czwartek, 2 kwietnia 2015

CHAPTER 24: You'll never love yourself half as much as I love you. You'll never treat yourself right, darling, but I want you to...

Gdy tylko kurtyna opadła, odsunąłem się od zaskoczonej dziewczyny. Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie niepewnie, a potem odwróciła się na pięcie i odeszła. Nawet się nie obejrzała.
-Stary, co to było!- Niall zaraz mnie dopadł.- Przecież Hollins ci tego nie daruje!
-Będzie musiał. Zaraz koniec roku, nie będę przecież chodził do szkoły w wakacje za karę, że pocałowałem dziewczynę, w której jestem cholernie zakochany, na przedstawieniu, w którym i tak musimy grać zakochanych!- Zakończyłem na jednym wdechu. Odpowiedziała mi cisza. Wszyscy wokół mnie patrzyli się na mnie szeroko otwartymi oczami. Spoko.
-Dobra robota!- Hollins wbiegł za kulisy.- Po prostu świetnie! Genialnie! Dlaczego na próbach wam tak nie wychodziło?! Tylko się strachu przez was najadłem! Gratulacje... A gdzie panna Sorset?- Zapytał, rozglądając się po scenie.
-Wyszła.- Odpowiedział skrótowo Niall.
-Aha. No, w sumie wy też jesteście wolni.- Miałem już się wycofać, gdy profesorek mnie zatrzymał.- Panie Malik, obawiam się, że w scenariuszu nie było ostatniej sceny.
-Przepraszam?- Nie byłem pewny, czego w tej chwili ode mnie oczekuje i co powinienem zrobić, żeby dał mi spokój. Ostatecznie mogę już przeprosić.
-Nie przepraszaj. Powodzenia.- Wytrzeszczyłem oczy.- Ja też kiedyś poderwałem dziewczynę w ten sposób. Do dziś jest moją żoną.- Wyznał z westchnieniem. "Okeeej... Tego chyba nie musiałem wiedzieć."
-Aha. Dobrze. Znaczy... Dzięki... chyba.- Odwróciłem się i nawiałem ze sceny. Chciałem się tylko przebrać i stąd iść. Jeszcze tego brakowało, żebym został porównany do Hollinsa!
"Ale przynajmniej nie dała mi w twarz!"





-Mam już dość!- Danielle przewróciła się na plecy i wydała głośny jęk.- Nie zdam tego idiotycznego egzaminu, nie ma takiej opcji!
-Zdasz.- Rzuciłam w nią zeszytem.- Tylko trochę nad tym jeszcze posiedzisz.- Połowa moich znajomych w tym roku zdawała egzaminy. Danielle, Eleanor, Louis, Liam... Harry też powinien, ale okazało się, że przez wagarowanie i ostatni pobyt w szpitalu musi jeszcze raz zaliczyć rok. A Niall teraz powtarzał drugą klasę. Na szczęście do trzeciej już się dostał.
-Egzamin jest jutro, mądralo. I pojutrze. I w ogóle pięć dni z rzędu. A oprócz obowiązkowego angielskiego, matmy, historii i francuskiego mam jeszcze wymyślić choreografię, jeśli chcę zdawać na kierunek taneczny do tej szkoły artystycznej w Londynie.
-Poradzisz sobie. Gorzej z Eleanor.- Popatrzyłam na wspomnianą dziewczynę, która nawet nie drgnęła. Przez ostatnie pół godziny ciągle gapiła się w ten sam punkt na mojej ścianie.- Els! Pobudka!
-Co?- Popatrzyła na mnie nieprzytomnie, gdy pstryknęłam jej palcami przed nosem.- Co się dzieje?
-W którym roku była bitwa pod Waterloo?
-915 rok.- Odpowiedziała zamyślona. Spojrzałyśmy na siebie z Dan i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Eleanor chyba znalazła się w innym wymiarze, w którym czas jest liczony w dziwnych jednostkach.- Śmiała się Danielle.- El, nawet ja takich bzdur nie wymyślam. Co jest?
-Wyjeżdżam.- Oznajmiła nagle. Śmiech ucichł.
-Co?- Chyba źle usłyszałam...
-Po zdaniu egzaminów wyjeżdżam do Chicago.- Uściśliła.
-Nie możesz tego zrobić!- Krzyknęła wzburzona Danielle.- Nie możesz!
-Właśnie, że mogę. Tamta szkoła dla projektantów przyjęła kilka propozycji, które im przesłałam... Stwierdzili, że mam wyczucie stylu i mogę się u nich uczyć. Wystarczy, że zdam egzaminy. Ale nawet jeśli nie zdam, to i tak tu nie wrócę.
-To przez Louisa?- Zapytałam cicho. "Myślałam, że zostanie, żeby go wspierać..."
-Poniekąd. Można powiedzieć, że sytuacja z Louisem mi tylko pomogła w podjęciu decyzji.- El wyprostowała się na fotelu.- Dziewczyny, ja rozumiem, że on prawdopodobnie bierze i to nie jest jego wina, tylko narkotyków, ale sorry. Nie rozumiem, co go popchnęło do wzięcia i nie będę mogła mu pomóc, jeśli on będzie mnie stale odpychał. Nie jestem silna, jak ty, Jen. Chociaż ostatnio, przepraszam za brutalną szczerość, ale nie jesteś silna, tylko zawistna.
-Zawistna?- Powtórzyłam zdumiona. "Chyba nie takiego określenia się spodziewałaś, hm?"
-Tak. Widać, że się miotasz, ale jakaś duma, czy cholera wie co, nie pozwala ci wybaczyć Zaynowi. Przecież już wszyscy wiedzą, że to był wypadek. Prawie taki sam jak Harry'ego. A wypadki chodzą po ludziach. Hazzie wybaczyłaś, a Zaynowi nie możesz?
-To skomplikowane.- Ucięłam temat. Nie chciałam teraz o tym rozmawiać.
-Skomplikowane, czy po prostu wolisz zmienić temat? Nie uciekaj, Jen. Przecież już się pogodziłaś z ich śmiercią.
-Czego ty się tak boisz?- Do akcji "zadręczmy Jennifer poczuciem winy" włączyła się Danielle.
-Boję się, że to moje czarne wyobrażenie Zayna jest prawdziwe. Że ten wypadek to może i był niechcący, ale on kiedyś zrobi coś gorszego i to z premedytacją. Nie wiem, czego mam się po nim spodziewać.- Sama siebie zadziwiając, wypowiedziałam na głos wszystkie te wątpliwości, które miałam w głowie przez ostatnie tygodnie. Dziewczyny spojrzały po sobie.
-Jeżeli uważnie obserwowałaś Zayna podczas tych dni, kiedy byliście ze sobą, to wiesz, że on o ciebie dbał jak o nikogo innego. I nie zrobiłby czegoś takiego. Wykreował sobie taki wizerunek, ale w głębi duszy jest jak Harry. Zagubiony, mały chłopiec, który potrzebuje pomocy.- Podsumowała Dani.
Zamyśliłam się. Może moja przyjaciółka miała rację... Może nie przemyślałam tego aż tak dokładnie... Ale od rozmyślań też najlepiej uciec.
-Dziewczyny, zamknijmy ten temat.- Uniosłam ręce w poddańczym geście.- Jutro macie egzamin. Wracamy do roboty.





-Louis, opanuj się!- Krzyknąłem na chłopaka.- Nie ma pieprzonej opcji!
-Harry...- Wyjęczał.- Tylko jedną działkę, rozumiesz? Jedną, maleńką... Może być okruszek... Ziarenko. Ale daj. Wiem, że masz.
-Zadzwonię po Nialla, okej?- Wolałem nie ryzykować, że zaraz wpadnie we wściekłość i się na mnie rzuci. Jedyna obrona, na jaką mogłem się zdobyć, to nabicie mu na czole guza kulą. A to by go nie unieszkodliwiło.
-Przywiezie działkę?!- Rąbnął pięścią w stół. Oho, zaczyna się.
-Tak, przywiezie.- Powiedziałem uspokajająco i wyciągnąłem telefon.
-Co jest, Styles? Płaczesz, że przez ten szpital będziesz kiblował?- Usłyszałem przez głośnik drwiący głos Horana.
-W tej chwili Louis płacze, że nie ma co ćpać.- W słuchawce zapadła cisza.
-Jest u ciebie?
-Tak. Przyjedź, stary, bo gipsem na nodze się nie obronię.
-Zaraz będę.- Rozłączył się.
-I co?- Louis teraz siedział na krześle, nerwowo podrygując nogami.
-Przyjedzie z działką.- Odpowiedziałem, przyglądając się Tomlinsonowi.
Wyglądał strasznie. Włosy zlepione i brudne, ziemista cera, podkrążone oczy, pogryzione do krwi usta. Ręce popuchnięte, w niektórych miejscach widać było czerwone plamki po wkłuciu igłą. Zerwał się z krzesła i zaczął chodzić w tą i z powrotem. W głębi duszy cieszyłem się, że tuż przed jego przybyciem mama pojechała do psychologa na swoją wizytę. Starczy jej już wrażeń na całe życie.
Stanął przy oknie i gapił się w nie przez chwilę. Dłonie mu drżały, jakby miał zaawansowanego Parkinsona. A to tylko głód... Czułem straszne wyrzuty sumienia, że sprzedałem mu pierwszą działkę koki. A potem herę.
-Ile jeszcze, do cholery?!- Wrzasnął, zrzucając z blatu kubek po herbacie. Rozbił się na miliard drobniutkich kawałków.
-Co ty myślisz, że mamy stale pełny magazyn?- Odgryzłem się, szukając gorączkowo czegoś, czym mógłbym się ewentualnie obronić przed agresywnym narkomanem.
-Nie rozumiesz, człowieku. Matka boi się do mnie odezwać. Moja dziewczyna mnie rzuciła. Wyjeżdża do pierdolonego USA. Muszę wziąć, czaisz? Muszę zapomnieć, muszę poczuć, że będzie lepiej...
-Louis!- Straciłem cierpliwość.- Nic nie będzie dobrze, jasne? Dragi ci nie pomogą! Chcesz się zaćpać na śmierć?! Chcesz, żeby Eleanor się obwiniała? Chcesz wszystkich rozczarować?
-Ja już wszystkich rozczarowałem, Harry...- W jego oczach pojawiły się łzy.- No i gdzie on, kurwa, jest?!- Wrzasnął. Z przerażeniem obserwowałem jego zmiany nastroju. Nigdy jeszcze nie widziałem tak podminowanego człowieka. Emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie.
-Jestem!- Nialler wpadł do kuchni.
-Gdzie działka!- Louis rzucił się na niego i prawie zaczął mu obszukiwać kieszenie.
-Ej, ej, ej! Spokojnie!
-Dawaj mi te cholerne dragi albo cię zabiję!- Zawył Louis, rzucając mu się z pazurami do oczu. Horan na szczęście nie stracił refleksu i szybko złapał opętanego głodem chłopaka w mocnym uścisku.
-Zabieram go. Brat Jennifer zna taki ośrodek leczenia uzależnień. Gadałem z nią, mówiła, że Jim załatwi mu miejsce.
Kiwnąłem tylko głową, niezdolny do mówienia. Gdy tylko Horan zabrał wyrywającego się i wrzeszczącego Tomlinsona, oparłem głowę na stole i zamknąłem oczy.
"Chciałbym mieć czyste konto. Tak totalnie czyste konto, żebym nie musiał na każdym kroku przypominać sobie, jak bardzo spieprzyłem komuś życie..."




Siedziałem w swoim pokoju i dumałem nad czystą kartką papieru. Zero pomysłów. Wziąłem do ręki ołówek i nabazgrałem jedno słowo: ZADOŚĆUCZYNIENIE.
Co mam, do jasnej cholery, zrobić? Jennifer traktuje mnie jak powietrze, co zaczyna mnie coraz bardziej boleć, kumple są zajęci, a Gregory znowu groził mojej siostrze. Bałem się. Cholernie się bałem tego, co mogło nastąpić.
Zadośćuczynienie. Jennifer chciała po prostu, żebym zapłacił za swoje czyny. Ale przecież nie wskrzeszę jej rodziców! Nie jestem cudotwórcą, nie cofnę czasu! A naprawdę nie wiem, jak mam jej pokazać, że żałuję i nie chcę, żeby cierpiała! Coś mi mówi, że zwaliłem całą sprawę. I jak mam teraz wytrzymać kolejny rok z nią w jednej ławce szkolnej, w jednej klasie, jednym budynku, gdy ona będzie mnie dalej ignorowała, rzucała spojrzenia i obwiniała o każdą, najmniejszą zbrodnię w tym wszechświecie? Przecież ja się wykończę. Może od razu popełnię samobójstwo albo najlepiej zrobię coś, o co by mnie i tak posądziła, wreszcie trafię za kratki i nikogo nie będę oglądał, w tym dziewczyny, w której się na zabój zakochałem.
Podniosłem wzrok na rysunki przedstawiające moją ukochaną dziewczynę. Uśmiechnąłem się sam do siebie, widząc te przecudowne oczy, te usta, te włosy, te długie rzęsy, ten uśmiech... Ten przepiękny uśmiech, który czarował wszystkich. I pogrążył mnie.
Nagle wpadłem na pomysł. Nieciekawy. Ale jeśli tylko dzięki temu odpokutuję swoje winy, to jestem gotowy pójść tam na zawsze. Ale najpierw... Najpierw muszę wszystko komuś wyznać. Komuś, kto powinien wiedzieć to już od dawna.
-Mamo?- Zbiegłem po schodach na dół. Mama popatrzyła na mnie z uśmiechem. "Już niedługo... Za chwilę przestanie się uśmiechać na długi, dłuuugi czas..."- Muszę ci coś wyznać. I lepiej usiądź, bo tego się na pewno nie spodziewałaś. Ale... po prostu musisz znać o mnie prawdę.





-Powodzenia!- Pomachałam Agnes i wyszłam na ulicę. Wszystko zaczynało się powoli układać. Agnes i Winston właśnie przywieźli z sierocińca Macy. Mała była tak uszczęśliwiona, że mogła z nimi zamieszkać, że przez całą drogę buzia jej się wprost nie zamykała. Przyjechałam tu razem z nimi, ale teraz wolałam zostawić ich samych. Niech się nacieszą sobą.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk smsa.
Od: Eleanor
Jestem na miejscu. Chicago wygląda wspaniale. Napiszę, gdy dostanę wyniki egzaminów. Jak poszło Danielle i Liamowi? Xx
Szybko jej odpisałam.
Do: Eleanor
Danielle jutro ma ostatnie egzaminy, do tej szkoły artystycznej. Liam twierdzi, że zdał i zaczyna się rozglądać za college'm z profilem informatycznym. Nie pytasz o Louisa? 
Odpowiedź przyszła błyskawicznie.
Od: Eleanor
Wiem, że i tak mi napiszesz, gdyby coś się z nim działo, a ja wtedy rzucę wszystko i będę cię przeklinać w samolocie. Xx
To fakt. Louis od dwóch dni był w ośrodku leczenia uzależnień po drugiej stronie Bradford. Na razie miał nałożony zakaz odwiedzin. Lekarze chcieli najpierw unormować jego funkcje życiowe, bo gdy go przywieźliśmy, stwierdzili, że jedna dawka za dużo i już by nie żył. Okropność. Chyba za bardzo zajmowaliśmy się swoimi sprawami, żeby pomóc mu, kiedy przeżywał załamanie nerwowe...
Rozległ się dźwięk kolejnego smsa. Myślałam, że to znowu El, ale kiedy odczytałam nadawcę, raptownie się zatrzymałam na środku chodnika.
Od: Zayn
Przyjdź proszę na róg Staple Road i Nelson Street. Jak najszybciej. Muszę z tobą natychmiast porozmawiać.
Wpatrywałam się w wiadomość jak w jadowitego pająka. Nie pisał przez prawie dwa miesiące, nie odzywał się... Dobra, może to ja go odpychałam. Ale naprawdę nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nie chciałam tego robić teraz. W ogóle nie chciałam.
Jeszcze jedna wiadomość.
Od: Zayn
To naprawdę ważne, Jenny.
Jenny. Zabroniłam mu tak do siebie mówić, ale teraz, gdy zobaczyłam to w smsie, nagle za tym zatęskniłam.
Za tym, jak wymawiał moje imię. Za tym, jak się irytował, gdy upierałam się na coś, na co on nie miał ochoty. Za jego niepewną miną, kiedy pierwszy raz przekraczał ze mną próg kościoła. Za tym, jak mnie całował na powitanie i pożegnanie...
Podniosłam głowę znad telefonu i rozejrzałam się. Róg Staple Road i Nelson Street był za tym skrzyżowaniem. Praktycznie tuż obok.
Szybka decyzja.
Idę.






Dreptałem w miejscu, czekając niecierpliwie na Jennifer. Nie miałem żadnej pewności, czy przyjdzie. Nie odpisała na moje wiadomości, nie oddzwoniła. Nic. A musiałem się z nią zobaczyć, zanim tam pójdę.
Musiałem się z nią pożegnać.
Oparłem się plecami o ścianę jakiegoś banku i zacząłem liczyć mrówki idące chodnikiem, żeby się bardziej nie denerwować. Jedna mrówka, druga mrówka, trzecia... Albo czwarta. I jeszcze jedna. Czy tu gdzieś jest jakieś mrowisko?!
-Przyszłam.- Wyprostowałem się gwałtownie. Stała przede mną. Wyglądała przepięknie. Jak zawsze w moich oczach.
-Dziękuję.- Odpowiedziałem szczerze.- Chciałem z tobą porozmawiać.
-Tak myślałam.- Mruknęła, patrząc na mnie spode łba. "Czas działać, panie Malik."
-Chciałem ci wszystko wytłumaczyć i proszę, żebyś nie przerywała.- Skinęła głową niepewnie.- Nikogo nie zabiłem umyślnie. Nigdy. W firmie Gregory'ego pracowałem, bo musiałem odrobić jego pomoc przy zatuszowaniu mojego udziału w wypadku twoich rodziców. Nie wiem, jak on tego dokonał, faktem jest, że mnie nie szukali. Bałem się, że mnie wsadzą za kratki, że spędzę resztę życia w poprawczaku. Zajmowałem się rozprowadzaniem narkotyków, głównie w klubach. W szkole było za duże ryzyko, że nas złapią. Harry'ego i Nialla znałem już wcześniej. Harry pracował u Gregory'ego, bo po prostu szukał dobrej roboty, w sensie, dobrze płatnej. Niall wisiał mu kasę za narkotyki. Kumplowaliśmy się z Louisem i Liamem... Liam był raczej dobrym znajomym, ale otwarcie nas krytykował za to, co robiliśmy. Louis... Louisa jakoś odtrąciliśmy sami. Nieważne.- Machnąłem ręką. Jennifer uważnie mnie słuchała.
-Po wypadku zamknąłem się w sobie. Nie umiałem się już porozumieć z kumplami, nie śmieszyły mnie ich durne dowcipy, kłóciłem się z mamą, Safaa mnie wkurzała, czułem się, jakby cały świat się na mnie uwziął. Aż w końcu pojawiłaś się ty. Pomogłaś mi odnaleźć prawdziwego mnie w tej skorupie, którą sobie zbudowałem. Uratowałaś mnie przed katastrofą. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, chciałem dla ciebie jak najlepiej.- Wziąłem ją za ręce. Spojrzała mi w oczy.
-Po co mi to mówisz?- Zapytała zdławionym głosem.
-Bo chcę, żebyś to wiedziała, zanim pójdę. Jim powiedział, że powinienem naprawić wszystko to, co zrobiłem złego. A jedynym sposobem jest unieszkodliwienie Gregory'ego i przyznanie się.
-Co ty chcesz zrobić?- Miała zaszklone oczy. Chciałem otrzeć jej wszystkie łzy, tak, żeby już nigdy nie musiała płakać.
-Ponieść karę. Zasłużyłem na nią. Robiłem okropne rzeczy, teraz ponoszę konsekwencje. Muszę się do tego przyznać i wydać Gregory'ego. Pamiętaj, Jen, że cię kocham. Kocham cię mocno i robię to dla ciebie. Chcę, żebyś zrozumiała, że dla ciebie jestem gotowy zrobić wszystko.
-Zayn... Nie chcesz się zabić, prawda?- Wyszeptała przestraszona. Mocno ją do siebie przytuliłem.
-Nie, skarbie. Jeszcze się spotkamy. Ale nie obiecuję, że szybko. Czekaj na mnie.
Delikatnie podniosłem jej głowę do góry i spojrzałem jej prosto w oczy.
-Kocham cię.
W odpowiedzi stanęła na palcach i ostrożnie dotknęła swoimi wargami moich. Natychmiast odwzajemniłem pocałunek, wkładając w to całe swoje serce, całe uczucie, które do niej żywiłem. Wiedziałem, że muszę się odsunąć. Zamknąłem mocno oczy, nie chcąc, żeby jakieś nieproszone łzy spłynęły mi po policzkach.
-Do zobaczenia, Jenny.- Puściłem ją i przebiegłem przez ulicę.
Przed wejściem do budynku odwróciłem się jeszcze i spojrzałem na nią. Stała w tym samym miejscu, w którym ją zostawiłem. Popatrzyła na mnie i podniosła wzrok na fasadę budynku. Po przeczytaniu napisu nad drzwiami, przyłożyła rękę do ust i znowu popatrzyła na mnie. W końcu opuściła ręce i posłała mi blady uśmiech. Zrozumiała. Z ruchu jej warg mogłem odczytać słowa, na które czekałem dwa cholernie trudne miesiące. Kocham cię...
Odwróciłem się i przekroczyłem próg West Yorkshire Police Station.




______________________________________________
Oto ostatni rozdział. I teraz pytanie: KTO SIĘ SPODZIEWAŁ TAKIEGO ZAKOŃCZENIA?! xD

Jak już powiedziałam, ze względu na ostatnie wydarzenia, zakończenie tutaj będzie raczej pozytywne. Jeśli ktoś pragnie smutnej końcówki, to proponuję cierpliwie poczekać na "Live and DON'T let die..." z Niallem. Ale to dopiero po Harrym ;)

Jak przy pierwszej części "Everything's..." pod epilogiem rozpiszę wszystkie dane statystyczne, a tutaj chciałabym Wam wszystkim bardzo podziękować.

"Would you know my name..." było dla mnie wyzwaniem. Postawiłam sobie poprzeczkę dość wysoko, bo blogów, w których Zayn, Harry bądź Niall są tzw. bad boyami jest od groma. A ja, jak zwykle, nie chciałam, żeby ten blog był taki... podobny do innych. Miał się różnić. Stąd na przykład postać Jima, księdza, który raczej łamie te stereotypy i jest wsparciem dla wszystkich, którzy go poproszą o pomoc. Stąd postać małej Macy, żeby nie skupiać się tylko na wątku głównych bohaterów, ale zwrócić też uwagę na inne problemy.
"Would..." się teraz kończy i drugiej części raczej nie będzie. Nie wiem, jak mogłabym poprowadzić dalej Jen i Zayna. Zostawię zakończenie takie, jak napisałam. Resztę możecie dopowiedzieć sobie sami :) 
To opowiadanie pisało mi się ciężko, może z powodu studiów, może z powodu tych tematów, jakie tu poruszałam? Nie wiem. W każdym bądź razie, mam pewien niedosyt. Czegoś mi tu brakuje, coś bym dodała, coś rozszerzyła, coś usunęła. Nie będę się w to bawić teraz, ale później... No właśnie.
Mam taki pomysł, żeby napisać te historię od nowa. Poprawić ją. A potem spróbować wydać. Nie mam pewności, czy ktoś to zechce, raczej jestem nastawiona pesymistycznie. Moja przyjaciółka jest zdania, żebym próbowała wydać "Everything's...", bo jest lepsze i tu się z nią zgadzam. Boję się tylko, że nie będą chcieli tego wziąć ze względu na ochronę danych osobowych. Być może musiałabym uzyskać specjalną zgodę lub na potrzeby opowiadania stworzyć nowy, ale podobny zespół. Za dużo roboty. Gdy tylko nadejdą wakacje, zacznę prace nad "Would...". Jeżeli się uda, na pewno was poinformuję i może przekonam się do zrobienia czegoś z "Everything's...", bo jak pisałam wcześniej, uważam, że jest ono lepsze od tego opowiadania.

Mimo to, jestem z siebie dumna, że udało mi się zakończyć moje drugie opowiadanie ^^ nie spodziewałam się, że wytrwam do końca, a tu proszę :D zawdzięczam to wam, dlatego z całego serca dziękuję za wasze wsparcie, komentarze, obserwacje, wszystkie słowa krytyki i pochwały... Daliście mi mega kopa do działania xD  Kocham was z całego serca i DZIĘKUJĘ <3 <3 <3 

Pod epilogiem, który wstawię we wtorek, będzie ogólne podsumowanie i statystyki. Prosiłabym, aby pod epilogiem, na pożegnanie, każdy zostawił po sobie jakiś komentarz. Wystarczy zwykła buźka :P

Zapraszam też na "Everything's...", gdzie jutro pojawi się pierwszy rozdział drugiej części (czyli tak właściwie zapraszam was na "Nothing's... ;) i na "Dance...", które już niedługo zacznę publikować ^.^


Love ya ;***
Roxanne xD 


33 komentarze:

  1. Niespodziewanka na koniec... Zdecydowanie zaskoczona i nie mogę przestać wiercić się na krześle z nadmiaru energii która mnie rozpiera po przeczytaniu tego rozdziału... Boże jak przeczytam epilog to dom wysadzę w powietrze... ^-^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, tak myślałam, że was zaskoczę xD
    Ale spokojnie, domu wysadzać nie musisz... ;)
    Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakończenie zupełnie niespodziewane . Myślałam , że Zayn zrobi gdzieś graffiti z jej rodzicami lub graffiti z sobą i Jen a nie , że wyda się policji . Czytając to płakałam a gdy przeczytam epilog to koniec ze mną i z moim pokojem XD . Mam nadzieję , że kiedyś napiszesz drugą część " Would you know my name . . . " :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, graffiti... O tym nie pomyślałam XD
      Dziękuję <3

      Usuń
  4. Whoa.... Znowu nie wiem, co powiedzieć *O*

    OdpowiedzUsuń
  5. Moglabym poprosic o linki do nothing's ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nothing's nie będzie miało swojego bloga, kontynuuję to tam, gdzie pierwszą część, czyli:
      onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
      Pzdr. ;*

      Usuń
    2. Okii dziekuje , przy okazji ,.ŚWIETNY RODZIAL JESTES GENIALNA ��

      Usuń
  6. Osobiście to ja nie zastanawiłam sie jaki koniec bedzie przez co zapewne bardziej mi się spodobało zakończenie.Rozdział świetny. Coś ty wymysliła o Niallu co? :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do wydania, myślę, że konieczne byłoby stworzenie innego, fikcyjnego zespołu i zastąpienie postaci. Podam przykład "50 twarzy Greya", które również powstawało jako fanfiction, ale w oparciu o "Zmierzch". Wprawdzie "Greya" nie czytałam i nie mogę powiedzieć, czy istnieją jakieś podobieństwa, ale... Cóż, ze zmienianiem "Everything's" faktycznie byłoby w opór roboty, praktycznie byłoby to niemożliwe w związku z tekstami piosenek, śpiewanymi przez bohaterów i przedstawianymi jako własne :v Na prawie się nie znam, ale tyle, że wzięcie piosenek znanego zespołu do książki i napisanie, że to piosenki napisane przez fikcyjną postać by nie przeszło, wiem i ja :T Teoretycznie chyba dałoby radę wstawić te piosenki, których wykonawca jest wyraźnie podany, ale nie wiem, czy potrzeba do tego jakiejś dodatkowej zgody... A sama chyba nie dałabyś rady wymyślić tylu tekstów...
    W każdym razie autorka "Greya" zmieniła bohaterów ficka, no i, jak widać, odniosła sukces...
    W każdym razie trzymam kciuki ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że Grey to był fanfiction O.o
      Z tym stworzeniem nowego zespołu masz rację. Za dużo roboty, praktycznie trzeba by było napisać to od nowa, a szkoda byłoby tracić niektóre charakterystyczne tylko dla 1D elementy... Dlatego prościej byłoby najpierw spróbować z Would, starczy zmienić imiona i może miejsce. Tyle.
      Co do Everything's, myślałam, żeby znaleźć jakiś kontakt do wydawnictwa i się dopytać o szczegóły. Czy potrzeba jakichś uprawnień do pisania o znanych osobach, czy można po prostu to wydać... Kiedyś widziałam w Empiku wydaną książkę o One Direction i to był właśnie fanfiction. Autorka była chyba z USA... Nie wiem, potrzebuję więcej informacji na ten temat. Trzeba to jeszcze przemyśleć :-)

      Usuń
  8. Ojej, tyle emocji w jednym rozdziale! :) Końcówka niespodziewana ale jedna z tych najbardziej prawdopodobnych :/ Czyli w epilogu nam wyjaśnisz co się stało po wizycie Zayna na policji? I co z biednym Louiskiem? To ostatni rozdział, ale ja się tak przywiązałam do tych postaci, że nie wyobrażam sobie teraz wejść na bloga i nie przeczytać nowego rozdziału! :'( Ten blog był najlepszym , który kiedykolwiek czzytałam...pamiętam jeszcze pierwszy rozdział, kiedy płakałam z Jen na grobie jej rodziców. Pamiętam, kiedy wpadłam na to, że Zayn jest winny śmierci rodziców Jen...to tak jakbym czytała książkę mojej ulubionej pisarki, Beaty Andrzejczuk. Dostarczyłąśmi tyle emocji...DZIĘKUJĘ <3 Jednak z końcem tego opowiadania nie skończy mi się przygoda z Tobą, bo nadal będę czytała kolejne opowieści pisane przez Ciebie! :) Pozdrawiam, zawsze i na zawsze, oddana fanka: Zayen czy jakoś tak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wyjaśnię absolutnie wszystko ;D
      Cieszę się, że aż tak ci się to spodobało... Ja cały czas uważałam to za jakiś wybrakowany, chybiony pomysł xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. Strasznie szkoda mi Lou w tym opowiadaniu ;( bo narkotyki tylko niszczyły mu życie, ale dobrze, że poszedł na odwyk :)
    Dobrze, że Zayn powiedział swojej mamie o tym co zrobił będzie mu lżej na sumieniu.
    Nie spodziewałam się, że pójdzie na policję, ale skoro to pomoże również ukarać Gregory'ego to uważam to za słuszną decyzję.
    Ostatnia scena z Jenny i Zaynem wzruszająca. Serio. Myślę, że mu wybaczyła bo go kocha, a on nie chciał tak naprawdę nikogo zabijać.
    To już ostatni rozdział, aż trudno w to uwierzyć bo dopiero zaczynałam czytać i kiedy to zleciało ?
    To opowiadanie znacznie się różniło od "Everything's..." ale bardzo mi się podobało i lubiłam to czytać :)
    Muszę przyznać, że jestem fanką twojej twórczości i z wielką chęcią przeczytałabym twoją książkę :) chcę egzemplarz z autografem i dedykacją :D
    Pozdrawiam,
    Agnieszka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jakoś szybko to poszło. W porównaniu z Everything's, gdzie było pięćdziesiąt kilka rozdziałów, a tu tylko dwadzieścia z hakiem... Z jednej strony szkoda, że już koniec, a z drugiej... Uff, jednak się udało :P
      Autograf i dedykacja? Załatwione! :D
      Dziękuję <3

      Usuń
  10. Kurtyna w górę iiiii zaczynamy:
    Po 1. ZNOWU piszę na telefonie i autokorekta doprowadza mnie do białej gorączki (nie wspominając o jakimś wirusie) więc mogą znaleźć się małe błędy.
    Po 2. Panie Hollins! Nie spodziewałabym sie po panu takich rzeczy.
    Po 3. *taniec radości* Chyba dopiero teraz dotarło do mnie to, że wszystko skończy się HAPPY. (Ale ja ogólnie mam opóźnioną reakcję na tego typu rzeczy. Np. Wczoraj dopiero po filmie w kinie uświadomiłam sobie, że to koniec nauki. Aż się płakałam że wzruszenia. )
    Po 4. Twoje posty na blogu rozjaśniają mój świat. Dzisiaj o 8.00 (rozumiesz to! O 8.00 RANO!) jechaliśmy do Malborka (mieszkam pod Warszawą) żeby obejrzeć samochód i EWENTUALNIE go kupić. Ale mniejsza o to. Wróciłam o 21.00 i ledwo żywa otwieram internet (twojego bloga mam ustawionego jako stronę startową) pacze i... DODAŁA NOWY WPIS. DODAŁA, DODAŁA!
    Po 5. Z tej całej radości mój komentarz może być bez ładu i składu, ale co tam.
    Po 6. DZIĘKUJĘ. Dziękuję Ci za to, że pisałaś tego bloga. Że postanowiłaś zakończyć go szczęśliwie. Że w ogóle sie urodziłaś (gdybyś się nie urodziła nie było by bloga)
    Po 7. Życzę Ci żebyś miała duuuuużo weny i mogła szybko napisać Epilog.
    Po 8. Tak na marginesie. Ile musiałabym zapłacić żeby Zayn'a w ogóle nie zamykali w więzieniu? Tak tylko z ciekawości pytam no on przecież pomógł złapać tego całego szfa i jeszcze dużo, duuuuużo więcej (akurat mam zaćmienie umysłu)
    Znowu 7
    Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ktoś pisze mi koma w punktach, to ja lubię do tych punktów się odnosić, sooo...
      1. Ech, ostatnio też piszę tylko na telefonie, więc znam ten ból z autokorektą... Nienawidzę jej :X
      2. Hehe, pan Hollins cicha woda... xD
      3. Koniec nauki, gosh, jak ja ci zazdroszczę -.- Ja próbuję się zabrać do czegoś, nazwoziłam do domu książek i teraz tylko ścieram z nich kurz bez otwierania :P
      4. Mój blog na stronie startowej, wow... O.O *excited*
      5. Nic nie szkodzi :D
      6. Za to, że się urodziłam, proponuję podziękować moim rodzicom xD i to ja dziękuję, że czytasz :*
      7. Epilog już napisany i nawet sprawdzony!
      8. Emmm, chyba nie ma takiej ceny :P ale mówiłam, że się skończy raczej pozytywnie, więc keep calm ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
  11. Boooże.. przepraszam ! miałam skomentowac kilka dni temu ! Przepraszam, byłam tak zalatana że nie wiedziałam w co ręce włożyć :( ok ale jestem :) Rodział wspaniały( ale to normalka na tym blogu). Żal mi Lou że sie tak pogubił w życiu i równocześnie pełna podziwu dla Jen, chociaż to było pewne że Zayn do niej nie strzeli...w końcu ją kocha, tak? :) Okey no to jeszcze raz CUDOWNY. Szkoda że to już koniec, mam nadzieje na szczęśliwy happy end :D Gaba :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To komentarz do tamtego rozdzialu ;) jestem tak roztrzepana ze nawet nie popatrzylam na tytul xD Gaba :*

      Usuń
    2. To bylo do tamtego rozdzialu ;) jestem tak roztrzepana że nawet nie popatrzylam na tytuł rozdzialu xD Gaba ;*

      Usuń
    3. A co do tego rozdzialu to jest niesamowity jeszcze lepszy od tamtego a poprzeczke postawilas wyyysoko ;) wzruszalam sie z ta akcja Zayna. Cieszę sie że zdecydowalaś sie na happy end ;) Ciezko rozstaje mi sie z tym blogiem, ale pocieszam sie tym ze rozpoczynasz kontynuacje mojego ulubionego ff :3 i to juz dzisiaj !!! Jak ty to robisz ?! Skonczylas juz 2 opowiadania, jedziesz z kontynuacja 1, planujesz jeszcze 3 i studiujesz jesteś niesamowita :* chcialabym byc tak zorganizowana jak Ty :) Dziękuje Ci za wszystko co przeżyłam czytajac to ff ;* Gaba :*

      Usuń
    4. Ja? Zorganizowana? Gaba, piszesz właśnie z jedną z najbardziej nieogarniętych osób na tej planecie! Czasem mam takie momenty, gdy nie wiem, w co ręce włożyć, bo tyle jest do zrobienia i w rezultacie nic produktywnego nie robię, mam masę na głowie i ledwo się wyrabiam z uczelnianymi obowiązkami, a tego bloga prowadziłam tak na odwal... Nie, wg mnie wcale nie jestem zorganizowana ;)
      To ja dziękuję, że czytałaś ;* <3

      Usuń
  12. Jejku cudowny... Odebrało mi mowę....
    Oczywiście w pozytywnym znaczeniu :D
    Poprostu jesteś cudowna i bardzo utalentowana ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Zayn się przyznał policji, a może to i dobrze? Skoro to pomoże oczyścić jego sumienie i zdemaskować Gregoryego.
    Końcówka była wręcz wspaniała, ale tak naprawdę to profesor Hollins rozwalił system :D Tego to się po nim nie spodziewałam, nawet w najśmielszych snach :)
    Biedny Louis, ale w sumie to sam się wpakował w to bagno i El go zostawiła ;(
    Pisałam już to kiedyś, ale z tym, że Harry się zmieni miałam przeczucie od samego początku i trafiłam w sedno ^^
    Jestem mega ciekawa epilogu.
    Ejjj ja też chcę książkę z autografem i dedykacją. Zamawiam już teraz bo potem może być ciężko hehe.
    Czekam na epilog.
    ~Caroline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba zacznę zapisywać was na tę książkę xD dobra, just kidding, przecież jeszcze tego nie zaczęłam... Ale jeśli moje dalekosiężne plany wypalą, na pewno was poinformuję ;*
      Dziękuję <3

      Usuń
  14. Świetny rozdział jak zawsze !Mam jedno pytanie czy mogłabyś podać linka do Dance bo mówiłaś że zaczniesz pisać i bardzo chciałabym czytać też tego bloga i czy bedzie on o Niallu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, "Dance..." będzie o Harry'm. O Niallu napiszę dopiero kolejny, po "Dance" :)
      Link tutaj---> http://dance-with-me-tonight-1d.blogspot.com/
      Dziękuję <3

      Usuń
  15. Super rozdział :)
    Mam nadzieję, że Zayn i Jenny będą razem. Już się boję co ty wymyśliłaś w epilogu ^^
    Louis strasznie się pogubił biedaczek. Eleanor go zostawiła, w sumie to mógł się nie brać za narkotyki.
    Dobrze, że chociaż Harry się zmienił na lepsze :)
    Szkoda, że to już koniec ;(
    Oczywiście liczę na szczęśliwe zakończenie.
    Pozdrawiam, Cynical Caroline.
    save-me-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecałam szczęśliwe zakończenie... zresztą można je juz przeczytać :P
      Dziękuję <3

      Usuń