Inaczej on nas dopadnie.
-Wiem.- Wyprostował się i spojrzał mi prosto w oczy.- Jenny, nigdy nikogo nie zabiłem. Nie celowo.
Jasne.
Razem z Niallem pobiegli w kierunku zakrętu. Odwróciłam się do Louisa.
-Wszystko okej? Jesteś cały?
-I po co się wtrącałaś? Jakby mnie zabił, byłoby lepiej...- Zmarszczyłam brwi. "Co on wygaduje?"
-Nie pozwolę, by moim przyjaciołom stała się krzywda. Chodź.- Nie opierał się, pozwolił, żebym zaprowadziła go do swojego domu.
Nie rozmawialiśmy po drodze. A właściwie to Louis zbywał każde moje słowo milczeniem. Ten gadatliwy chłopak, którego kiedyś nie dało się uciszyć, teraz uparcie się nie odzywał i w ogóle nie reagował na moje zaczepki.
-Wchodź.- Otworzyłam drzwi i wpuściłam go do środka. Zaraz z pokoju obok wypadł Jim.
-Jezu, Jennifer, mówiłem ci, że masz mnie uprzedzać, jak gdzieś wyjdziesz wieczorem! Martwiłem się o ciebie! Już miałem wzywać policję!- "Szkoda, że nie wezwałeś."- Kto to?
-Louis. Spotkałam go, jak...- Chłopak spojrzał na mnie błagalnie, żebym nic nie mówiła, ale wiedziałam, że Jimowi mogę zaufać.- Kiedy Zayn chciał go postrzelić.
-Co?!- Jim chyba nie mógł przyswoić sobie informacji, że ten uwielbiany przez niego pan Malik jednak jest mordercą.- Jak... Gdzie? Kiedy?
-Teraz, na skrzyżowaniu.- Poprowadziłam Louisa do kuchni. Oszołomiony Jim podreptał za nami.- Pokaż brzuch, widziałam, że cię w niego uderzył.
-Zayn?- James był już całkiem zagubiony.
-Nie, Niall.
-To Zayn czy Niall?!
-Obaj tam byli.- Ucięłam zniecierpliwiona. Louis powoli podwinął koszulkę do góry. Ogromny czerwony ślad na żebrach... Uch, ależ to musi boleć...- Nie ruszaj się.- Wyjęłam z szafki pudełko z lekami. Gdzieś tu powinna być maść...
-Czy ktoś mi wytłumaczy, co tu się stało?- James był już na serio wkurzony.
-Sprowokowałem go.- Powiedział cicho Louis. Odwróciłam się gwałtownie.
-Co?
-Sprowokowałem go. Powiedziałem o kilka słów za dużo... Chciałem... Chciałem, żeby mnie zabił. Wiedziałem, że jeśli go wkurzę, to będzie gotowy strzelić.
-Od początku.- Jim wziął krzesło i usiadł, opierając się rękami o oparcie.- Dlaczego Niall i Zayn tam byli?
-Jestem winny ich szefowi kasę za narkotyki.- Czyli Eleanor miała rację...- Przyszli, żeby mnie ostrzec, że mam mało czasu na oddanie. Niall mnie uderzył, Zayn wyciągnął pistolet, a potem pojawiła się Jennifer i stanęła między nami. Po cholerę tam wskoczyłaś? Mógł cię trafić!- Naskoczył na mnie.
-Zayn by nie strzelił.- Odezwał się Jim.
-A skąd ty to możesz wiedzieć?- Prychnęłam.
-Rozmawiałem z nim.- Spojrzał na mnie z powagą.- Mówił, że nie może się wykręcić od roboty. Nie chce, żeby jego szef zaatakował jego rodzinę, tak samo, jak to zrobił z mamą Harry'ego.
-Celował do Louisa z pistoletu! Nabitego! Odbezpieczonego!- Wybuchłam.
-A skąd wiesz, że zamierzał faktycznie strzelić? Skąd wiesz, że to nie była atrapa? Skąd wiesz, że to nie miało być na pokaz, żeby Louisa nastraszyć, a tak naprawdę nie chcieli mu zrobić krzywdy?- Jim wstał gwałtownie z krzesła i podszedł kilka kroków w moją stronę.
-Bo...
-Bo?!
-Bo...- Nie mogłam znaleźć słów wytłumaczenia. Miał rację. Nie sprawdziłam jego broni, nie czytałam mu w myślach...
-Właśnie, Jen. Pochopnie go oskarżyłaś, nie mając na nic dowodów.- Odwrócił się i wyszedł z kuchni.





Niepewnie szedłem w kierunku kafeterii. Jeśli Jennifer mnie zobaczy przy ich stole, zostanę żywcem wykastrowany i powieszony na koszu w sali gimnastycznej. Ale przecież muszę z nią porozmawiać! Nie pozwolę, żeby myślała źle o Zaynie, zwłaszcza po tym, co on wyprawiał przez ostatni tydzień.
Otworzyłem drzwi i zajrzałem do środka. Większość ludzi siedziała jeszcze w klasach, przerwa na lunch miała się zacząć za dziesięć minut. Tylko nieliczni, którzy mieli odwołaną wcześniejszą lekcję siedzieli na dworze lub tu. Zayn przed sekundą zmył się za szkołę. "Pewnie kolejna paczka papierosów. Jak tak dalej pójdzie, to dostanie raka płuc w miesiąc. I niech nie myśli, że nie wiem, że on ma tam swoją kryjówkę!"
Jennifer siedziała przy stole ze Scarlett, Harrym i, o dziwo, Liamem, który przewiercał Hazzę nieprzyjemnym spojrzeniem. Chyba mu się nie dziwię. Reszta widocznie miała zajęcia. Stanąłem w drzwiach, blokując przejście i zacząłem obgryzać paznokcie. Wywali mnie? Bankowo. A Scarlett? Miałem z nią pogadać. "Stary, siostry się boisz?" No, raczej. Zwłaszcza, że tak jakoś za bardzo jej nie znam i nie wiem, jak zareaguje na moją próbę pojednania.
Wreszcie zebrałem się w sobie i ruszyłem w kierunku stolika. I bliżej byłem, tym lepiej słyszałem, o czym z takim ożywieniem opowiadała Jenny.
-... i wyobraźcie sobie, że oni złożyli papiery o adopcję! Macy będzie miała nowy dom, a Agnes lepiej zniesie śmierć... To, co się stało z Katie.- Zerknęła na dziwnie przygnębionego Stylesa.- Harry, oni naprawdę nie mają już nic do ciebie. Przecież nie mogłeś nic zrobić.
-Mogłem się nie pakować w to gówno.- Uderzył czołem o blat stołu.- Schrzaniłem wszystko po całości! Jestem debilem, kretynem, imbecylem i naprawdę nie wiem, co wy tu jeszcze robicie.
-Ja chyba też nie wiem.- Mruknął pod nosem Liam. Jen obrzuciła go groźnym spojrzeniem, ale chyba się jakoś nie przejął.
-Uhm... Hej.- Stanąłem przy stole i popatrzyłem niepewnie na zgromadzonych.- Mogę się dosiąść?
-Z mordercami nie gadam.- Jenny wzięła tacę i chciała wstać, ale Harry ją powstrzymał.
-Jennifer, mnie wybaczyłaś. Jemu też wybacz.
-Co mam wybaczyć?!- Wybuchnęła.- To, że chciał wysłać na tamten świat mojego przyjaciela?! Razem z Zaynem?!
-Nie chcieliśmy, żeby tak wyszło...
-Jasne.- Prychnęła.- A pistolet trzymaliście dla zabawy.
-Prawdę mówiąc tak było.
-Proszę, już nie wciskaj mi kitu. Tak byłoby lepiej, ja już nie mam na to wszystko siły.- Oparła głowę na dłoni.
-Czy ty możesz mnie wysłuchać?- Nie wytrzymałem.- Musieliśmy to zrobić, ale nie zamierzaliśmy strzelać! Gregory by nas załatwił, gdybyśmy nie poszli postraszyć Louisa. Wisi mu kasę i mieliśmy tylko zmusić go do oddania. Groził naszych rodzinom, gdybyśmy spasowali. A chcieliśmy się wycofać, kiedy dowiedzieliśmy się, o kogo chodzi!- Wszyscy przy stole wpatrywali się we mnie szeroko otwartymi oczami.
-Umówiliśmy się z Zaynem, że nie strzelimy, nie skaleczymy go, tylko narobimy mu strachu, a Gregory'emu najwyżej powiemy, że ktoś nas spłoszył. Widziałaś, co się stało z Harrym. Nie mogliśmy pozwolić, żeby skrzywdził Safę i Scarlett.
-Co? Dlaczego mnie?- Przestraszyła się Scar.- Ja nie mam z tym nic wspólnego!
-Masz. Jesteś moją siostrą, a on się już tego dowiedział.
-I ty chciałeś mnie bronić? Przecież nie chcesz mieć ze mną do czynienia!
-Mam ojcu za złe, że mi o tobie nie powiedział. I wolę nie myśleć o tym, że całowałem własną siostrę, bo to obrzydliwe. Ale nie pozwoliłbym nikogo skrzywdzić, obcej osoby, a co dopiero rodziny. Może tego nie ogarniasz, ale chciałbym cię mimo wszystko lepiej poznać...
-Czyli rozumiem, że moje winy w tym temacie też są wybaczone?- Zapytał Harry z niewinną minką.
-Poczekaj, aż będziesz sprawny.- Zagroziłem mu.- Wracając do tematu. Jennifer, nikogo byśmy nie zabili.
-To, że ty byś nie zabił, niczego nie zmienia! Przecież Zayn zabił mi rodziców!
Zapadła cisza. Jasne, słyszałem, co Jennifer wtedy krzyczała do Zayna, ale jakoś... Chyba nie zwróciłem na to większej uwagi.
-Co...?- Wykrztusiła Scarlett.- On był tym...
-Tak.- Skinęła głową Jen.- Przyznał się do wszystkiego.
-Kiedy to było?- Spytał oszołomiony Styles.
-Ostatni dzień czerwca.
-To dlatego on był potem taki nie do życia!- Zawołał odkrywczo. Faktycznie, na początku wakacji Zayn jakby zamknął się w sobie. Tylko my chyba byliśmy zbyt zajęci swoimi sprawami, żeby się nim zainteresować.
-Jezu, z kim ja mam do czynienia!- Liam wybuchł gwałtownym śmiechem. Spojrzeliśmy na niego jak na wariata.- Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, to w życiu bym nie uwierzył.- Nikt nie zdążył zareagować, bo zadzwonił dzwonek i do stołówki wpadł tłum głodnych, rozwrzeszczanych ludzi. Do naszego stolika podbiegła Eleanor.
-Zerwałam z Louisem.- Oświadczyła przez łzy. Jennifer zamarła. Ja zresztą też. "O rany, to przez te dragi..."
-Dlaczego?- Zapytał oszołomiony Liam.
-Nic mi nie chce powiedzieć. Wytłumaczyć się... Nie wiem, co się z nim ostatnio działo i się nie dowiem, nawet na to nie liczę. Poza tym znowu się pokłóciliśmy, prawie doszło do rękoczynów... Jest taki nerwowy, że zaczynam się go bać...- Scarlett objęła ja ramieniem i przytuliła.
-Może jeszcze się pogodzicie...- Zaczęła nieśmiało Jenny, ale Els zaraz jej przerwała.
-Tak, jak ty z Zaynem?- Dziewczyna zacisnęła zęby i już się nie odezwała.
Tak. Po raz kolejny w życiu przekonałem się, jak dragi potrafią wszystko spieprzyć.
-Jennifer...- Podniosła na mnie wzrok.- Jesteś pewna, że nie wybaczysz Zaynowi?
-Dlaczego wszyscy tak na mnie naciskacie?- Wywróciła oczami poirytowana.
-Bo pasujecie do siebie.- Odpowiedziałem stanowczo.- Bo jesteście dla siebie stworzeni. Bo Zayn nie chciał spowodować wypadku i przez ostatni tydzień wypłakiwał się na moim ramieniu. I mówię serio, jak stamtąd poszliśmy, to rozryczał się w samochodzie jak małe dziecko. I żeby było jasne, nigdy nie widziałem, żeby on płakał.






-Wszyscy na miejsca! Zaraz zaczynamy! Gdzie Josh?! Aha, tutaj. Pamiętacie teksty? Wiecie, że wchodzimy z "Summer Nights"? Rizzo, znaczy Caitlyn, błagam, nie pomyl się na "Worst Things I Could Do", czy jak tam brzmiał tytuł, proszę! O Boże, widownia pełna! Zaraz kurtyna pójdzie w górę!
Normalnie zdenerwowanie Hollinsa skwitowałbym wybuchem śmiechu i jakimiś drwinami, ale byłem totalnie nie do życia. Jennifer unikała mnie, jak tylko mogła najlepiej, co znaczyło, że odzywaliśmy się do siebie w ramach kwestii naszych postaci w przedstawieniu. A po dzisiejszej premierze i kilku powtórkach nasz kontakt w ogóle się urwie. Pięknie. Przecież bez niej jestem jak bez tlenu! Już nie wytrzymuję psychicznie tego napięcia między nami! Kocham ją jak idiota i nie mogę nic zrobić, żeby mi wybaczyła. Chyba, że znajdę gdzieś wehikuł czasu, który mnie cofnie w czasie i nie zaangażuję się w tę brudną robotę. Szkoda, że jest za późno, żeby wszystko cofnąć.
-Zayn, nie śpij!!!
-Przecież nie śpię.- Wymamrotałem, podnosząc głowę. Profesorek przewiercał mnie wściekłym spojrzeniem.
-Proszę po raz ostatni, zróbcie to lepiej niż na wszystkich próbach razem wziętych. Nie powinno być to problemem.
-Stary, będzie dobrze.- Harry przykuśtykał do mnie o kulach.- Jak coś, to zawsze możesz liczyć na rzut zgniłym pomidorem prosto w twoją zaspaną twarz. Pamiętaj, że siedzę w pierwszym rzędzie.
-Zawsze można na ciebie liczyć, Styles.- Mruknąłem pod nosem.
-Nie zawsze.- Pokręcił głową przygaszony, ale zaraz się rozpogodził.- Ustaliłem, że jak się zatniesz, to Scarlett cię kopnie i wrócisz do roli.
-Okej.- Byłem już tak zobojętniały na wszystko, że mogli mnie obrzucać czyimiś wymiocinami, a i tak by to po mnie spłynęło. Dosłownie i w przenośni.
-Gotowi? Wchodzicie za dziesięć!- Hollins zniknął ze sceny. Zostaliśmy tylko my.

Chyba wszystko szło jak trzeba. Może jednak powinienem pójść na aktorstwo? Byłbym chyba mistrzem, za to udawanie Oscar murowany. Wykrzesałem z siebie mega pokłady energii. Gdy tylko kurtyna poszła w górę, dostałem jakiegoś kopa (nie, nie od Scarlett) i starałem się udowodnić całemu światu, że potrafię to zagrać tak, że nikt by się domyślił, z jakimi problemami się ostatnio borykałem. A może za bardzo byłem radosny i wyszło sztucznie? Kij z tym, Jennifer chyba przyjęła taką samą taktykę. Skakała po tej scenie jak naćpana. Najwyżej publiczność stwierdzi, że wszyscy się czegoś nawaliliśmy, jak Danny i Sandy w Rydel High.
Nadeszła pora na ostatnią scenę. "You're The One That I Want". Tak szczerze powiedziawszy, to ją mieliśmy najmniej dopracowaną. Z braku czasu nie zrobiliśmy nawet próby w kostiumach, a wszystko przez Jessikę i Caitlyn, które zmniejszyły kostium Jenny. W ostatnim akcie zawiści. Nikt nie miał pojęcia, że potem powiedziałem im parę rzeczy do słuchu. Aż im w pięty poszło. Ale teraz chciałem odśpiewać swoje i już pójść do domu. A najlepiej się uchlać do nieprzytomności. Jeszcze jedna piosenka z nią u boku, tak sztucznie i nieszczerze zaśpiewana, a się zastrzelę.
-Jak to zostawiasz nas?- Odezwał się Niall, opierając się o Louisa, który z trudem powstrzymywał drżenie rąk. Na głodzie nie jest łatwo. Zwłaszcza w towarzystwie kolesi, którzy chcieli cię kropnąć. Chociaż Nialler podobno już mu wyjaśnił całą akcję. Całe szczęście, bo ja naprawdę nie miałem do tego głowy.
-Musicie wreszcie sobie radzić beze mnie.- Zaśmiałem się.- Przyzwyczajaj się, Doody.- W tym czasie Josh klepnął Nialla w ramię, gapiąc się z otwartymi ustami na miejsce, z którego powinna nadejść Jen. Nialler zrobił to samo, waląc w ramię Louisa. Wszyscy trzej z minami przygłupów wpatrywali się w Jennifer. "Okej, Malik, twoja kolej."
Odwróciłem się.
O, cholera.
Moja szczęka chyba wybiła dziurę do jądra ziemi.
O kurwa...
Nawet nie musiałem grać. Jennifer stała tam z kpiącym uśmieszkiem na ustach i papierosem w dłoni. Wyglądała... "O żesz, ja pierdolę..." jęknąłem  w myślach na jej widok. Obcisłe, skórzane spodnie, czarny gorset odsłaniający brzuch, lekko natapirowane włosy, mocny makijaż. Wyglądała jak nie ona, ale jednocześnie wyglądała... gorąco. Seksownie. Zarąbiście.
Opamiętałem się, gdy Louis delikatnie kopnął mnie w nogę. Mam śpiewać, jasne...
Chyba ta piosenka idealnie odzwierciedla to, co czuję w tej chwili.
-I got chills, they're multiplyin', and I'm losin' control
Cause the power you're supplyin', it's electrifyin'- Padłem na ziemię, jak rażony tym piorunem. Zupełnie jak w filmie. Jenny zerknęła na Jess i zgodnie z pokazaną instrukcją udała, że gasi papierosa.
- You better shape up, cause I need a man,
and my heart is set on you
You better shape up, you better understand,
to my heart I must be true
Nothing left, nothing left for me to do- Odeszła kilka kroków, a ja podniosłem się z ziemi jednym skokiem, żeby pójść za nią.
-You're the one that I want (you are the one I want),
ooh ooh ooh, honey
The one that I want (you are the one I want),
ooh ooh ooh, honey
The one that I want (you are the one I want),
ooh ooh ooh
The one I need (the one I need),
oh yes indeed (yes indeed)
Śpiewaliśmy dokładnie tak, jak chciał tego Hollins. Travolta mógłby być z nas dumny. Zakończyliśmy nasz występ, żeby od razu przejść do ostatniej piosenki, czyli "We Go Together".
Nawet nie wiedziałem, czy śpiewam dokładnie to, co w tekście. Ważne było, że Jennifer stała koło mnie i mogłem ja objąć ramieniem w pasie. Czułem jej włosy na swoim policzku, jej oddech na mojej szyi, gdy odwracała się w moją stronę, jej rękę na moich plecach, bo zgodnie z instrukcjami Hollinsa mieliśmy wyglądać na zakochaną, dobrze czującą się w swoim towarzystwie parę. Co z tego, że w rzeczywistości darliśmy ze sobą koty? I właściwie... Skoro to tylko gra... Tylko przedstawienie... To chyba można je jakoś urozmaicić? Hmm?
Gdy tylko piosenka się skończyła, odwróciłem Jen w swoją stronę i nie czekając na jej reakcję, mocno ją pocałowałem. Kurtyna opadła dopiero po chwili i mogłem się domyślać, jak zszokowane były miny tych, którzy jeszcze dzisiaj widzieli nas omijających się szerokim łukiem.





___________________________________________________
Witajcie na zakończenie tego jakże powalonego tygodnia! Mam nadzieję, że w rozdziale nie ma błędów. Coś tam niby sprawdzałam :P
Tytuł rozdziału pewnie wszystkim znajomy, zwłaszcza Anon wie, o którą piosenkę chodzi... Zwrotka Zayna, żeby nie było wątpliwości. Anonku, pamiętam, jak pod poprzednim rozdziałem pisałaś o choć jednym nieszczęśliwym zakończeniu. Wiesz, w świetle wydarzeń, które poniżej skomentuję, chyba nie mam ochoty tutaj kończyć tego "na ponuro". Wystarczy, że w "Nothing's..." od początku będę wszystko pieprzyła.
A idąc w kierunku punktu kulminacyjnego dzisiejszej notki...

Drama na dramie dramę pogania. 
Elounor jest przeszłością. Te zdjęcia wbiły mnie w fotel i zawiodłam się cholernie na Louisie... Okej, całował tę laskę już po zerwaniu z Eleanor, ale serio, odczekał tylko dwa tygodnie? Mr Tomlinson. Stracił pan w moich oczach jako facet. Zresztą, stracił pan już samym zerwaniem z tak cudowną osobą, jaką jest Els.
Liam odpowiedział na hejty fanki Justina Biebera, za co został zlinczowany publicznie, a ja jestem z niego dumna. Moja krew! Idiotkom trzeba odpyskiwać! Zwłaszcza po takich bzdurach, jaki ona wypisywała. Dla niezorientowanych w sytuacji: kretynka napisała: "Liam, jak się czujesz z tym, że nigdy nie osiągniesz tyle co Justin?", na co Liam jej odpowiedział: "Ile razy siedziałem w więzieniu?" Liaś, za to kocham cię jeszcze mocniej *o*
I wreszcie punkt programu. ZAYN OPUŚCIŁ ONE DIRECTION...
...
...
Nie wiem, co napisać, poza tym, że w środę, która miała być wieczorem w miarę spokojnym, weszłam na bloga o 1D, czytam komentarze do posta informacyjnego i tam wklejony tekst tego oficjalnego oświadczenia. Rzuciłam się na Twittera, zobaczyłam hashtagi i po prostu wybuchnęłam płaczem. Autentycznie. Błogosławię tego, przez którego nie mam Wi-Fi na uczelni, bo inaczej nie wytrzymałabym nerwowo już na anatomii. 
Powiem tak. Zayna zawsze lubiłam najmniej. I mean, lubiłam go, ale zawsze był jakoś w cieniu reszty. Ten tajemniczy Zayn... Ale było mi tak cholernie przykro, gdy to zobaczyłam... Do tego jeszcze te "fanki", które po odejściu Malika przestały go obserwować na TT i go zhejtowały za decyzję, którą być może podjął właśnie dzięki nim i jakimś photoshopom. Ale. Po wysmarkaniu się w siedem chusteczek poszłam do rozum do głowy i wreszcie zaczęłam myśleć. 
Oto, co wykminiłam:
Zayn rzeczywiście nie był ostatnio taki jak dawniej. Widać było, że występy nie sprawiają mu już takiej przyjemności, chociaż w Azji jakoś się odrobinę rozkręcił. Ale ta sytuacja z Perrie go dobiła. I nie dziwię mu się. Totalnie zgadzam się z jego decyzją, jeśli to jest dla niego lepsze, to akceptuję. Dalej będę go wspierać, bo dla mnie One Direction zawsze będzie miało pięciu członków, nie czterech. I z całej siły będę supportować chłopaków, żeby im się dalej udało. Twierdzą, że wszystko będzie okej i nie zakończą działalności, ale kij ich wie? Bez Zayna to już nie to samo. Piątą płytę wydadzą, dokończą On The Road Again Tour, ale czy później dalej będą śpiewać? 
Mam nadzieję. I mam też nadzieję, że Zayn kiedyś zdecyduje się na powrót. A jeśli nie, to nic. 
A już w ogóle mam nadzieję, że zwyciężę w krwiożerczej bitwie z mamą i wywalczę wyjazd na O2 Arenę 24 września, gdzie będzie pierwszy koncert w Londynie. Tak długo ryczałam tacie na Skypie, że wlazł w neta i zaczął szukać na Ebayu biletów. Normalnie aż mnie zatkało. Powiedział, że odbierze mnie z lotniska, gdzieś przenocuje, wsadzi w powrotny samolot, byle bym tylko już mu nie jęczała. Teraz trzeba tylko urobić mamę. I tak to zorganizować, żeby zabrać moją ukochaną BFF ^^ bo to może być moja jedyna okazja, żeby ich zobaczyć na żywo i ja nie zamierzam jej zmarnować. 

Dziękuję za wszystkie komentarze, obserwowania... Twitter mnie ostatnio zaszokował. Dwa konta Eleanor, dwa konta Zayna, Max George z The Wanted, Ashley Benson na prywatnym, jacyś autorzy książek... Jak oni mnie, do czorta, tam znaleźli?! Ale nie, nie protestuję, wręcz przeciwnie... 

Dobra, czas wracać do anatomii... Jeszcze dwa, góra trzy dni i cały tydzień wolnego. Wolność. 
Roxanne xD

27 komentarzy:

  1. Pamiętam te czasy kiedy zawsze jako pierwsza dodawałam komentarz...
    Więc po kilku miesiącach nieobecności, zaklepuje to miejsce na mój super komentarz, bo mam Ci dużo do powiedzenia!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział mega , nie spodziewałam się takiego zakończenia ! Mam nadzieje ,że Louis zejdzie się z El ,bo szkoda mi dziewczyny i w realu i w opowiadaniu :) Jeszcze raz rozdział cudowny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W realu podobno powodem ich rozstania była odległość, nie jakaś zdrada, więc cały czas ta nadzieja jest...
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Cudo cudo cudo cudo xxxx

    OdpowiedzUsuń
  4. To zaczynamy:
    Po 1. Płakałam ze śmiechu.
    Po 2. A jak przeczytałam, że nie zamierzasz skończyć tego "ponuro" to był taki zaciesz na mojej mordce, że nie wiedziałam, że tak potrafię
    Po 3. Co do sprawy z Zaynem to jestem tego samego zdania. Jeśli odejście od zespołu sprawi, że będzie szczęśliwy to ja nie mam nic przeciwko (jakby moje zdanie sie liczyło xD)
    Po 4. U mnie Zayn był moim ulubieńcem. Uwielbiałam go z powodu zajebistego głosu.
    Po 5. W środę piszę test szóstoklasisty (prymas aprilis) (chyba tak się to pisze) i tydzień przed nim obiecałam sobie, że nie będę sprawdzać tego bloga i czytać go już 3 raz z kolei (jak mi sie znudzi to przejdę do "Nothing's..." :-D ) ale rano wstałam i pomyślałam "Chyba się czegoś naćpałam. Takie kłamstwo. Że JA wytrzymam TYDZIEŃ bez blogów? Hahaha większej ściemy nigdy nie słyszałam."
    Po 6. Myślałam ostatnio nad twoim skandalicznym zachowaniu. Jak można tak kończyć? W takim momencie? I wiesz co wymyśliłam? Raczej nie. Porównałam Cię do TVN' u. Zawsze kończysz w takich momentach, że ghhhh...
    Po 7. No ale musisz przyznać, że wyobraźnię to ja mam :-D
    Po 8. Cudo. Zazdroszczę talentu. I pisz szybko kolejny
    Po 9. Ściskan i życzę duuuuużo weny.

    Vivilet /lub/ Alex (bo nie pamiętam jak się ostatnio podpisałam, ale na pewno pamiętasz swoją psychofankę :-D )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba podpisałaś się Alex :)
      Powodzenia na teście ;*
      A z tymi zakończeniami mam tak zawsze ;P
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. super rozdział :) Nie mogę doczekać się początku "Nothing's..."
    Jeśli chodzi o Zayna, to zgadzam się z Tobą... Tzn, jak wiesz, był on jednym z moich ulubionych członków zespołu ;P W każdym razie szanuję jego decyzję i będę wspierać dalej Louisa, Liama, Harry'ego i Nialla :)
    Btw powodzenia z biletami :) Ja teeż chcę na koooncert ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, z tym koncertem to będzie długa batalia... Ale chwila, moment! Jestem dorosła i teoretycznie zgody rodzicielskiej nie potrzebuję xD no dobra, ale aż tak buntować się nie zamierzam...
      Dziękuję <3

      Usuń
  6. cudownie,nie wiem czemu,ale zachowanie Jen działa mi ostatnio na nerwy,naprawdę dziwna ze mnie osóbka,czasem sama siebie nie mogę zrozumieć :)
    Zayn,Zayn,Zayn-3/4 blogów,a raczej całość,które czytam są właśnie o nim,jednak kiedy dowiedziałam się o jego cholernym odejściu czytanie sprawia,że nie czuję już w środku szczęścia tylko cholerną pustkę i obojętność,jakby ten,ten Zayn,ten Zayn,który jest w gangu,którego ty opisujesz i którego kocha Jen odchodził z One direction.To smutne,ale prawdziwe:) W sumie Malik od zawsze był tym mroczniejszym i mniej rozkręconym i kolorowym,ale nie spodziewałam się,że odejdzie :)
    czekam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się tego totalnie po nim nie spodziewałam... Mam nadzieję, że zrobi nam niespodziankę i wbije na jakiś koncert z okrzykiem: "I'm baaack! Forever!" xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  7. Też Zayna lubiłam najmniej, ale wciąż lubiłam. O Liamie nie słyszałam, ale nieźle jej dowalił.
    Rozdział mega, czy mi się zdaje, czy to ostatni rozdział i epilog? O.o
    Tak dużo akcji. <3
    Mam nadzieję, że Jen mu wybaczy, ale ta jego improwizacja zawsze spoko. <3
    Nie mogę się doczekać końca. <3
    Pozdrawiam :*
    @Tyska1993

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był przedostatni. Ostatni dodam drugiego kwietnia ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
  8. Rozdział zarąbisty to co się wydarzyło naprawde pewnych momentach to mi się śmiać chciało ale dalej się nie wypowiem bo po przeczytaniu że Tomlinson nie jest już z Calder i chodzi mi tu o rzeczywistość to normalnie szok.A potem czytam że on po 2 tygodniach całuje inna no ludzie jak tak można.Czuje sie zawiedziona jego postawą bo jeżeli kochał no to powinien jakiś czas (dłuższy od tego) być sam a nie latać za innymi.Nie wiem dlaczego wcześniej się nie dowiedziałam.Liam ten gość jest najlepszy mówi to co myśli i dobrze nawet bardzo.Zayn sama nie wiem o co chodzi z Perry tyle naczytałam że sie pogubiłam.Szkoda go i Zayna rozumiem, chociaż nie jestem przesadną ich fanką to 1d zawsze bedzie 1d szkoda że ich wielbicielki od nich odchodza jeśli nawet jest taka sytuacja dla mnie to nie fanki.Pozdrawiam cb,czytelników bloga oraz one direction :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Louis owszem, zawiódł mnie, chociaż teraz w tych wszystkich wiadomościach jest tyle sprzeczności, że czasami nie wiem, w co można wierzyć, a w co nie...
      Liam moim mistrzem! Uwielbiam go za jego tweety, albo coś odpali, albo wreszcie rozjaśni sytuację ;)
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli chodzi o rozdział to jest jak zawsze cudowny :)
    Wiedziałam, że Zayn nie strzeli. Nie mógłby tego zrobić, sumienie by mu na to nie pozwoliło.
    Myślę, że Jim miał rację, że Jen zbyt pochopnie oskarżyła Malika.
    Louis teraz musi odpokutować swoje i naprawić relacje z innymi. No i jeszcze odzyskać El.
    Niall... no cóż próbował przemówić Jenny do rozsądku. Niestety bezskutecznie.
    Serio Jen ? Harry'emu wybaczyłaś, a Malikowi to nie potrafisz ?! Co prawda przez niego jej rodzice zginęli, ale nie zrobił tego specjalnie. Nie chciał nigdy nikogo zabijać!
    Końcówka jak zwykle mistrzostwo.
    Czy tobie ZAWSZE, ale to ZAWSZE te końcówki MUSZĄ tak ZAJEBIŚCIE wychodzić ? No, ale ja to uwielbiam hehe ^^
    Teraz tylko czekam aż Zayn i Jennifer się pogodzą. W końcu się kochają, a prawdziwa miłość przetrwa wszystko <3 Już czekam na kolejny rozdział :)
    Jeśli chodzi o to co aktualnie działo się w życiu 1D to istny chaos, a nawet można powiedzieć, że piekło.
    Zerwanie Eleanor i Louisa, jakieś dziwne plotki, odejście Zayna z zespołu... do tej pory ciężko mi w to wszystko uwierzyć. Bardzo poruszyły mnie te wiadomości i jest mi ogromnie smutno z tego powodu ;/ mimo iż nie jestem Directionerką (tak to się pisze ? xD).
    Krąży wiele teorii dlaczego Malik odszedł, ale tę najprawdziwszą prawdę zna tylko on.
    O jego odejściu dowiedziałam się przez tt, a potem to już wszędzie ta wiadomość mnie prześladowała dosłownie. Włączam telewizor mówią o tym w wydarzeniach, jadę samochodem ze szkoły mówią o tym w radiu, w necie na fb i innych stronach piszą o tym. Na początku myślałam, że to jakiś żart bo przegapiłam prima aprilis w kalendarzu.
    Jedni piszą, że to przez Perrie, drudzy, że pokłócił się z chłopakami (w to akurat ani trochę nie chce mi się wierzyć). Nie oceniam go i nie hejtuję z tego powodu. Szanuję jego decyzję i zawsze będę wspierała jego i chłopaków. Zasługują na to.
    Jeśli chodzi o te 'fanki' to jak można przestać śledzić swojego idola na tt i odwracać się od niego, tylko dlatego, że odszedł z zespołu ? Dla mnie to chore i one śmią nazywać się ich fankami ?! Gdyby tak było to zaakceptowałyby jego decyzję. Mam cichą nadzieję, że wróci... kiedyś, gdy znów nabierze sił by zmagać się ze sławą i życiem w świetle reflektorów.
    Mimo wszystko ja nigdy nie odwrócę się od chłopaków bo w pewnym sensie od każdego z nich czegoś się nauczyłam. Są wspaniałymi i dobrymi ludźmi godnymi szacunku :) i nawet jeśli nie jestem nie wiadomo jak wielką fanką (po prostu lubię ich muzykę i za to kim naprawdę są. Nie udają nikogo na siłę) chciałabym zobaczyć ich na żywo, na koncercie jeśli będę miała taką możliwość, przytulić każdego z nich i powiedzieć, że zawszę będę z nimi.
    Zerwanie Elounor zszokowało mnie. Totalnie. Byli taką wspaniałą parą. Szkoda ;/
    A te zdjęcia Lou z jakąś laską to PODOBNO photoshop, ale kto tam wie...
    Liam moim miszczem heh dobrze, że pocisnął tej idiotce. Pojechał po bandzie i rzucił całkiem dobrą ripostą. Z resztą on zawsze gada do rzeczy i rozsądnie.
    To był zdecydowanie najgorszy czas dla One Direction, ale mam nadzieję, że jakoś to przetrwają.
    To super, że chcesz jechać na koncert chłopaków, masz rację szansa aby ich zobaczyć może się więcej nie powtórzyć. Oby twoja mama się zgodziła, albo mam pomysła. Daj mi numer do twojej mamy numer, e-mail czy cokolwiek, ja już ją namówię żeby pozwoliła Ci jechać ^^ (nie, ja wcale nie zamierzam jej zastraszać).
    Sie rozpisałam, aż się wzruszyłam ;/ ryczę (natychmiast potrzebuję chusteczek ;/).
    Trzymaj się.
    Pozdrawiam,
    ~Zapłakana Caroline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy kochają moje zakończenia, coś niesamowitego... XD
      Podobno to odejście nie było z powodu kłótni z chłopakami, tylko ogólnie nie radził sobie ze sławą, ale po tym jak Naughty Boy opublikował na TT demo tej piosenki, coś zgrzytnęło. Tutaj ucieka od światła reflektorów, a tutaj planuje solową karierę? Nie ogarniam.
      Ja chłopaków będę dalej wspierała, a z tym koncertem... Zobaczymy, jak wyjdzie, ale jeśli wszystkie środki perswazji zawiodą, to zgłoszę się do ciebie po pomoc ;)
      Dziękuję <3

      Usuń
  11. Widzę, ze Caroline się rozpisała. Biedna musiała jakoś wyładować swoją frustrację przeżywa to wszystko równie mocno jak ja. Dała mi znać, że już jest rozdział więc... od czego by tu zacząć...
    Może najpierw odniosę się do rozdziału :)
    To jak zachowuje się Jenny jest z jednej strony zrozumiałe bo czuje nienawiść i żal do Malika jednak z drugiej strony stało się to już męczące bo ocenia go z góry tak do końca nie znając faktów. Nie strzelił i bardzo dobrze bo przecież nie jest potworem, on nie zabija niewinnych ludzi. Lou i Eleanor - mam nadzieję, że Louis otrząśnie się, przestanie brać dragi (wiadomo, że to nie stanie się z dnia na dzień, niektórzy walczą z uzależnieniami nawet latami) będzie błagał El o przebaczenie i wrócą do siebie. Niall mnie zaskoczył oczywiście pozytywnie tym, że wstawiał się za Zaynem u Jen :)
    Może ten pocałunek z końcówki uświadomi coś Jenny ? Może zrozumie, że Malik ją kocha, a jej rodziców nigdy nie chciał zabić. Zapomniałabym o najważniejszym w rozdziale pojawił się Harry - mój ulubieniec :D

    Odejście Zayna z One Direction mną wstrząsnęło i to bardzo. Zupełnie się tego nie spodziewałam, a w sumie to nikt się tego nie spodziewał. Chodziły jakieś tam plotki, ale omijałam je szerokim łukiem.
    Dowiedziałam się o tym przez tt i dosłownie odjęło mi mowę, miałam ochotę płakać.
    Przez to, że odszedł ludzie zaczęli go jeszcze bardziej hejtować, przestali obserwować na twitterze, nawet niektórzy odeszli z fandomu co uważam za bezsensowne, głupie i niedojrzałe. Serio ludzie ? Tylko dlatego, że nie jest już w zespole ? Helloł on nadal ma uczucia.
    Ja osobiście akceptuję jego wybór. Jeżeli Zayn uważał, że to będzie najlepsze dla niego. Kto wie, a może kiedyś zdecyduje się na wielki powrót ? Chłopcy, ale również i on potrzebują wsparcia szczególnie teraz gdy to dla nich bardzo ciężki czas. Te wszystkie plotki, posądzanie o zdrady itp. to dla nich zbyt wiele.
    W dalszym ciągu będę za nich trzymać kciuki aby się nie poddali i mimo, że nie ma z nimi Malika (wiadomo, że to nie będzie to samo) to nadal będą dla nas śpiewać, komponować, nagrywać teledyski i jeździć w trasy koncertowe.
    El i Louis... zerwali, to koniec. Wielka szkoda, a tak ich lubiłam razem. Nie wiem co mam sądzić o tych zdjęciach Lou i tej dziewczyny... niektórzy mówią, że to jakiś fake i są przerobione.
    Co do Liama i tej fanki Biebera to dobrze, że jej napyskował :) Niech się nie daje takim pustym idiotką jak ona.
    Też chciałabym ich zobaczyć na koncercie, a uwierz mi, że miałam okazję bo mieszkam bardzo blisko Paryża, a chłopaki grali tam podczas trasy TMH i WWA. Niestety nie udało mi się ;( Może pojadę na koncert w innym mieście czy kraju.
    Caroline wpadła na świetny pomysł już my przekonamy twoją mamę :) jakby co to będziemy stały przed tobą murem, a jak będzie trzeba to porwiemy cię z domu żebyś mogła jechać na koncert. Wtedy twoja mama nie będzie miała nic do gadania hah :)
    Ściskam i pozdrawiam <3
    Agnieszka :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny wspaniały, długi komentarz ^^ I'm lovin it XD
      Czy pocałunek coś uświadomi... Wszystko się okaże. Mogę tylko napisać, że rozdział jest juz gotowy, ale spoilerować nie będę :P
      Harry'ego tez tu uwielbiam :) najgorsza postać do opisywania, zawsze z nią miałam problemy, ale jakoś sobie poradziłam ;D
      Kurde, nie mogę się za bardzo rozpisywać, bo odpowiadam na telefonie i szlag mnie trafia z tą autokorektą... Dlatego na zakończenie, tradycyjnie:
      Dziękuję <3

      Usuń
  12. Dzizysz Kobitko ostatnia scena powalila mnie na kolana! Mam nadzieje na happy end bo to co sie ostatnio dzieje zle dziala na moja psychike. Bedzie cz 2? Jesli tak bylabym w niebie. Jestem tu od poczatku i jesli ty nie masz daru to nie wiem kto inny. Kocham ubostwiam i nwm co jeszcze ♡♡♡

    Jesli masz ochote to kliknij w profil i tam jest moj blog. Oczywiscie nie nalegam ♡♡♡●﹏●

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ten blog nie będzie miał drugiej części. Nie mam na nią pomysłu, dlatego zakończymy na tym :) ale jeśli chcesz poczytać coś w podobnym stylu, to może zainteresują cię inne moje blogi :P
      Do ciebie chętnie zajrzę, gdy tylko znajdę wolną chwilkę ;*
      Dziękuję <3

      Usuń