niedziela, 7 września 2014

CHAPTER 8: Little WHITE Dress just walked into the room...

-Matko, Scarlett...- jęknęłam, gdy kolejny raz pociągnęła mnie za włosy.- Jak tak dalej pójdzie, to będę musiała załatwić sobie perukę!
-Siedź cicho, prawie skończyłam...- mruknęła pod nosem odkładając lokówkę na bok.- Jeszcze tylko wsuwki... I tu podepniemy...- robiła to już tysięczny raz. "Jedna fryzura za bardzo wydłuża twarz, druga nie pasuje, trzecia kompletne dno, czwarta przypomina irokeza, a do tego kostiumu to raczej nie... Masakra, umieram, ratunku!!!" Nawet nie pokazała mi w całości, za co mam być przebrana, tylko wyciągnęła z torby sukienkę. "To niespodzianka!" przedrzeźniałam ją w duchu.- Iiii.... Gotowe!- wykrzyknęła i odwróciła fotel w stronę lustra. Zerknęłam w nie niechętnie, ale to, co zobaczyłam... "Wow... Po prostu... WOW!" Brązowe włosy były upięte w górze niewidocznymi wsuwkami w starym, oldschool'owym stylu, z tyłu spływały na ramiona i plecy tworząc piękną falę francuskich loków.
-No... powiem ci, że jeszcze nigdy tak nie wyglądałam.- wykrztusiłam patrząc na swoje odbicie. Scarlett klasnęła w ręce i porwała z szafki lakier do włosów.
-Trzeba to utrwalić.- stwierdziła i psiknęła na moje włosy kilka razy. Zaraz zaczęłam kasłać.
-Rany, ale siekiera.- "Nienawidzę lakierów do włosów, nienawidzę." Jedyny plus, że moje nieposłuszne kosmyki choć raz będą się trzymać jak należy.
-Okej, to teraz ja zrobię sobie fryzurę tak na szybko, a ty zakładaj sukienkę. Tylko błagam, nie popsuj makijażu ani włosów!- Scarlett stanęła przed lustrem i zaczęła upinać swoją blond fryzurę tak, żeby nic nie wysuwało się spod maski Kobiety Kota. Wzięłam rozłożoną na łóżku sukienkę i poszłam do łazienki. Szybko wsunęłam ją na siebie i pogładziłam biały lśniący materiał. Góra na cienkich krzyżujących się na plecach ramiączkach, dół rozszerzany, kończący się kilka centymetrów nad kolanami. W talii pasek z kokardą z przodu. "Olśniewająca... Nigdy jeszcze nie miałam na sobie tak pięknej sukienki." Przyjrzałam się uważnie, czy wszystko było w porządku. Nic nie odstawało, żaden włos się nie wysunął ze spinek, tusz do rzęs, cienie do powiek w odcieniach od granatu do srebra nie były rozmazane. Scarlett przytargała do mnie cały swój kosmetyczny arsenał i na nic się zdały moje protesty. Usta pociągnęła mi perłowym błyszczykiem i lekko pokryła różem policzki. Trzeba przyznać, że znała się na rzeczy. "W sumie... chyba zaczynam się cieszyć na ten bal." uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze.
-Jesteś gotowa?!- wrzasnęła Scarlett przez zamknięte drzwi.
-Idę!- odkrzyknęłam. Rzuciłam jeszcze jedno spojrzenie lustrzanej Jenny i wróciłam do pokoju. Na środku z ręką opartą na biodrze stała moja przyjaciółka w swoim zabójczym czarnym kostiumie. Na głowie maska z uszami jak u Hale Berry, gorset na szerokich ramiączkach, obcisłe skórzane spodnie, skórzane rękawiczki bez palców i zabójcze szpilki. "I znowu... WOW..."
-I jak?- zapytała uśmiechając się tajemniczo.
-Noo... Brak mi słów.- przyznałam.- Jak nie znajdziesz dziś żadnego faceta, to chyba tylko dlatego, że każdy jest ślepy.
-Dobra, dobra!- przerwała mi.- Ja jestem gotowa, ale trzeba jeszcze wykończyć ciebie.
-Wykończyć?- uniosłam brwi. "Co znowu?!"
-Oj, nie dosłownie...- mruknęła grzebiąc w torbie.- Mam!- wrzasnęła wyciągając białe sandały na obcasie. "Ona na serio chce mnie zabić. Przecież to ma z dwanaście centymetrów!"
-Chyba żartujesz.- popatrzyłam wymownie na buty.- Połamię w tym nogi.
-Nie marudź, tylko zakładaj.- zakomenderowała. Westchnęłam ciężko i zrzuciłam kapcie. Szybko zapięłam sandały i niepewnie zrobiłam kilka kroków. "Czuję się jak jakaś wieża..."- Wyglądasz zajebiście.- oznajmiła zadowolona Scarlett.- Jeszcze tylko dwie rzeczy...- podała mi maskę. Nałożyłam ją ostrożnie, a dziewczyna przymocowała cienką białą gumeczkę z tyłu do włosów maleńkimi wsuwkami.- A teraz stój prosto i się nie ruszaj. Ostatni element twojego przebrania.
Zrobiłam, co mi kazała. Scarlett zaczęła manipulować przy ramiączkach mojej sukienki. Poczułam niewielki ciężar na plecach, ale nie mogłam się odwrócić, żeby zobaczyć, jak to wygląda. Miałam pewne podejrzenia, co mam na sobie. Wreszcie Scarlett popchnęła mnie lekko w stronę lustra.
-Witam w świecie ludzi, Aniele.- szepnęła. Oszołomiona stałam i gapiłam się na swoje odbicie. Maska pokryta szorstkim białym materiałem i małymi kryształkami podkreślała umalowane oczy. Podobnie wykonane były średniej wielkości skrzydła. Odwróciłam się tyłem i wykręcając szyję oceniłam, czy skrzydełka nie odpadną. Biały drut był mocno wpięty w sukienkę i wyglądał raczej stabilnie. Stanęłam z powrotem przodem do lustra. Nie wierzyłam, że to ja. Po prostu nie poznawałam siebie. Uśmiechnęłam się do Scarlett.
-Skąd wiedziałaś, że to przebranie będzie idealne?
-Wystarczyło pomyśleć, jak masz na drugie imię, Angel.- odwzajemniła uśmiech.- A teraz zwijamy się, bo impreza zacznie się za dwadzieścia minut! Na szczęście masz blisko.
Zeszłyśmy ostrożnie po schodach. Scarlett ubierała się w swoją kurtkę, a ja zajrzałam jeszcze do gabinetu mojego brata.
-Jim?- podniósł wzrok znad jakiejś grubej książki i aż otworzył usta, gdy mnie zobaczył.- Podoba ci się?- okręciłam się wokół własnej osi prezentując strój w całości. Pokręcił głową z niedowierzaniem podchodząc bliżej.
-Jenny, wyglądasz wspaniale.- położył mi ręce na ramionach. Zaśmiał się cicho.- No, takie przebranie najlepiej dla ciebie pasuje.- przytulił mnie lekko.- Baw się dobrze.
-Jen?- w drzwiach stanęła Scarlett.- Musimy już iść.- Jim uniósł brwi widząc kostium dziewczyny pod rozpiętą kurtką.
-Nie za zimno ci będzie w tym wdzianku?- zakpił zakładając ręce na piersi. Scarlett prychnęła pod nosem.
-Wie ksiądz, ja jeszcze nie zamierzam iść do zakonu, więc się dziś zabawię.- odparowała ciągnąc mnie za rękę.- Na razie, niech się ksiądz trzyma.- pożegnała się pomagając mi założyć płaszcz. Z trudem powstrzymywałam śmiech, podobnie jak Jim.
-Cześć, braciszku.- wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy szybko chodnikiem w stronę szkoły. O dziwo, wcale nie było mi niewygodnie w tych butach. W ogóle nie czułam wysokości.
Do szkoły dotarłyśmy w dziesięć minut. Zostawiłyśmy kurtki w szafkach i skierowałyśmy się do sali gimnastycznej. Stanęłyśmy w progu oceniając wystrój. Jakieś ciemne draperie na ścianach, masa napełnionych helem błyszczących srebrnych, czarnych i złotych balonów pod sufitem, zwisające serpentyny, neonowe światła przesuwające się po tańczących... Oraz oczywiście dziesiątki lampionów z dyń, jakieś bezlistne drzewa pod ścianami. W końcu to przecież Halloween. "W sumie jest tak, jak na tych wszystkich filmach, gdzie odbywa się szkolny bal." pomyślałam idąc za Scarlett w stronę stołów.
-Hej, Danielle!- moja przyjaciółka zatrzymała się przy naszej znajomej. Tak jak zapowiadała, przebrała się za Pocahontas. Wyprostowała włosy, maskę miała namalowaną czerwoną farbą wprost na twarzy, beżowa sukienka z frędzlami była idealnie dopasowana do ciała.
-Scarlett, cześć!- przytuliła ją na powitanie.- Nie mów, że nie udało ci się przyciągnąć Jen!
-Dla Kobiety Kota nie ma rzeczy niemożliwych.- uśmiechnęła się zwycięsko i odsunęła się, by zaprezentować mnie Danielle.
-O my God... Jennifer, to ty?- Dan uśmiechnęła się lustrując mnie wzrokiem.- Wyglądasz genialnie!
-Dzisiaj nie Jennifer, a Angel.- mrugnęłam do niej. Zaczęła mi się udzielać atmosfera imprezy. W przebraniu czułam się pewna siebie, jak nigdy wcześniej. Nie, żebym była jakaś strasznie nieśmiała, po prostu... Strój Anioła dodawał mi skrzydeł. Dosłownie i w przenośni.
-Dan, skarbie, przyniosłem ci poncz, jak prosiłaś...- do naszej grupki dołączył Batman. "Pewnie Liam."- A kogo my tu mamy...- uśmiechnął się pod nosem.- Kobieta Kot, czyli chyba Scarlett.- dziewczyna skinęła kocią głową.- A Anioł to zapewne... Jen?!- wytrzeszczył oczy.
-Nie rozumiem, dlaczego wszyscy się tak dziwią.- wzruszyłam ramionami.
-Po prostu nikt się nie spodziewał się, że jednak przyjdziesz.- powiedziała El, która dosłownie przed sekundą do nas dołączyła.
-O przepraszam!- oburzył się Louis, który przyszedł razem ze swoją dziewczyną.- Ja wiedziałem, że nie opuści takiej imprezy. Sex, drugs and rock'n'roll!- wrzasnął na cały głos. Wybuchnęliśmy śmiechem. Lou miał włosy zaczesane w charakterystyczny dla Elvisa "kaczy kuper", miał na sobie skórzaną kurtkę z błyszczącym napisem "Presley" z tyłu i nisko spuszczone jeansy. "Przynajmniej dzięki kurtce, każdy będzie wiedział, za kogo się przebrał." pomyślałam. Dla lepszego efektu wyciągnął grzebień i przeczesał włosy jak John Travolta w "Grease". "Tak, nie ma wątpliwości. W razie co, ktoś go weźmie za Danny'ego Zuko". Eleanor miała na sobie krótką czarną asymetryczną sukienkę przypominającą Lady Gagę, włosy ułożone w jakby chmurę wokół głowy, czarne rękawiczki i czarne buty na wysokim obcasie. Razem z Lou tworzyli parę... wielopokoleniową? Istnieje takie określenie? Jeśli tak, to znakomicie do nich pasuje. Lata 50. plus XXI wiek. Ekstra połączenie.
-To co? Atakujemy parkiet!- krzyknęła Dan-Pocahontas i pociągnęła za sobą Liama, a raczej Batmana. Za nimi podążyli Lady Gaga i Elvis. Razem ze Scarlett obserwowałyśmy jak tańczą, ale zaraz moja przyjaciółka została porwana przez przystojnego blondwłosego wampira z twarzą zasłoniętą maską. "Czyli zostałam sama..." Stałam jeszcze przez chwilę przy stole patrząc na szalejące na środku pary. Księżniczka i raper, kolejna Lady Gaga, tym razem z wilkołakiem, dalej jakiś kwiatek z... kiblem?! "To trzeba mieć wyobraźnię, żeby się tak ubrać..." Przez parkiet przemknął jeszcze renifer, rycerz, baletnica, hipiska, wampirzyca, Napoleon Bonaparte, wiedźma, zając z wilkiem do kompletu, jak w tej rosyjskiej bajce, gdzieś pomykał czerwony kapturek, Superman, król, który zgubił królową, duch, szkielet, niedźwiedź... Nie widziałam więcej aniołów, więc uznałam to za plus. Może nie podbiję dziś parkietu, ale przynajmniej mam niepowtarzalny strój.
Znudzona samotnym staniem przy stole wyjęłam z małej lodówki puszkę Pepsi i skierowałam się w stronę oszklonego przejścia na boisko. Wszyscy siedzieli na sali, a jeśli ktoś miał ochotę zapalić lub w spokoju się napić czegoś mocniejszego, to korzystał z głównego wyjścia. Było mniej strzeżone przez nauczycieli. Otworzyłam drzwi. Było zimno, ale stwierdziłam, że wytrzymam bez kurtki. Usiadłam na barierce schodów prowadzących na boisko i pociągnęłam łyk Pepsi. "Z jednej strony fajnie, że tu przyszłam. Ale z drugiej... co, do cholery, mam robić, skoro nie powinnam tańczyć? Mam sterczeć tam przy stole z przyklejonym uśmiechem? Juz chyba wolę się upić... colą." pomyślałam i wzięłam kolejny łyk z puszki. Podniosłam głowę i spojrzałam w górę. Nie było wcale chmur, na niebie widać było dokładnie pojedyncze gwiazdy. Westchnęłam cicho i napiłam się jeszcze.
-Witaj, Aniele.




-To był idiotyczny pomysł, żebym tu przychodził.- warknąłem pod nosem w stronę swoich kumpli.
-Oj, daj spokój. Zabawisz się, znajdziesz sobie pannę na jedną noc...- Harry zarzucił rękę na moje ramię.- Patrz, Horan już wyhacza w tłumie laski dla nas.- wskazał na Nialla, który od dłuższej chwili gapił się stale w jedno miejsce. Podążyłem za jego wzrokiem i zobaczyłem dość... ciekawą grupkę. Lady Gaga, chyba Elvis Presley sądząc po napisie na bluzie, Batman, Kobieta Kot, chyba Indianka i Anioł. "Pewnie przyjaciele." pomyślałem zerkając ponownie na Niallera, który pożerał wzrokiem Anielicę. Lub Kobietę Kota. Nie wiem, jego spojrzenie lądowało gdzieś pośrodku.
-Wiesz, że taki nie jestem.- zrzuciłem z siebie rękę Hazzy.- To twoja działka, Zorro.- Styles ubrany na czarno, w pelerynie, masce i kapeluszu, z włosami zaczesanymi do tyłu, wyglądał jak Antonio Banderas z filmu "Legenda Zorro". Ale zachowywał się zupełnie inaczej. Natomiast Niall postawił na oklepany pomysł. Postawił włosy na żel, założył czerwone soczewki, mocno przypudrował twarz i wcisnął kły do paszczęki. Miał normalne ciuchy i chyba czuł się tu najswobodniej ze wszystkich. Ja natomiast... Cóż. Czułem się beznadziejnie. "Masakrycznie... piekielnie źle, to by chyba bardziej pasowało." Otóż moi wspaniali, zajebiści, powaleni koledzy postanowili wybrać mi przebranie i siłą zaciągnąć na imprezę. Już miałem dać im przywalić po zaprezentowaniu mi setnego kostiumu, gdy jeden strój przyciągnął moją uwagę. Mroczne ciuchy, czarna maska i rogi. Diabeł. Idealne dla mnie. I w sumie też powinienem czuć się spoko, bo jeansy, buty za kostkę, podkoszulek i czarna koszula na wierzch to ciuchy, które mógłbym założyć nawet na co dzień, ale jednak coś mi nie pasowało. Cała ta maskarada była do bani. Jeden z bardziej nie trafionych pomysłów dyrektorka. Po ostatnim balu naprawdę bym się nie obraził, gdyby przestali to organizować. Po cholerę imprezy, na których mamy się przebierać jak przedszkolaki i jeszcze nie dać się rozpoznać?! Na nieszczęście, nikt nie podzielał mojego zdania. Harry był zachwycony, że może poderwać jakieś nieznajome dziewczyny, które znacznie lepiej wyglądają w obcisłych kostiumach niż normalnych szkolnych ciuchach, a Niall... Nialler po prostu był pozytywną do porzygu osobą, której pasowało praktycznie wszystko.
-Jezu, jesteś takim ponurakiem, że aż szkoda gadać.- jęknął Styles.- Co nie, Horan?- trącił go łokciem, ale chłopak nie zareagował.- Niall. Nialler!- walnął go tak mocno, że nasz wampirek się zwinął.
-Co, kurde?- pomasował obolały bok i z powrotem patrzył w stronę tamtej grupki. Choć to chyba za dużo powiedziane... Przy stole stał tylko Anioł i Kobieta Kot.- Życzcie mi szczęścia, ta kotka musi być moja.- nie patrząc na nas przepchnął się przez tłum i za chwilę tańczył z seksowną dziewczyną. Aniołek został sam i przyglądał się swojej koleżance.
-Weź przykład z wampira, Szatanie!- Harry poklepał mnie po plecach i podążył wzrokiem za ubraną w kusą sukienkę piratką. "Czy to będzie jego panna na jedną noc? Znając życie, to tak."- Zorro zaraz uruchomi swojego Tornado. Trzymaj kciuki i nie stój jak ostatnia ciota pod tą ścianą, tylko się zabaw!- zniknął w tłumie szukając dziewczyny-pirata, która w chwili obecnej zaprzątała mu myśli. "Czyli zostałem sam..." rozejrzałem się ponuro po sali. Nie miałem ochoty tańczyć, wolałem w ciszy i spokoju się upić i tak zakończyć tę beznadziejną imprezę.
Ruszyłem w stronę szklanych drzwi prowadzących na boisko. Postanowiłem przesiedzieć bal w samotności w moim kąciku za wierzbami pod murem, a nie patrzeć jak inni się świetnie bawią beze mnie. Wyszedłem z budynku i nagle stanąłem gwałtownie wpatrując się przed siebie. Coś siedziało na poręczy. "Chyba raczej ktoś!" poprawiłem się w myślach. Zmrużyłem oczy wpatrując się w białą postać. "To anioł. TEN Anioł..." Od razu poznałem dziewczynę, która wcześniej stała przy stole z przekąskami. Czyżby nikt jej nie zaprosił do tańca? A może też nie miała ochoty na zabawę, tak jak ja? "Jest piękna... Bardzo piękna..." pomyślałem robiąc cichy krok w jej stronę. Długie ciemne loki spływały po jej plecach, tworząc czarny wzór na białych skrzydłach. Krótka sukienka pokazywała zabójcze nogi. W ręce trzymała puszkę Pepsi i gdyby nie to, już bym pomyślał, że jest prawdziwym aniołem, który dziwnym sposobem dostał się tu z nieba. "Zagadaj do niej! Ale już!!!" popędzałem w duchu sam siebie. W sumie, co mi szkodzi... Mam maskę, nie będzie wiedziała, że ja to ja i może choć raz jakaś laska nie będzie chciała dobrać się mi do spodni. "Choć raz? A Jennifer? Przecież ona raczej nie chc..." Miałem ochotę uderzyć sam siebie. "Zamknij się, Malik!" Podszedłem bliżej.
-Witaj, Aniele.- powiedziałem cicho. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę. Na twarzy miała białą maskę, która delikatnie migotała w świetle dochodzącym tu z sali. No tak. "Gdy siedziała bokiem, wydawała mi się piękna. Teraz, gdy jest odwrócona przodem do mnie, mogę powiedzieć, że nigdy nie widziałem takiej dziewczyny... A jak to serio jest prawdziwy anioł?!" pomyślałem i zaraz miałem ochotę walnąć głową o drzewo ze swojej głupoty.
-No, jasne. Diabeł. A już myślałam, że podejdzie do mnie kolejny wampir lub wilkołak. Albo, co gorsza, sedes.- uśmiechnęła się ironicznie. "Hmmm... A gdyby tak zabawić się, skoro już mam na sobie to przebranie? Bądź prawdziwym diabłem, Zayn."
-Wiesz, wysłałem wszystkich do roboty.- stanąłem na wprost niej.- Sam wolałem się zająć aniołkiem, który przypadkiem zabłąkał się na mój teren.
-Ach tak.- pokiwała głową wyraźnie rozbawiona. Odstawiła puszkę na barierkę obok siebie.- A skąd myśl, że się zagubiłam? Może przyszłam tu celowo?
-Na ziemię pod władzą Szatana? Nie sądzę.- uśmiechnąłem się lekko pod nosem.
-Zawsze mogę spróbować nawrócić jakieś grzeszne dusze.- odwzajemniła uśmiech.
-Nie uda ci się to.- pokręciłem głową. Serio, bawiłem się coraz lepiej.
-Oj, nie bądź taki pewny siebie.- zaśmiała się. "Cudownie się śmieje..."- Uważaj, bo ciebie też zmienię...
-No, to ci się na pewno nie uda.- usiadłem na barierce po przeciwnej stronie schodów.- Nie masz jakiegoś chłopaka-anioła, żeby z tobą zatańczył?- pytanie było pozornie niewinne. Tak naprawdę chciałem sprawdzić, czy nie mam zagrożenia w postaci jej faceta. "Na wszelki wypadek, nie chcę dostać w gębę za siedzenie z jego aniołkiem." tłumaczyłem się sam przed sobą.
-Niestety nie.- wzruszyła ramionami.- Żaden anioł ani tym bardziej archanioł nie chciał ze mną przyjść. A tak poważnie, to przyciągnęła mnie tu przyjaciółka.
-No proszę. Może stoimy po przeciwnych stronach, ale jednak coś nas łączy. Mnie też przyprowadzili tu kumple.
-Czyżbyś nie miał seksownej diablicy, która pomagałaby ci w wodzeniu ludzi na pokuszenie?- odbiła piłeczkę.
-Powiedzmy, że doskonale radzę sobie sam.- odpędziłem myśli o Caitlyn, która namolnie się do mnie przystawiała. Wczoraj powiedziałem jej, że ma sobie natychmiast dać spokój, bo nigdy przenigdy nie będziemy razem. Wkurwiła się na maksa, zwyzywała mnie i chciała spoliczkować, ale w porę się uchyliłem. Nie mam zamiaru się wiązać, a jeśli już, to na pewno nie z nią. "Caitlyn jest jak cholerny rzep, jak jakaś pijawka... Prędzej z tym Aniołem coś by wyszło..."- Jak masz na imię?- wypaliłem wcześniej, zanim pomyślałem. Popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Obawiam się, że nie mogę ci powiedzieć.- puściła do mnie oczko.- Przebranie do czegoś zobowiązuje. Ty zresztą też byś mi pewnie nie zdradził, jak się nazywasz.- miała rację. Przypomniała mi się Jen, która uparcie starała się poznać moje imię. "W końcu się dowiedziała... Od Horana."
-I tu mnie masz.- przygryzłem wargę.- Nie powiedziałbym ci.
-No widzisz.- spojrzała triumfalnie.- Jednak do czegoś się przydaje to czytanie w myślach, którego mnie ostatnio uczyli w szkole dla aniołów- popatrzyliśmy na siebie i jednocześnie parsknęliśmy śmiechem. "Ja pierdolę... Kiedy ja się ostatnio śmiałem?"
-Dziwne, że ci się to udało. Zwykle nie udostępniam moich myśli innym. A zwłaszcza aniołom.
-Widocznie jestem silniejsza od ciebie.
-Oj, nie byłbym tego taki pewien.- pokręciłem głową cały czas się jej przyglądając.- Masz śliczny uśmiech.- powiedziałem i aż się przestraszyłem tych słów. Była zaskoczona, ale po chwili odzyskała równowagę.
-Czyżbyś próbował mnie uwieść? Ostrzegam, że ci się to nie uda.
-To Diabeł nie może już powiedzieć komplementu Aniołowi?- odpowiedziałem pytaniem obracając wszystko w żart.
-Wiesz, w pewnych kręgach piekielnych chyba uznaliby to za zdradę.- przyjęła moją taktykę i za chwilę znów się uśmiechała. "Kurwa, Malik, robisz się jak baba! Żeby rozczulać się nad czyimś uśmiechem? Ogarnij się, człowieku!!!"
-Nie zrobią tego, jeśli się nie wygadasz. Chyba Aniołowi nie wypada kablować.- wyszczerzyłem się zwycięsko. Przez chwilę siedziała cicho z otwartymi ustami, aż w końcu wybuchnęła śmiechem.
-No i zabrakło mi riposty! Masz na mnie zdecydowanie zły wpływ.
-Ha! Czyli jednak Anioł nie umie się przeciwstawić urokowi takiego Diabła jak ja!- puściłem jej oczko.
-No tak. Pycha, jeden z grzechów głównych. Znak rozpoznawczy wysłańców z piekieł.- stwierdziła odgarniając kosmyk włosów za ucho. "Sam wolałbym to zrobić... Co się ze mną dzieje, do diabła?!" Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Muzyka dobiegająca z sali ucichła, DJ włączył wolną melodię. Spojrzałem na Anioła. Dziewczyna siedziała wpatrzona w ziemię, jakby nad czymś intensywnie myślała.




Podobał mi się. Ogromnie. Czarne ubrania pasowały do jego ciemnych włosów i oczu, maska dodawała tajemniczości, a lekki zarost sprawiał, że wydawał się zabójczo przystojny. "Oczywiście bez przebrania mógłby być zupełnie nijaki." dodałam w myślach. Dziwnym trafem jego głos kogoś mi przypominał, ale nie miałam pojęcia, kogo. "Pewnie przypadkowo spotkanego na korytarzu ucznia... Nie myśl o tym!" Ale się złożyło. Żeby na imprezie spotkał się Anioł i Diabeł. "Zbieg okoliczności czy przeznaczenie?" Ciekawe, czy jego strój odzwierciedla charakter. Już po kilku minutach rozmowy z Szatanem zauważyłam, że jest inteligentny i ma poczucie humoru. Przynajmniej mogłam z nim pogadać i nie nudziłam się tak bardzo... Muzyka na sali zmieniła się na wolną, pewnie specjalnie dla zakochanych. "Chciałabym... żeby ktoś zatańczył ze mną do takiej piosenki. Ale nie przez grzeczność. Ktoś we mnie naprawdę zakochany." pomyślałam obserwując światła odbijające się na moich sandałach. Tylko że na tej imprezie to raczej niemożliwe. Mam żałobę, nie powinnam tańczyć. "Śmiechu warta ta twoja żałoba, skoro nosisz kolorowe ciuchy i łazisz na bale." zaśmiało się coś w mojej głowie. I mimo że powinnam się wkurzyć na siebie za takie myśli... to jednak było w tym chyba trochę racji.
Tak intensywnie się nad tym zastanawiałam, że nie zauważyłam, jak Diabeł zmienił miejsce i stanął tuż nade mną.
-Aniele...- powiedział cicho. Podniosłam głowę i napotkałam hipnotyzujące spojrzenie. "Ognisty, szatański wzrok..." Aż wstrzymałam oddech, kiedy wręcz palił mnie swoimi ciemnymi oczami.- Miałabyś ochotę zatańczyć?
-Nie...- jego spojrzenie automatycznie się zmieniło. Posmutniał czy się zdenerwował?- Przepraszam, ale nie tańczę.
-Mogę chociaż wiedzieć, czemu?- patrzył z powagą zaciskając ręce na końcach rozpiętej koszuli.
-Mam żałobę.- wyznałam cicho.- Nie powinnam tańczyć.
-Nie powinnaś też tu przychodzić w takim razie.- stwierdził obojętnie.
-Mówiłam, przyjaciółka mnie tu zaciągnęła.- powtórzyłam nie spuszczając go z oczu. Uniósł głowę w górę, popatrzył w niebo i... roześmiał się? "Powinien śmiać się częściej..." Sama nie wiem, czemu, ale pomyślałam w tym momencie o Zaynie. Chciałabym usłyszeć jego śmiech, zobaczyć, jak się uśmiecha...
-W takim razie, mój drogi Aniele...- powiedział Diabeł kpiąco.- Skoro to przyjaciółka cię zaciągnęła, to jest jej grzech, nie twój i nie musisz się martwić o swoje nieskalane sumienie. A teraz ja zaprowadzę cię do tańca i zmuszę, żebyś ze mną zatańczyła. I to będzie mój grzech, nie twój, więc dalej twoja duszyczka będzie należała do nieba, a moje i tak wyświechtane i brudne konto zostanie jeszcze bardziej utaplane w błocie. Pasuje?- wyciągnął do mnie rękę.
Patrzyłam mu prosto w oczy nie mogąc się zdecydować. "Pokrętna psychologia, nie ma co..." Przygryzłam wargę i spuściłam głowę. Czekał dalej na moją odpowiedź. "Cierpliwość chyba nie jest cechą piekielną... Zaraz się wkurzy." A co mi tam! Zatańczę z nim! Jedna piosenka, chyba nic się nie stanie. Zresztą... Nie umiałabym mu odmówić. Zeskoczyłam z barierki i wygładziłam sukienkę.
-Chodźmy.- uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Wziął mnie za rękę. Jego dłoń była ciepła i budząca zaufanie. "Zaufać Szatanowi... Trochę ryzykowne." Dotyk jego skóry wywołał we mnie dziwny dreszcz. "Ogarnij się, Jen..." Weszliśmy na salę. Większość uczniów była już podchmielona, a nauczyciele chyba udawali, że nic nie widzą. Diabeł pociągnął mnie na środek parkietu, czym wzbudziliśmy sensację wśród tańczących.
Z głośników popłynęła piosenka Eda Sheerana. Szatan wziął moje ręce i położył sobie na ramionach, a sam objął mnie w talii. Zaczęliśmy tańczyć, wolno poruszając się w rytm muzyki. "Wyobrażałaś sobie coś takiego? Na bank nie!" Chłopak bardzo dobrze tańczył. Chwycił mnie za rękę i delikatnie obrócił. Dół sukienki zawirował, skrzydła zafalowały. Znowu znalazłam się w jego ramionach, tylko że teraz obejmował mnie trochę mocniej. "I zupełnie mi to nie przeszkadzało." Ludzie wokół nas przestali zwracać uwagę na to, co robiliśmy. Oparłam ostrożnie głowę na jego ramieniu i zaciągnęłam się wspaniałym zapachem jego perfum. Przymknęłam oczy. "Cudowna chwila, oby się nie kończyła..." Piosenka zmieniła się na kolejną wolną. Poczułam, jak Diabeł delikatnie, jedną ręką, podnosi moją głowę. Spojrzałam mu prosto w oczy. Nagle zatrzymał się i obiema rękami sięgnął do mojej maski. "O nie, nie. Nie zdejmiesz mi maski, chcę pozostać tajemnicza do końca." Delikatnie, ale stanowczo zatrzymałam jego dłonie swoimi. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i nagle on zaczął się pochylać w moją stronę. "Czerwony alarm! Czerwony alarm!" krzyczał głosik w mojej głowie, ale nie zwróciłam na niego uwagi.
Pocałował mnie. Jego ciepłe usta dotknęły moich, zadrżałam mimowolnie i odwzajemniłam pocałunek. Delikatnie przesunął językiem po mojej dolnej wardze, na co automatycznie rozchyliłam usta i pozwoliłam mu na więcej. Chciałam tego. Nigdy wcześniej się nie całowałam. Uważałam, że ten pierwszy pocałunek powinien być naprawdę wyjątkowy. "I taki jest!" Nagle dotarło do mnie, że przecież w ogóle nie znam tego gościa. Nie wiem, kim jest, nie wiem, czy kogoś ma i czy go właśnie w tej chwili nie zdradza. "Ty idiotko!" jęknęłam w duchu i odsunęłam od siebie chłopaka. Oderwaliśmy się od siebie ciężko oddychając.
-Ja... Ja muszę iść.- powiedziałam i szybko wtopiłam się w tłum zostawiając oszołomionego Diabła samego. "To chyba ty jesteś Diablicą, a przynajmniej w tej chwili!" szepnęła niezawodna w takich chwilach podświadomość. Poczułam, że mam ochotę się rozpłakać.



-Stary, to co?- podszedłem do kumpla stojącego jak kołek na środku sali.- Zaczynamy według planu?- zapytałem, ale on w ogóle nie reagował.- Zayn? Stary, ocknij się!- walnąłem go tak mocno jak na początku imprezy Nialla. Malik jęknął, gdy mój łokieć wbił się w jego brzuch. Spojrzał na mnie nieprzytomnie.
-Co się stało?- zapytał zduszonym głosem.
-Chyba ja się powinienem o to zapytać.- prychnąłem.- Stoisz jak słup soli na środku sali już od dłuższego czasu. Pomyślałbym, że zobaczyłeś nagle ducha albo super laska ci zwiała, ale...- Zayn nagle zbladł. Wyglądał, jakby na serio spostrzegł jakąś zjawę.- Stary, wszystko gra?
-Tak.- odpowiedział ostro. "Wow, spokojnie..."- Wszystko jest okej, idź po sprzęt.
-Jasne... To rozumiem.- zawahałem się chwilę, ale mrożące krew w żyłach spojrzenie Malika ekspresowo skierowało mnie do drzwi. Zgarnąłem jeszcze po drodze Horana, który obściskiwał się pod ścianą ze swoją kocicą. Próbował protestować, ale nie dałem mu nic powiedzieć. Przy drzwiach odwróciłem się jeszcze, żeby zobaczyć, czy z Zaynem na pewno w porządku. Trafiłem na moment, kiedy z całej siły ciskał swoją maskę na podłogę i zabijał ją płonącym spojrzeniem. "Wcielony diabeł... Lepszego przebrania nie mógł sobie wybrać."
-Nialler, leć do samochodu i przynoś, co trzeba. Ja ogarnę teren, żeby nikt nam nie przeszkodził.- wampir skinął głową i zniknął za zakrętem.
Stanąłem pod ścianą. Nikt nie przechodził korytarzem, wszyscy bawili się w najlepsze na sali. Nagle usłyszałem stukanie obcasów. "Laska na trzeciej." Od strony sali nadchodził Anioł. Ten sam, którego widzieliśmy wcześniej z kociakiem Nialla. Dziewczyna była nawet ładna, figurę miała niezłą, a te skrzydełka tylko dodawały jej uroku.
-Czyżbyś zabłądziła w drodze do nieba?- zapytałem, gdy mijała mnie patrząc pod nogi. Podniosła głowę i spojrzała na mnie dziwnie.- Mam ci pokazać, jak tam trafić?- poruszyłem brwiami zadając to dwuznaczne pytanie. Może i nie miałem czasu, ale chętnie bym sprawdził możliwości tego Aniołka. Moja piratka okazała się być dziewczyną Horana, Jessicą. Niestety, spostrzegliśmy to dopiero po fakcie, gdy wychodziliśmy z łazienki na drugim piętrze, ale weźmy pod uwagę, że w tym samym czasie nasz wampirek szalał z seksowną Kobietą Kot. "Oboje się zdradzili, czyli jest jeden do jednego. I nie ma w tym żadnej mojej winy."
-Bądź tak miły i zostaw mnie w spokoju.- odpowiedziała cicho. Przysunąłem się do niej. Zadrżała, gdy jedną ręką odsunąłem jej włosy z czoła.
-Daj mi dobry powód, żebym cię zostawił, kochanie.- szepnąłem jej do ucha. Zebrała się w sobie i z całej siły mnie odepchnęła.
-Spadaj szukać swojej Eleny, Zorro.- warknęła i zbierała się do odejścia, gdy zatrzymałem ją pytaniem:
-A ty może poszukasz swojego diabełka, co?- ona chyba miała coś na sumieniu. Inaczej nie zareagowałby tak gwałtownie. Stanęła jak wryta, spojrzała na mnie przerażona i nagle rzuciła się pędem na piętro w stronę szafek. Zmarszczyłem brwi i podążyłem za nią. Stanąłem w połowie schodów i zacząłem nasłuchiwać.
-Jen!- krzyknął ktoś, a ja zatrzymałem się raptownie. "Jen? Jen jak... Jennifer? TA Jennifer?" Przeskoczyłem cicho dwa stopnie i schyliłem się, żeby nie było mnie dobrze widać. Spojrzałem tuż nad podłogą i skupiłem wzrok na postaciach stojących bardzo blisko mojej szafki.
-Cześć.- odpowiedział Anioł. "Czyli to jest Jenny! Ta Jenny, którą od pierwszego września mam ochotę przelecieć! Znów mi się wymknęła..." Wyjęła z szafki płaszcz. Jej koleżanka zdjęła dziewczynie skrzydła i maskę. "Tak, to na pewno ona."
-Jak się bawiłaś?- zapytała Kobieta Kot. "O proszę, znalazłem też dziewczynę Horana." zaśmiałem się w duchu.
-Fajnie.- odparła krótko Jen otulając szyję szalikiem. "Ciekawe, jak tą szyję się całuje..." rozmarzyłem się i mało brakowało, a uleciałyby mi kolejne słowa z ich jakże interesującej rozmowy.
-... przystojny jak cholera, a jak całuje! Normalnie bym na niego nie poleciała, ale teraz... Zastanawiam się tylko, kto to może być, szkoda by było wypuścić takie ciacho z rąk. A ty? Z kim siedziałaś? Bo chyba nie byłaś cały czas sama...
-Z diabłem.- mruknęła Jen. "Chyba właśnie zamieniłem się w słup soli." Żałowałem, że nie mam takiego guzika "replay", żeby jeszcze raz odsłuchać, co powiedziała. "Z diabłem... Z diabłem... To mogła być przenośnia albo... Cholera, Malik sprzątnął mi laskę sprzed nosa!" 
-Ciekawe przebranie.- skomentowała kocica.- Nie wiesz, kto to?
-Nie.- to jeszcze jest nadzieja.
-I co? Zaszło coś?- dopytywała się zaciekawiona kotka. Dobrze, że to robiła, bo inaczej sam bym zaczął wrzeszczeć, żeby powiedziała coś więcej.
-Całowaliśmy się...- "Że co, kurwa?!!!" Zacisnąłem pięści z wściekłości, miałem wielką ochotę coś rozwalić. Przygryzłem wargę aż do krwi, bo poczułem jej metaliczny smak na końcu języka. Podekscytowany pisk kocicy wcale nie poprawił mi humoru, wręcz przeciwnie. "Malik nie ma do niej żadnych praw! Cały czas chodzi na nią obrażony, jakim cudem ją pocałował?!"
-CO?! Czemu nie mówisz od razu?! Chodź, idziemy do łazienki, bo muszę zdjąć tę maskę i zrobić siku, ale nie wymigasz się od raportu!- odeszły stukając obcasami w przeciwnym kierunku. Nie było sensu tu sterczeć. Zbiegłem po schodach głośno tupiąc. Byłem wkurwiony jak nigdy. Walnąłem z całej siły pięścią w ścianę i aż zawyłem z bólu. "Cholera jasna!!!"
-Hazz? Co ty, kurwa, wyprawiasz?- Niall postawił pudło na podłodze i założył ręce na piersi.- Stało się coś?
-NIC!!!- ryknąłem na cały głos.- Nic.- dodałem już normalnie.- Idziemy. Musimy ulepszyć tę imprezę.
Horan skinął głową i podniósł z powrotem pudełko. Ruszyłem za nim do sali rozcierając bolącą rękę. Musiałem się teraz z całej siły powstrzymać, żeby nie rzucić się z pięściami na Zayna. "Muszę coś wymyślić... Jeśli całowała się z nim, to nie uda mi się jej łatwo zdobyć. A skoro tak będzie, to nie pozwolę, by ją miał ktoś inny. A już na pewno nie Zayn Malik!"



__________________________________________________
I mamy następny rozdział :) tak wyobrażaliście sobie imprezę? ^^

Dla zainteresowanych: właśnie dodałam też 55 rozdział na "Everything's..." :P nieźle, dwa rozdziały w jeden dzień xD
Kolejny w następną niedzielę :D

Dziękuję za komentarze, obserwacje, zapraszam na Twittera i Aska =) i na dzisiaj to tyle, niestety nie mam czasu, żeby więcej napisać :*

Buziaki <3
Roxanne xD

24 komentarze:

  1. ZNOWU PIERWSZA, o BOŻE, o BOŻE!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział *.* Zayn i Jen... xD Dziwne połączenie. Diabeł i Anioł *.* Czekam nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  3. I jak tu nie czytać twoich blogów co?Przynajmniej jest pewność że coś się wydarzy tylko pytanie brzmi co:) Rozdział niesamowity no działo sie he Harry Styles tu jestem wsciekła no taki fajny facet a przynajmniej wynika to z gazet itp a tu taki chu. nigdy się nie przyzwyczaje.Coś mi się wydaje że się powtarzam .czekam na kolejny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, ja też Harry'ego uwielbiam za to, jaki jest normalnie, a przynajmniej za to, co widzę np. na Twitterze, ale ktoś negatywny być musiał... Moooże potem popracuję nad jego przemianą :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  4. Nie no, myślałam, że padnę... xDDDDDD
    Uśmiałam się ostro. Szczególnie na wątku Diabeł x Anioł. Serio... Jak w "Córce Dymu i Kości" Laini Taylor, tyle że tam to nie były przebrania xD
    O Boże, dostałam przez Ciebie głupawki i sama nie mogę pisać xDDDD
    idę coś zjeść, to mi może wena wróci... O ile się nie zakrztuszę...
    Będziesz mieć mnie na sumieniu, Roxanne! Chyba też potrzebuję epitafium, na teraz x'D
    Coraz bardziej mi się podoba ten fick x'D
    ~Anon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :*
      Jak się zakrztusisz (odpukać!) to pierwsza polecę, żeby udzielić ci pierwszej pomocy ;)
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Hahaha moje przypuszczenia potwierdzone
    ~Hope

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak dobrze przewidziałaś, co się wydarzy? :P :D

      Usuń
    2. Tak XD <3
      I bardzo cieszę się z tego faktu :D

      ~Hope

      Usuń
    3. To będę się cieszyła razem z tobą :D :*

      Usuń
  6. Dobra, złotko ty moje! Pozachwycałam się chwilę, teraz czas na objazd, Cholerny Profesor is comin' !:

    oldschool'owym

    apostrof... Nie rozumiem tej współczesnej manii wciskania wszędzie apostrofów ;__; w języku polskim odmieniamy z apostrofem TYLKO wtedy, gdy słowo kończy się na samogłoskę niemą... Wiem, że to brzmi pokrętnie, więc przykład, a żeby było zgodnie z tematem, to może: "Harry Styles"
    Harry, ale Harry'ego, bo czytamy "Harego", więc "y" nie słychać, ale : "Stylesa", bo kończy się na "s", co czytamy (chyba x'D) jako "Stajlsa", więc apostrofu nie dajemy. Tak samo : "oldschoolowym". "Oldschool" kończy się na "l", więc nie dajemy apostrofu, bo to ani nie jest samogłoska, ani tym bardziej nie jest niema.

    -Okej, to teraz ja zrobię sobie fryzurę tak na szybko, a ty zakładaj sukienkę. Tylko błagam, nie popsuj makijażu ani włosów!- Scarlett stanęła przed lustrem i zaczęła upinać swoją blond fryzurę
    Mam wrażenie, że to "fryzurę" się powtarza... Nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale jak przeczytałam to za drugim razem, to jakoś mnie to zakuło.

    Kolejna rzecz: dialogi. Matko Święta, masz taki font, że dopiero teraz to zauważyłam :O tego właściwie nie warto nawet traktować jako błąd, bo niektóre wydawnictwa mają tak jak Ty, ale już jeden gość dostał ode mnie za to objazd, a nieważne, że pisał czterdzieści tysięcy razy gorzej od Ciebie, sprawiedliwość musi być, a mianowicie:
    (wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki):
    - Panią Qamelię bardzo zainteresował rynygaf - przetłumaczył dyplomatycznie Pako.
    (sorry że z dywizem, ale nie mam możliwości wstawić tu pauzy ;/ klawiatura - retard)
    Mianowicie mam na myśli to, że w tej książce (wydawnictwa Videograf II, jeżeli to kogoś obchodzi) kropka jest po pauzie, w części "przetłumaczył dyplomatycznie Pako". Ty stawiasz ją już w tej pierwszej części, po wypowiedzi bohatera:
    -Noo... Brak mi słów.- przyznałam.
    Niby wszystko OK, ale jeżeli już po "słów" jest kropka, to siłą rzeczy "przyznałam" powinno być z wielkiej litery. Ja polecam w ogóle nie stawiać kropki w tej pierwszej części, a dopiero po tym "przyznałam", jak w podanym przeze mnie powyżej przypadku.
    Co do dialogów, to po kropce spacja, a dopiero potem pauza. Jeżeli piszesz w Wordzie... To proszę Cię, używaj pauzy zamiast dywizu w dialogach, wygląda tak... profesjonalniej... W Wordzie wstawia się ją przez alt+ctrl+- (na klawiaturze numerycznej, a tak w każdym razie mówi Wikipedia, nie wiem, bo nie piszę w digitalu... No i nie mam Worda x'D)


    pożegnała się pomagając mi założyć płaszcz
    a gdzie przecinek przed "pomagając", słoneczko ty moje? ;*

    chyba czuł się tu najswobodniej ze wszystkich. Ja natomiast... Cóż. Czułem
    czuł - czułem. Powtórzenie

    Okej... Było tam jeszcze parę powtórzeń, ale ich już nie będę szukać, bo nie mam czasu, burza idzie, trzeba komputer wyłączać. Przepraszam za niefachowe określenia, bo nie jestem językoznawcą, a mam 13 lat x'D

    Dobra, trochę tych błędów było, ale... i tak Cię kocham <3
    ~Anon
    PS Jeżeli z którąś uwagą się nie zgadzasz... Male info - jestem blondynką :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, tak myślałam, że coś zbyt cicho siedzisz, kochana :P ale to dobrze, bo konstruktywna krytyka każdemu się przyda, a ja nie mam nic przeciwko ;)
      O tym apostrofie to nawet nie wiedziałam, szczerze mówiąc, więc ta informacja będzie przydatna :) powtórzenie z fryzurą... ech, kombinowałam, kombinowałam i widocznie przekombinowałam, bo i tak się tu wkręciło. No trudno :P
      Co do dialogów... Wiesz, chyba tak się przyzwyczaiłam pisać, robię to automatycznie... Niestety, nie mam Worda, bo cały pakiet jest cholernie drogi i mnie na niego nie stać (niestety, w chwili obecnej nie zarabiam :/ ), zamiast tego mam wpieniającego mnie Wordpada... Nawet Open Office był dla mnie niedostępny... Jak się przyzwyczaję do tego durnego programu, to może coś z tym zrobię.
      Powtórzenie z "czuł" było akurat celowe :P ale tego przecinka już nie usprawiedliwię xD
      Anon... na serio masz 13 lat? O.o bo tak na moje oko zaopatrzone dodatkowo w okulary, to dałabym ci minimum 16 *o* a kolorek włosów nie ma nic do rzeczy, zawsze możesz go zmienić :*
      Buziaki <3

      Usuń
    2. Wiesz... w Google+ też nie jestem bardzo obeznana :P
      "Alibi na szczęście" już skończone xD wczoraj przeczytałam ostatnie strony trzeciego tomu i powiem ci, że naprawdę fajna książka ^^ faktycznie, postać Dominiki jest podobna... Ale przysięgam, nie ściągałam! :D

      Usuń
    3. Spoko, spoko, wierzę :D czasami przypominają mi się różne epizody i muszę się głęboko zastanowić, z udziałem której Dominiki były xD
      co do rozdziału, to muszę tylko wspomnieć, że mnie osobiście szlag by trafił gdyby na mojej własnej szkolnej imprezie ktoś puścił Sheerana... To całe "I See Fire"... Niby "Hobbit", niby spoko, aleee... Rzygam już tym ;c
      Btw "pozytywna do porzygu osoba" xD szukałam tego określenia :D jest boskie... Nie będziesz miała nic przeciwko, jeżeli kiedyś je "pożyczę", prawda? :>
      A, i jeszcze jedno...

      Natomiast Niall postawił na oklepany pomysł. Postawił włosy na żel, założył czerwone soczewki, mocno przypudrował twarz i wcisnął kły do paszczęki.

      A wcześniej była mowa, że jego twarz była zasłonięta maską... Tu nie było o tym wzmianki. W takim razie po co miał się pudrować, skoro tej twarzy widać nie było? *.*
      I skąd wiedziała że jest przystojny, skoro miał maskę? o.O

      "Jezus Maria, nie ogarniam, nie ogarniam, nie. Zamiast głowy wieża ciśnień, zamiast jednej głowy dwie"
      Czemuuu jest tyle piosenek, które tak dobrze mnie opisują? D;
      ~Anon

      Usuń
    4. Jasne, pożyczaj :*
      Boże, wiem! To z tym powtórzeniem mam na myśli... Sprawdzałam komentarze na telefonie, przewijam rozdział, aż nagle się zatrzymałam. CO jest? Czytam to zdanie i aż się walnęłam w czoło. Akurat to mogłam zauważyć... Chyba nie bez powodu noszę okulary :P

      Usuń
  7. JA PIERDOLĘ...
    :O
    :O
    :O
    :O
    :O


    /Polly

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział! Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji... Reakcja Harry'ego... <3
    Fajny pomysł z tymi kostiumami. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :* Dużo weny. :* (@Tyska1993)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero co nadrobiłam zaległości i przeczytałam wszystko od deski do deski :D. Jakoś wcześniej nie miałam kiedy się za to zabrać, ale muszę przyznać, że ten blog jest równie ciekawy jak poprzedni. Co prawda inna historia, bohaterowie, ale mnie strasznie to ujęło i zaciekawiło.
    Co do balu to działo się... no kto by myślał, że diabełek i aniołek się pocałują. W końcu przeciwieństwa się przyciągają ^^.
    Moim zdaniem Zayn jest bardzo czułym chłopakiem tylko cały czas ukrywa to. Jestem ciekawa jak zareaguje, gdy dowie się, że to Jen jest jego aniołkiem.
    Ach ten Harry i jego brudne myśli, które chyba nigdy go nie opuszczą, a przynajmniej w najbliższym czasie nie mają takiego zamiaru :D. No nieźle się wkurzył jak dowiedział się, że Zayn pocałował aniołka. Istna furia. Wow. Zazdrośnik. On się chyba nigdy nie zmieni... chociaż pod koniec opowiadań zawsze jest czas nawracania negatywnych postaci więc ma jeszcze dużo czasu hahha.
    Niall, chyba naprawdę złapał lenia bo jego "przebranie" było rzeczywiście proste i oklepane. Każdy by tak potrafił. Wampiry już są chyba przereklamowane, ale jak widać szał na nie nie minął.
    Co do końcówki czyżby Harry szykował misterny plan jak poderwać Jen ? Albo chce usunąć z drogi Malika co jest bardzo możliwe.
    Czekam na następny.
    ~Caroline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że to opowiadanie też ci się spodobało ^^
      Co planuje Harry, tego nie zdradzę, ale niedługo powinno się to wyjaśnić :)
      Następny pisze mi się trochę opornie, ale myślę, że dam radę na jutro... Zresztą zobaczymy :P
      Dziękuje <3

      Usuń
  10. no i co ty ze mną robisz dziewczyno?! jutro szkoła a ja o 24 czytam twojego zaje***tego bloga! :) Jesteś wspaniała :)

    OdpowiedzUsuń