Na początku rozdziału chciałabym pozdrowić Olę Patola, znajomą z Ask'a, której to obiecałam już przed dwunastym rozdziałem, ale z nawału obowiązków i ekspresowego pisania rozdziału zapomniałam, za co przepraszam :***
______________________________________________________________
Zayn przewiercał mnie nieprzyjemnym spojrzeniem. "Tak, wiem, co sobie myślisz! Ale spotykanie się z tobą na matmie nie było moim pomysłem!!!" Zwróciłam się z powrotem w stronę nauczyciela.
-Ale...- wyjąkałam.- Ale ja nie potrzebuję...
-Dziewczyno, masz prawie same niedostateczne, sklecenie jednego prostego ułamka ci nie wychodzi, a co dopiero mówić o równaniach kwadratowych i sześciennych. Nie umiesz się skupić i liczę, że Zayn ci w tym pomoże.- "Ha. Ha. Ha. Zayn mi się pomoże skoncentrować na czymś? Dobry żart!"
-Nie mam zamiaru jej uczyć!- warknął zdenerwowany chłopak. Szybkim ruchem poprawił szelkę plecaka.- Na konkurs też się nie wybieram. Dajcie mi wszyscy święty spokój!
-Kolego, ja się o zdanie nie pytam. Albo uczysz Jen matematyki, albo czekają cię gorsze konsekwencje.- zagroził Gordon. Zayn zacisnął zęby i wyszedł z sali, głośno trzaskając drzwiami.
-Ja... Chyba lepiej już pójdę...- powiedziałam cicho i opuściłam klasę, nie czekając na odpowiedź nauczyciela.
Powiedzieć, że byłam skołowana, to za mało. Czułam się dziwnie. "Zayn Malik ma mnie uczyć matmy... Zayn Malik ma mnie uczyć matmy. ZAYN MALIK MA MNIE UCZYĆ MATMY!!!" Powtarzałam w myślach to proste zdanie, jakbym ciągle nie mogła uwierzyć, że to prawda. A jednak. Kłopot w tym, że Zayn nie ma takiego zamiaru. Na korytarzu go nigdzie nie było widać, co by znaczyło, że poleciał gdzieś, wściekły jak osa i za Chiny nie znajdę go w tej szkole. Westchnęłam ciężko i poczłapałam na trening koszykówki. "Mam już totalnie dość dzisiejszego dnia."
-Jak to Malik?!
-Normalnie. Nie drzyj się tak, Scarlett, wszyscy to słyszą.- wywróciłam oczami i podałam piłkę z powrotem do mojej przyjaciółki. Wrzuciła ją do kosza szybkim, perfekcyjnym ruchem.
-Ale jak normalnie?- odgarnęłam włosy z czoła i podniosłam piłkę z parkietu.- Jenny, to do normalnych sytuacji nie należy. Siedzisz z nim na angielskim, okej. Nic nadzwyczajnego. Potem zderzasz się z nim na korytarzu. No dobra, mogło się przytrafić każdemu. Ale później mamy bal i wy akurat tańczycie ze sobą, gadacie, a wręcz flirtujecie, a potem bum! Buzi, buzi na środku parkietu.- zarobiłyśmy kolejne dwa punkty, dzięki mojemu rzutowi. A mówią, że nie da się czegoś robić i gadać jednocześnie.- Następnie okazuje się, że wy to wy, po czym nie odzywacie się do siebie, choć widać, że każde chce z tym drugim pogadać. Potem trafiacie razem na zajęcia teatralne. No spoko, ludzie czasem coś przeskrobią. Ale korepetycje?! Albo to jest cholerny zbieg okoliczności, albo jesteście sobie przeznaczeni od pierwszego waszego spotkania, kiedy tak go nagabywałaś, żeby powiedział ci, jak ma na imię.
-Skończyłaś?- Jen wreszcie udało się wciąć w mój słowotok.- Na serio, gadasz jak katarynka. Nie myślałaś o polityce? Przegadałabyś nawet Putina.
-Bardzo śmieszne, ale nie.- odbiłam kilka razy piłkę od ziemi. Dobrze, że były Mikołajki i trenerka się nad nami nie znęcała. Przynajmniej można było pogadać o wszystkim i o niczym. W tym wypadku o wszystkim.- Co zamierzasz zrobić?
-A co mogę?- westchnęła i złapała piłkę. Zaczęła obracać ją w rękach.- Potrzebuję tych korepetycji. Nie ma już czasu, żeby szukać kogoś innego. Wychodzi na to, że Zayn będzie moją jedyną nadzieją.
-Jak to zabrzmiało...- zaśmiałam się i szybkim ruchem wyrwałam jej piłkę.
-Dobra, dziewczyny, koniec na dziś!- krzyknęła trenerka.- Pod prysznice!
-Pogadamy później, muszę się szybko zbierać do domu.- powiedziała Jen i poleciała ekspresowo do szatni. Ja wolnym krokiem szłam za wszystkimi dziewczynami. Po co się spieszyć? Nie pali się, zdążę dotrzeć do domu na kolację.
Wypluskałam się w ciepłej wodzie i wycierając ręcznikiem włosy, wróciłam do szatni. "Ooo, chyba przesadziłam z długością prysznica... Nikogo nie ma." Wzruszyłam ramionami i wzięłam torbę z rzeczami. Płaszcz z szafki zgarnęłam już wcześniej i teraz tylko go założyłam podczas krótkiej drogi korytarzem. Wyszłam przed szkołę i momentalnie mnie wmurowało. "O cholera. Harry. I. Niall." Zamrugałam oczami i spuściłam głowę. Nie mogłam patrzeć na Harry'ego. Nie chodziło o to, że go nienawidzę, czy coś... Właściwie wręcz przeciwnie. Ciągle coś do niego czuję. Ale jaki normalny chłopak totalnie odwraca się od swojej dziewczyny, olewa ją, ignoruje jej prośby i dobre chęci, prawie wciska jej dragi, prawie ją bije... Zmienił się. Strasznie się zmienił, teraz udaje, że mnie nie zna... Jestem dla niego nikim. Jakby rozdział ze mną w roli głównej został wycięty z książki zwanej jego życiem.
-Hej, Scarlett!- "mój brat" podniósł rękę i pomachał do mnie. Zatrzymałam się w pół kroku. "Czy oni się do mnie odezwali?!"- Chodź na moment!- "Znaczy się... Ja?! Mam podejść?!!! DO NICH?!!!" Zrobiłam niepewne dwa kroki. Harry nawet nie podniósł głowy znad telefonu.
-Ekhem... Chciałeś coś?- zapytałam cicho. Na dźwięk mojego głosu Styles gwałtownie poderwał głowę do góry i zmarszczył brwi, lustrując mnie przenikliwym spojrzeniem. "Tak, Hazz, skarbie, to ja. Twoja dziewczyna. Była dziewczyna."
-Taa.- Niall posłał mi szeroki uśmiech. "O rany... Mam prawie taki sam!"- Chciałem tylko spytać, czy widziałaś może Zayna? Powinien sterczeć gdzieś przy szafkach, jeszcze nie wyszedł ze szkoły...- "A to ci psikus. Zayn wyszedł jakieś... trzy godziny temu."
-Zayna nie ma w szkole. Wybiegł, gdy się dowiedział, że ze względu na super matematyczne zdolności ma udzielać Jen korepetycji.- Harry wziął głośny wdech. "Aż tak nie lubi Jen?"
-O proszę.- zaśmiał się Horan.- A już myślałem, że będę jego jedynym uczniem.
-Taaa,- mruknęłam.- Nigdy nie myśl, że jesteś jedyny, zawsze ktoś lub coś może cię wykopać.- rzuciłam ostre spojrzenie Stylesowi. "Na przykład dragi..."
-Okeej... Chyba nie rozumiem.- zrobił zabawną minę.
-Jak życie da ci mocnego kopa w dupę, to zrozumiesz.- warknęłam.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę swojego domu. Miałam ochotę się rozpłakać. "Scar, nie kochasz go, ty go nienawidzisz! Nienawidzisz go, jasne??? Niena... Cholera. Dlaczego ja go ciągle kocham? Nie mogę się wiecznie oszukiwać." Otarłam energicznie spływającą po policzku łzę. To bez sensu. Nie ma po co rozmyślać o Harrym, o tym, jak mnie zostawił, jak bardzo za nim tęsknię... To przeszłość. Wystarczył jeden głupi bal, pocałunek z przyrodnim bratem, żeby wszystkie wspomnienia wróciły, żeby wyskoczyły, jak z nagle otwartego pudełka. Dość. Kuferek ze wspomnieniami zamykamy z powrotem na klucz. Jestem silna i nie dam się przeszłości. Teraz jest już inaczej, to nowa "ja" i nowe życie. A Styles jest tylko godnym pożałowania epizodem.
Otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Z kuchni od razu wyjrzał Jim.
-O, jesteś! Chodź, zrobiłem spaghetti.
-Spaghetti?- uniosłam brwi.- Umiałeś zrobić sos i nie przypaliłeś makaronu?
-Znaczy się... Z puszki zrobiłem...- wymamrotał pod nosem, mieszając zawartość garnka.
-Aaa, to wszystko wyjaśnia!- zaśmiałam się, siadając przy stole.
-Oj, nie czepiaj się.- żachnął się braciszek i postawił przede mną parujący talerz.- Smacznego.
-Dzięki.- złapałam za widelec i zaatakowałam porcję makaronu. Mmm, pycha.
-Coś ciekawego było w szkole?- zapytał, biorąc szklankę z sokiem.
-Tak. Chyba znalazłam korepetytora z matmy.- oznajmiłam kpiąco.
-No, nareszcie! A kto to?- wziął łyk soku.
-Zayn Malik.- cała pomarańczowa zawartość ust Jima została gwałtownie wypluta i wylądowała w moim spaghetti. Odskoczyłam gwałtownie razem z krzesłem, żeby uniknąć lepkiego soku na swoich ciuchach.
-O Jezu...- odkaszlnął porządnie i spojrzał na mnie zszokowany.- Że niby... Że ten... Że Zayn?!
-Tak. Okazało się, że jest matematycznym geniuszem. Gordon chciał go wysłać na konkurs, ale Malik się nie zgodził. Profesor się wpieklił i wrobił go w korepetycje.- wyjaśniłam, wycierając blat stołu z soku. Podniosłam niepewnie talerz.- Wiesz co... Spaghetti z sosem pomidorowo-pomarańczowym to chyba nie jest najlepszy pomysł.
-Zamówimy pizzę.- stwierdził i wsypał zawartość talerza do specjalnej miski, którą wystawiamy na zewnątrz dla bezpańskich kotów. "Pamiętaj, córeczko, jedzenie jest bożym darem. Nie wolno go wyrzucać..." przypomniał mi się głos mamy.
-Jak zwykle.- westchnęłam.- Ale mogę przynajmniej wziąć choć raz hawajską?
-Ananasy w serze?- jęknął, ale pod wpływem mojego spojrzenia skapitulował.- Połowa hawajska, połowa wegetariańska.- zażądał.
-Zgoda.- wyszczerzyłam się i szybko wykręciłam numer najbliższej pizzerii.
-Słuchaj...- odezwał się braciszek, gdy skończyłam składać zamówienie.- A kiedy masz te korki?
-No właśnie nie wiem.- skrzywiłam się.- Zayn nie chce udzielać mi korepetycji.
-W sumie mu się nie dziwię.- wzruszył ramionami. Za sekundę walnęłam go w ramię.- Au! Za co to?- rozmasował obolałą kończynę.
-Za niewinność.- mruknęłam.- Zayn nie chce mi udzielać korków, bo myśli, że mu się narzucam. Nie chce mieć ze mną do czynienia po tym, co się działo na balu i po nim.
-I może ma rację... A narzucasz mu się?- obrzucił mnie badawczym spojrzeniem.
-Pfff... Oczywiście, że nie.- oparłam czoło na blacie stołu.- Nie mam takiego zamiaru. Prosił, żebym zachowała dystans, zrobiłam to. Nawet jeśli to strasz...- urwałam. "Okej, Jim wie całkiem sporo epizodów z mojego życia, ale wszystkich znać nie musi..."
-Nawet jeśli co?- niestety, James Sorset zawsze usłyszy to, co nie powinien, bądź nie musi.
-Nic.- wymamrotałam.
-Ale ja słyszałem!- trącił mnie łokciem w bok.- Nooo? Siostra, nie daj się prosić...
-Nic nie mówiłam!- trzeba utrzymać front, co nie?
-Jen...
-Nie.
-Jenny...
-Nie!
-Jennifer!
-NIE!
-O mój Boże!- wykrzyknął nagle, zakrywając usta ręką.
-Co?- podniosłam głowę, nic nie rozumiejąc z jego wrzasku.
-Ty się zakochałaś!- zawołał z udawanym przerażeniem.
-Co?- powtórzyłam jak ostatnia tępota.- Znaczy się.., Nie! Wcale... NIE!
-Aha, akurat.- zakpił. Wyszczerzył się jak idiota.- Jen się zakochała, Jen się zakochała...- zaczął podśpiewywać pod nosem.
-Jim, kretynie!- rzuciłam się na niego, żeby zakryć mu usta ręką.
-Tylko nie kretynie! Jestem księdzem, więc na pewno nie idiotą.- spojrzałam na niego z politowaniem. "Jim, od myślenia tymczasowego głowa cię nie rozboli..."
-Tak... Czyli debilami są ci, u których zdawałeś te egzaminy na teologii, skoro cię przepuścili dalej.
-O przepraszam!- krzyknął, ale jego tłumaczenia przerwał dzwonek do drzwi.- Pewnie pizza. Idź otworzyć, a ja zastanowię się nad ripostą.- parsknęłam śmiechem i wzięłam forsę z szafki kuchennej.
Otworzyłam zamaszyście drzwi, ale zamiast znajomego pana z wąsem i dużym pachnącym pudłem zobaczyłam niskiego mężczyznę z brodą i czarną torbą przewieszoną przez ramię.
-Przepraszam.- powiedział niepewnie.- Szukam plebanii, ale to chyba nie tu...- zawahał się. Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Nie, dobrze pan trafił. Zapraszam. Pan do księdza Jamesa Sorset?
-Eee... Tak.- skinął głową, wchodząc do przedpokoju.
-Jim, masz gościa!- krzyknęłam w stronę kuchni. Za chwilę brat przyczłapał do hallu.
-O witam.- uśmiechnął się do mężczyzny.- Czyli jednak pan się zgadza?
-Tak, raczej tak.- odparł facet i zerknął na mnie niepewnie.
-O, przepraszam, nie przedstawiłem panu mojej młodszej siostry, Jennifer. Jenny, to jest pan Marshall, nasz nowy organista. Zamieszka w domku naprzeciwko z żoną i córeczką.
-Bardzo mi miło.- uścisnęłam jego dłoń.- Cieszę się, że w naszym kościele wreszcie zagrają organy.
-Ja się cieszę, że tak szybko udało mi się znaleźć tu pracę.- powiedział i wreszcie się uśmiechnął.
-To ja idę do kuchni czekać na obiad. Jim, pogadamy później.- skinęłam głową panu Marshallowi i wróciłam do kuchni.
Zwinęłam się w kłębek na krześle i oparłam brodę na dłoni. Wpatrzyłam się w okno. "I co teraz?" Muszę postanowić, co z tymi korepetycjami. Chcę zdać matmę. Poprawka, ja muszę ją zdać. Ale jeśli Zayn nie będzie współpracował... Trzeba będzie go mocno prosić. Może w końcu się zgodzi, jeśli będę mu suszyła głowę na okrągło, 24 na dobę, przez 7 dni w tygodniu. "Potrzebuję tych korków... Potrzebuję Zayna... I będę mogła go częściej widywać..." Aż się uśmiechnęłam na tę myśl. Mimo wszystko, mimo tego, że on mnie odrzucał, to coraz bardziej chciałam być blisko niego. Chciałam poczuć jego zapach, chciałam, żeby dotknął mojej ręki, żeby mnie przytulił tak, jak wtedy za wierzbami, gdy zobaczył te plakaty, chciałam, żeby mnie pocałował... Zakochałam się. Kocham Zayna Malika i długo bez niego nie wytrzymam.
-No! I mamy organistę!- Jim, zacierając ręce, wszedł do kuchni. Oparł się plecami o szafkę i spojrzał na mnie badawczo.- A ty co tak odpłynęłaś?- zapytał podejrzliwie.
-Miałeś rację.- szepnęłam.- Zakochałam się.
-Przepraszam, nie słyszę, że co?- naigrawał się ze mnie. "Nie ma to jak dobry braciszek."
-Zakochałam się w nim.- powtórzyłam głośniej.
-Ja chyba naprawdę ogłuchłem.- pokręcił głową z udaną bezradnością. Wywróciłam oczami i zacisnęłam dłonie w pięści.
-ZAKOCHAŁAM SIĘ W ZAYNIE MALIKU, ZADOWOLONY?!!!- wrzasnęłam na cały głos. Jim wyszczerzył się w nienormalnym uśmiechu.
-Tak. Teraz tak.- zerknął na zegarek.- O rany, muszę lecieć.- podbiegł do drzwi, ale jeszcze zatrzymał się w progu.- Skonsumuj pizzę i leć do niego. Niech cię nauczy tej matmy, ale ręce przy sobie. Wiesz, co myślę o antykoncepcji, seksie przed ślubem i tym podobnych sprawach.
-James!- wbiłam w brata zaszokowane spojrzenie.
-No co? Jeszcze niedawno to ja byłem w twoim wieku i tata rzucał takie teksty do mnie. Muszę ci zastępować rodziców.- uśmiechnął się, ale zaraz spoważniał.- A tak na serio, to bądź ostrożna. Nie pokazuj mu, co czujesz, dopóki nie będziesz stuprocentowo pewna, że warto. I że on na to zasługuje. Ja wiem, że miłość nie wybiera, ale... Uważaj na siebie.- kolejny look na zegarek.- Dobra, mam zaraz katechezę dla dzieciaków komunijnych. To znaczy dla piętnastki małych łobuziaków. Trzymaj się. I siedź u niego za długo.- i zniknął. Po prostu sobie poszedł. A ja zostałam tam na krześle z jeszcze większym mętlikiem w głowie. "Czy ktoś tu mówił, że mój brat jest idiotą? Potwierdzam."
Stałam przed drzwiami Zayna, nerwowo pocierając ręce o spodnie. "Cholera, przed nową szkołą tak się nie denerwowałam." Wreszcie nabrałam odwagi, by nacisnąć przycisk dzwonka. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich miło wyglądająca kobieta.
-Dzień dobry...- zaczęłam z niepewnym uśmiechem.- Czy zastałam Zayna?
-Dzień dobry. Tak, wejdź, kochana.- gestem ręki zaprosiła mnie do środka. Weszłam nieśmiało do hallu.- Zayn! Masz gościa!
-Juuuż!- odkrzyknął z góry.
-Zdejmij kurtkę, skarbie, tu jest ciepło.- powiedziała do mnie ze szczerym uśmiechem.- Napijesz się czegoś? Chodź.- podążyłam posłusznie za nią do salonu.
-Nie, dziękuję. Ja tylko na chwilę...
-Jenny!- z kanapy podniosła się Safaa i podbiegła, żeby się do mnie przytulić.
-Cześć.- zaśmiałam się, czochrając jej włosy.
-Przyszłaś z Macy?- spytała szeroko uśmiechnięta.
-Nie, nie tym razem.- pokręciłam głową. "Macy... Muszę ją odwiedzić."- Ale następnym razem ją przyprowadzę.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.- położyłam rękę na sercu.- A co ci się stało w rączkę?- zapytałam, widząc spory opatrunek na lewym nadgarstku dziewczynki.
-A, to. Jakoś sobie ją skręciłam.
-Zwichnęłaś.- poprawiła ją matka.- Nie wiedziałam, że się znacie.
-Poznałyśmy się na placu zabaw. Byłam tam z... przyjaciółką z domu dziecka.- wyjaśniłam pokrótce.- Akurat się złożyło, że był tam też Zayn z Safą.
-Jennifer?- uniosłam głowę i spotkałam się ze wzrokiem zdumionego pana Malika. "Zdumionego i wkurzonego." Jego oczy wręcz ciskały błyskawice.
-Możemy porozmawiać?- zapytałam nieśmiało. Wywrócił oczami i wskazał gestem ręki na schody. Podążyłam za nim do jego pokoju. Wszedł pierwszy, nawet się na mnie nie oglądając. Zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam się dookoła.- Wow...- wyszeptałam, patrząc na całą masę plakatów, rysunków, graffiti itp. itd. Widać było, że większość stworzył sam. Zaraz... "Czy mi się wydaje... czy na jednym jestem ja?!" Zmrużyłam oczy, żeby lepiej widzieć.
-Przyszłaś podziwiać mój pokój?- zapytał groźnie, stając przede mną i zasłaniając mi widok.
-Nie, ja tylko...- podniosłam głowę, by spojrzeć mu w oczy.- Chciałam pogadać o tych korkach z matmy.- prychnął pod nosem i oparł się tyłem o biurko.
-Niepotrzebnie tu przychodziłaś.- zadrwił.- Nie ma mowy, już ci to mówiłem.
-Zayn, ale ja naprawdę tego potrzebuję.- powiedziałam błagalnie.- Nie zdam matmy, jeśli ktoś ze mną tego nie powtórzy, ale trafiam na samych głąbów, lub w ogóle nie mogę znaleźć nikogo sensownego!
-Sorry bardzo, ale ja się do tego nie nadaję. Mówiłem, żebyś trzymała się ode mnie z daleka.- warknął.
-Przecież to nie ja zaproponowałam te korki.- westchnęłam, wciskając ręce w kieszenie jeansów.
-A skąd mogę wiedzieć, czy nie prosiłaś o to Gordona przed lekcjami?- aż wciągnęłam głośno powietrze, słysząc te brednie.
-No wiesz!- krzyknęłam.- Normalnie ręce opadają! Ty nikomu bezinteresownie nie pomożesz?!
-Nie.- wzruszył ramionami.- Powiedziałem kiedyś, że to twoje nawracanie na nic się nie przyda.
-Ja nie... Ja cię nie nawracam, do cholery!- wkurzyłam się. "Może i mi się podobasz, Malik, może i się w tobie zakochałam, ale teraz przeginasz."
-A co robisz?
-Proszę cię, żebyś mi łaskawie udzielił korepetycji z matematyki. Nie chcę kiblować, mam beznadziejne stopnie i byle kto mi nie pomoże. A ciebie chcieli wyciągnąć na konkurs, więc chyba się na tym znasz.
-Nie ma mowy.- pokręcił głową.
-Zayn, proszę.- jęknęłam.- Obiecuję, że poza tymi zajęciami, poza lekcjami i tym głupim teatrem nie będę się do ciebie w ogóle odzywała.- posłał mi kpiące spojrzenie spode łba.- Przyrzekam.
-Ta, jasne, a potem znowu wplączą mnie w jakieś nadobowiązkowe gówno, którego ty będziesz główną atrakcją.- prychnął.- Nie.
-Obiecuję, że naprawdę nic takiego się nie stanie. Proszę.
-Nie ma mowy! Właściwie, po co ja z tobą dyskutuję?!- wkurzył się i odsunął się od biurka.- Zaraz znowu będziesz kombinowała, jak się do mnie zbliżyć.
-Nic nie kombinuję!- wrzasnęłam wściekła.- Ty jesteś taki tępy, że nic totalnie nie rozumiesz? Potrzebuję korków, ty jesteś dobry z matmy, dodaj to do siebie! Takie trudne działanie?
-No widzisz, skoro działanie jest takie trudne, a ja nie mogę go rozwiązać, to chyba nie jestem takim geniuszem.- mruknął i otworzył na oścież drzwi.- Wyjdź.
-Nie.- założyłam ręce na piersi i usiadłam po turecku na łóżku.- Nie wyjdę stąd, dopóki się nie zgodzisz.- zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby.
-Ja pierdolę.- usłyszałam w odpowiedzi. Zamknął drzwi i chyba usiadł na fotelu obrotowym, bo coś przesunęło się po podłodze.- Chciałbym pójść spać, a ty niestety blokujesz mi łóżko.- odezwał się przesłodzonym głosem.
-Trudno.- wzruszyłam ramionami i otworzyłam jedno oko. Gapił się na mnie wkurzony i przeczesywał włosy ręką.
-Jezu, Jen, wyjdź na serio. Mam już dość tej zabawy.
-Ja się doskonale bawię.- stwierdziłam, uśmiechając się pod nosem.
-Ale ja nie. I przypominam, że jesteś w moim domu, jakby co. To ja tu rządzę.
-Dziwne. Jakoś twoje rządzenie nie pomogło ci w wywaleniu mnie z pokoju.- parsknęłam śmiechem. Mruknął głośne "kurwa" i obrócił się kilka razy na swoim fotelu. Wreszcie wstał i podszedł do mnie. "Oho! Teraz wyrzuci mnie z domu przez okno." pomyślałam, patrząc na niego z dołu.
-Poddaję się.- wymamrotał.- Będziesz miała te swoje korepetycje.
-Naprawdę?!- pisnęłam uszczęśliwiona. Z tej radości wstałam i z miejsca rzuciłam mu się na szyję. Zayn aż zesztywniał. "Co ty robisz, kretynko?!" Odsunęłam się jak oparzona.- Przepraszam! Sorry, poniosło mnie.- pokryłam zmieszanie niepewnym uśmiechem.
-Lepiej niech cię tak nie ponosi, bo się rozmyślę.- warknął.- Jutro, po lekcjach, w tamtym miejscu pod murem. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało.
-Jasne.- uniosłam kciuki w górę.- Dzięki, dzięki, dzięki, jeszcze raz dzięki! To już ci nie przeszkadzam! Pa!- i wyleciałam z jego pokoju jak torpeda. "Ufff... Udało się..."
_____________________________________________
ROZDZIAŁ NIESPRAWDZONY I TOTALNIE BEZNADZIEJNY!!!
Jest mi strasznie, strasznie, STRASZNIE głupio, że zaniedbałam rozdział, bloga... Ale musicie mi uwierzyć nie wyrabiam na zakrętach. Za dużo tego wszystkiego, można stracić głowę. Wczoraj siedziałam przez trzy godziny w necie i szukałam, żeby ktoś mi łaskawie wyjaśnił, jakiś skomplikowany wzór na biofizykę, na której uważają, że wszyscy skończyli w liceum matmę wyższą- nie znalazłam nic. Oj, będzie cienko w środę...
Mam już dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być...
Tak, to idealnie oddaje charakter studiów. Mam już totalnie dość -.- ale spokojnie, Rox nie podda się tak łatwo! Będę walczyć do końca! (jak to zabrzmiało :P )
Kolejny rozdział nie wiem kiedy. Prawdopodobnie za dwa tygodnie... Zobaczymy. A nóż, widelec wyrobię się w jeden? Za kolejną zwłokę przepraszam.
Dzięki za komentarze, za rozmowy na Ask'u, które mi poprawiają humor. Jak coś piszcie na Twitterze, na Ask'u, czy tu w komach- będzie fajnie z wami pogadać i na trochę się oderwać od mięśni klatki piersiowej czy komórek tkanki łącznej :P
Buziaki przesyła
przywalona ciężarem anatomii,
powalona przez biofizykę,
rozłożona na łopatki przez histologię,
wymaglowana przez chemię,
dobita przez angielski
Roxanne xD
Magical, The Xx i Annabelle.
OdpowiedzUsuńPOWRACAJĄ W PIĘKNYM STYLU. *o*
Pod tym będzie kom! XDDD
Całuję!
Fajnie, że wracacie :D
UsuńBuziaki :*
Na serio, gadasz jak katarynka. Nie myślałaś o polityce? Przegadałabyś nawet Putina.
OdpowiedzUsuńMówiłam już, że cię kocham? Poważnie, ten tekst mnie rozwalił do końca xDDDD
I siedź u niego za długo
tam miało być "nie"? Bo nie wiem xD bez też jest OK :D
Nikt nie ma Ci za złe, że się nie wyrabiasz. Miałam znajomą na medycynie, po 3 latach rzuciła studia i poszła na ASP, bo miała dość. Po prostu nie dała rady wszystkiego ogarnąć. Trzymamy za Ciebie kciuki :)
Pozdrawiam :*
by the way... "One Way or Another", niby nie było trudno zgadnąć, ale radocha że się domyśliłam jak nie wiem xD
Hahaha rozwalił mnie tekst, o braku "nie" XD
UsuńJeszcze raz dzięki za informację o rozdziale ;)
Btw to ja Hope, przez przypadek wysłałam z Anonimowego XD
UsuńNie, chyba nie mówiłaś, że mnie kochasz :P nawzajem :*
UsuńFuck, no miało być to "nie", miało... Ale jak wam się to podoba, to zostawię :P
Wiem, że nietrudno było się domyślić z piosenką, ale tak mi pasowała... Wiecie, w ten czy inny sposób oni się ciągle spotykają xD
Dziękuję za słowa wsparcia, to dla mnie mega ważne <3
nie ma za co ^^ chyba każdy przy wyborze "blog czy studia" nie miałby żadnych wątpliwości, także będziemy cierpliwe :)
UsuńThanks :***
UsuńOMG Zayn namalował plakat na wzór Jen? :3 Czy tylko ja zwróciłam na to uwagę? xD
OdpowiedzUsuńI znów wpadasz z rozdziałem, kiedy potrzebuję pociechy. :D
Nie przejmuj się, że nie masz czasu. Ja jestem dopiero w gimnazjum i już powoli nie wyrabiam, boję się co ty masz. xD Dobrze, że i tak dodajesz w miarę nie długo. :*
Czekam z niecierpliwością na next. I dużo weny i motywacji! :* (@Tyska993)
Cieszę się, że poprawiłam ci humor :*
UsuńDziękuję <3
Świetny rozdział ^^ Nie będę wypisywać co mi się podobało, bo będę musiała przekopiować i skomentować każde zdanie XDD
OdpowiedzUsuńPopieram Anona, nikt nie ma Ci za złe, kiedy się nie wyrabiasz ;)
Trzymamy kciuki
Ucz się i wymiataj na zajęciach ;P
Aww *o*
UsuńI wanna thank you much, thank you very much :*** <3
OMG OSBSISHAIABSUDJSOAHSOX
OdpowiedzUsuńczy tylko ja mam podjarkę tym rozdziałem ?
cały rozdział śpiewałam OWOA że pewnie sąsiedzi uznają mnie za nienormalną ale co tam.. od zawsze wiedzieli że jestem dziwna xD
Więc od czego by tu zacząć...
(Znaczy komentarz już zaczełam to trochę dziwne nie ogarniesz mnie xd)
(Za dużo xD. XD )
(Jestem popierdzielona I know I know noi teraz kurna będę śpiewać Steal My Girl oo ale przynajmniej przypomniało mi sie co chce napisać xD )
HARRY HARRY HARRY CZY CIĘ RILLI POWALIŁO ?
SKRZYWDZIĆ SCARR JEN CZŁOWIEKU OMM.. POTWORZE !
nie ale naprawdę SMG mi sie przypomina i zdj z teledysku i Harry i ten płaszcz i on wygląda jak diler w panterce ...
Hahahahhahahahahh ja nmg z mojej pustej bani mam takie gówniane pomysły hahhahahahahahahahahahahhahahah
przynajmniej bede żyła 1 dzień dłużej ;D
Zayn jest taki ugh........................ no kurka nie ma słów nie ma słòw u u u u u u za każdy dzień zapłacić chcę choć cene za wysoką ustaliłaś więc.... stop!
Ponosi mnie xD
nobo jest taki strasznie nie miły dla niej a coś musi być na rzeczy skoro ma ją narysowaną na ścianie .
Zayn pieprzona perfekcja Malik kurka
Jim i jego teksty no nmg normalnie mistrz ripost kurka xD
oooww i widze że od kurka też sie uzależniłam dobra bo zaraz zaczne śpiewać Hera Koka Hasz LSD ta zabawa po nocach stttooop !
Ja już musze kończyć ten komentarz bo on bedzie mega długo dziwny xD
Weeeeeenyyyyy i powodzenia na studiach !
Trzymam kciuki że ogarniesz to z bio- . (?.) XD
Nie przedłużając
Kocham Cię ;*
@sweet9893
Fajnie, że ten rozdział wzbudził tyle emocji :D napisanie go zajęło mi łącznie może trzy godziny, bez żadnego sprawdzania itp itd xD
UsuńA propos' "Steal My Girl"... Ja się trochę boję tego teledysku... Jak widzę te zwiastuny, to jak dla mnie nie mają nic wspólnego z tekstem piosenki, chociaż Liam wygląda tammmm.... Och, ach, i nie wiem co jeszcze *.* ^^ ^.^
Nawzajem :*
Dziękuję <3
OMGGGG <2 KOCHAM, KOCHAM CIĘ!!!!!! NO CZYTAJĄC TEN ROZDZIAŁ WYRYWAŁAM SOBIE WŁOSY Z GŁOWY I PATRZYŁAM NA PASEK, ŻEBY ZOBACZYĆ ILE JESZCZE ZOSTAŁO! <3 No i okazało się, że na połowie jest już koniec!!!!!!!!!!!! grrr.....a ja chcę więcej <3 Rozdział mega, ale ja nie wytrzymam psychicznie 2 tygodnie....BOŻE NIECH ONI DADZĄ CI WOLNE! Bo ten Zayn...Szkoda, że nic nie mówił bo miałam chęć posłuchać o tym jak bardzo kocha Jen...HAHAHAH :) A riposty Jima są przekomiczne <3 hahaah, i pomyłka też :) O, no ku*wa(nie będę przeklinać bo byłam u spowiedzi) Harry odpie*rz się od Scarlet i Jen bo ci facjatę zmjazdże!! Ja cię kręcę, nie wyrabiam psychicznie, kocham too <3 szkoda że nie trafiłam na bloga jak miał na stanie 100 rozdziałów, miałabym codziennie nowy <3 o tym tylko marzę, codziennie nowy rozdział....no ale kończę. KOCHAM.CIĘ.ZAYN.KOCHA.JEN.I.HARRY.SIĘ WYPIERDZIE*A. <3 jENZEN <3 BOŻE JAK JA CIĘ KOCHAM!
OdpowiedzUsuńHah, no, ja też chcę, żeby mi dali wolne... Do domu wróciłam wpół do dziesiątej i niech mi ktoś powie, że to normalny uniwerek...
UsuńKolejna osoba zachwycona Jimem :D i fajnie, takiego go chciałam stworzyć i mi się udało ^^
Też cię kocham :***
Dziękuję <3
Jezu cudny :) Wcale go nie spieprzylas xd jest najlepszy... Zresztą jak wszystkie twoje rozdziały. Czekam na nowy :P
OdpowiedzUsuńA z nauką to masakra :/ Chemia, fizyka i wszystkie inne głupie przedmioty :p Człowiek nie może sobie spokojnie usiąść i zawala.noce z książkami...Ehhh Dlaczego wakacje nie mogą trwać wiecznie?
Aaa, też chcę wieczne wakacje! Plaża... ciepłe morze... laptop na biurku... książka pod nosem... pływanie na desce lub materacu... ^.^
UsuńAlbo nawet rower... zalew... plaża... molo... muzyka... MUZYKA... MUSIC IS MY KRYPTONITE xD
Dziękuję <3
Zayn mnie irytuje swoim zachowaniem, ale to chyba nic nowego hehe.
OdpowiedzUsuńCzyżby on namalował w swoim pokoju podobiznę Jenny ? No ładnie, a tak się zapiera, że jej nie lubi, a nawet wręcz nie znosi.
Jennifer w końcu przyznała, że zakochała się w Maliku. Jestem tylko ciekawa, kiedy Zayn zrozumie, że również ją kocha. Jemu pewnie zajmie to więcej czasu.
Harry to cham z krwi i kości czyli również nic nowego. Nadal nie mogę pojąć jak on mógł tak potraktować Scarlett. Teraz Jennifer i Zayn będą spędzać za sobą więcej czasu czyli będzie nadzieja, że ich relacje powoli będą się poprawiać, a gdy będzie się wydawało, że wszystko jest takie kolorowe i piękne to pewnie Styles wpieprzy te swoje cztery litery tam gdzie nie potrzeba i znów coś namiesza.
Haha Aniołek musiał się trochę namęczyć żeby przebłagać diabełka co do ty korepetycji, ale się udało i bardzo dobrze :D.
Czekam na kolejny rozdział :D
Wiem, że nie skomentowałam poprzedniego, ale nie miałam niestety ostatnio w ogóle czasu. Dosłownie na nic, mam tyle zajęć na głowie, że masakra ;/.
~Caroline.
Ale nie ma pewności czy to jest podobizna Jenny... Tak jej się zdawało, ale nie wiadomo, czy miała rację :P
UsuńNie szkodzi, że nie skomentowałaś ;) doskonale wiem, co znaczy mieć całą masę spraw na głowie :P
Dziękuję <3
No pewności nie ma czy to była Jennifer, ale mam przeczucie, że to właśnie ona. Taak moje zdolności jasnowidzenia wkraczają do akcji haha :D.
UsuńMuszę przyznać, że ostatnio było u mnie krucho z czasem no bo wiadomo szkoła, inne zajęcia, prawo jazdy, które właśnie dzisiaj zdałam i jestem meeeega szczęśliwa. Mój egzaminator był co najmniej dziwny ? hahaha, ale najważniejsze, że zdałam :D.
~Caroline.
Twoje teksty mnie rozwalają he a ostatnia część rozdziału geenialna!Wystarczyło tylko siedzieć na łóżku i błagać Zayna. Brat Jen jest zajefajny tak się przez niego śmiałam a zwłaszcz jak dowiedział się kto jest korepetytorem jego siostry.No a teraz coraz częściej będą się spotykać.A co do szkoły to jest jakaś masakra chodze do technikum tyle tych przedmiotów i każdy czegoś chce i ja tu narzekam a ty jesteś na medycynie to masz parenaście razy gorzej niż ja więc nie zazdroszczę :) powodzenia w tej jak to mówili moi bracia "budzie" heh POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńFajnie, że ci się tak spodobało :*
UsuńDziękuję <3
Jeeeest wreszzzzcie jest kolejny rozdział !!!!!!! Powiem Ci, że coraz lepsze opowiadania tworzysz ;) ahahahahaha Harry chyba cos Ci te plany rozdzielenia Zayn'a i Jen nie wychodzą xD i bardzo dobrze... ma być Zajen (pierwszy lepszy pomysł xD ).
OdpowiedzUsuńTaaak... beda te korepetycje !! Ciesze sie jakbym to co najmniej ja je miała z Zaynem :3
Nikt sie nie oprze Jen, a już na pewno sie zgodzi jak nie zejdzie mu z łóżka gdy on chce spać <3
Świetny, no po prostu zajebisty rozdział ! :D
Czekam na nn ( ale o tym chyba wiesz :* )
Pozdrawiam, Gaba :*
Naprawdę? Coraz lepsze? Nie wiem, pod jakim kątem na to patrzysz, bo ja im dłużej zwlekam z rozdziałami i im bardziej nie wyrabiam na zakrętach, tym wydaje mi się, że rozdziały są gorsze...
UsuńWiem, wiem :*
Dziękuję <3
To jest takie.. wow i ...wow chyba nic innego nie moge o tym napisać. Szkoda ,że ją tak traktuje :/ troche mi jej szkoda,ale na szczęście ona się ty nie przejmuje ! :*
OdpowiedzUsuńA.. wiem , nie lubisz spamów ,alee dopiero zaczynam i chciała bym żebyś zerknęła: http://reallyiloveyou.blogspot.com/
Pozdrawiam Nobody :*
A kto powiedział, że nie lubię spamów? ;P ja na pewno nie :) jak tylko znajdę chwilkę, to z chęcią zajrzę :D
UsuńDziękuję <3
Hahahaha super rozdział. Wiedziałam, że Zayn w końcu zostanie korepetytorem Jenny. Na razie chłopak jest trochę chłody w stosunku do Jenn, ale i tak prędzej czy później będą razem XDD Czekam na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńHahaha zły Zayn jest fajny XD
UsuńNo, zobaczymy czy prędzej, czy później :P
UsuńDziękuję <3
Super *.*
OdpowiedzUsuń